Wątek Zadrużny

Avatar Ameron
Właściciel
"Zadruga – polski ruch o charakterze nacjonalistycznym i neopogańskim, zapoczątkowany w 1937 przez Jana Stachniuka. Zadruga uważana jest za najbardziej prężny ruch neopogański w okresie międzywojennym. W latach 1937–1939 ruch skupiony był wokół miesięcznika „Zadruga”. Jego liczebność przed II wojną światową oceniano na ok. 300 osób. Czołowymi zadrużanami byli Jan Stachniuk, Józef i Stanisław Grzanka, Tadeusz Then, Bogusław Stępiński oraz Antoni Wacyk i Janina Kłopocka."

To na sam początek dla ogólnego kontekstu dla tematu. Zamierzam tu wstawiać różne teksty o tematyce zadrużnej, czasem może z moim skromnym komentarzem. Za cel tematu obieram swoje własne rozważania jak i (może?) zainteresowanie kogoś tematem.Zdjęcie użytkownika Ameron w temacie Wątek Zadrużny

Avatar Ameron
Właściciel
Na początku chciałbym przytoczyć fragment książki Jana Stachniuka Stoigniewa, "Dzieje bezdziejów"
w którym pokazany jest istota tego, o co chodzi w całym ruchu zadrużnym, o walce heroizmu, tworzenia z wegetacją, trwaniem.
Link do pełnej książki: www.zadruga.pl/files/DZIEJE-BEZ-DZIEJ-W.pdf
lub: toporzel.pl/teksty/dzieje.html
Rozdział 1 podrozdział drugi.
"2. W nurcie historii.
Skoro przedmiotem działania ma być życie zbiorowe narodu, jego świat duchowy, polityka,
gospodarstwo, a o skuteczności tego działania w wysokim stopniu decyduje poznanie
prawidłowości w tym życiu zachodzących, to tym samym stwierdzamy, iż chodzi nam o system
teoretyczny, który by dawał jasny, wyraźny i uporządkowany obraz rzeczywistości polskiej i sił
które ją stwarzają.
Ze strumienia historii wydzielamy niejako pewien okres i staramy się określić układ sił czynnych w
obecnym, obchodzącym nas momencie i o stawaniu się decydujących. Zdajemy jednak sobie
sprawę z tego, że historia jest to ciągłość i kolejne zazębianie się zdarzeń. Wiemy, iż w każdej
chwili teraźniejszości działa cała przeszłość nawet najdalsza. Stajemy zatym wobec konieczności
ujęcia ogólnego rytmu historii, ogólnych linii rozwoju dziejów, by na ich tle rozpatrywać konkretny,
interesujący nas, szczegółowy okres historyczny. Systematyczny- wykład historiozoficznego ujęcia
dziejów odkładamy do pracy temu zadaniu poświęconej specjalnie. Konieczność usadzenia
przedmiotu "teorii rozwoju wewnętrznego Polski" w żywym nurcie historycznym, nakazuje jednak
dokonać krótkiego rzutu oka na to, co stanowi trzon dziejów. Umożliwi to myślowe wyodrębnienie
okresu naszej historii; będącej przedmiotem "teorii rozwoju wewnętrznego Polski', ułatwi
dokonanie uogólnień, stanowiących o istocie poznania. Poznać otaczające nas życie polskie, jego
rytm, znaczy to: poznać ogólne linie rozwojowe leżące w głębszej perspektywie, a na ich tle
szczególny odcinek naszej historii, z którym jesteśmy najbardziej związani, w nim bowiem
działamy i żyjemy.
Jeśli patrzymy na świat materii martwej, bez trudu dostrzegamy jego zasadnicze prawo, polegające
na nieubłaganej degradacji, którą nazywamy w fizyce entropią. Materia posiada wyraźną
kierunkową ku stopniowemu rozładowaniu się. Jak nakręcony zegarek stopniowo się rozkręca, tak
też świat otaczających nas żywiołów martwych rozpada się na atomy, elektrony, wypromieniowuje
w przestrzeń.
Całkowicie inne są prawa biologii-wegetacji. Pnie się ona w kierunku przeciwnym. Jest to świat
flory i fauny. Człowiek w nim się niczym nie wyróżnia. Dopiero postawa heroiczna wobec życia,
bój o władztwo nad nim i nad materią, wbrew prawom "przyrodzonym" materii i wegetacji,
ujawnia, iż w istocie ludzkiej jest coś, co go wynosi nieskończenie nad poziom żywiołów go
otaczających i tych, których częścią jest on sam. O ile życie - wegetacja jest czymś "nienaturalnym"
w stosunku do prawidłowości zachodzących w świecie nieorganicznym, t. zn.w postawa heroiczna
jest w takim samym stopniu "nienaturalna" wobec rytmu wegetacji. Postawa heroiczna wprowadza
nas w całkiem inny wymiar. Z chwilą gdy stajemy na stanowisku, że poza naturalnymi wartościami
życia-wegetacji, moją powłoką cielesną "ja", lub jej wyimaginowanym przedłużeniem w postaci
duszy nieśmiertelnej ("ja wieczyste" - "personalizm") istnieją rzeczy nieskończenie ważniejsze,
którym owe "ja" nierozerwalne z wegetacją podporządkowane być musi - otwiera się nowy,
ogromny, porywająco piękny, nabrzmiały patosem świat. Zarówno wegetatywne jak i heroiczne
ustosunkowanie się do świata mieścić się może często w tej samej piersi. Zwycięskim może być
tylko jedno. Pojąć więc możemy tę zasadniczą wrogość z jaką muszą się ustosunkować wobec
siebie te wykluczające się wzajemnie postawy.
W człowieku więc dostrzegamy dwie wyraźne sfery życia. Z jednej strony człowiek jest
zwierzęciem, o tych samych cechach, poddany tym samym prawom co i reszta ssaków, z drugiej
zaś strony jest obdarzony impulsem twórczości, wolą dokonywania przeobrażeń w żywiołach go
otaczających i tych, których częścią jest on sam. Pierwszą nazwaliśmy wegetacją, drugą zaś cechę
określiliśmy jako wyraz postawy heroicznej wobec bytu.
Postawa wegetatywna jest wspólna całemu życiu organicznemu; przecina ona duchowość
człowieka w ten sposób, iż życie uczuciowe i aparat umysłowy jest jakoby czymś niepotrzebnym.
Można to sobie wyobrazić w ten sposób, że umownie zakładamy brak w człowieku postawy
heroicznej. Zostaje tylko postawa wegetacji, która ciąg pokoleń człowieczych, ich materialne życie
zbiorowe uporządkuje w sposób najbardziej odpowiedni. Niezmącone trwanie indywidualnych ciał,
swobodny przebieg procesów fizjologicznych stanie się jakby celem samym w sobie. Tak
uporządkowane jest życie świata zwierzęcego. Ponieważ człowiek posiada jeszcze życie psychiczne
t. j. procesy uczuciowe i intelektualne, więc też w rytmie wegetacji ,muszą one być dostosowane,
uciszone i włączone do ogólnej harmonii. To dostosowanie da nam lirykę wegetacji, lirykę
trawienia w takim lub innym systemie kontemplacji. Wgłębienie się w wegetację dać musi zjawisko
ucieczki od świata zewnętrznego, materialnego, wrogość doń, niechęć do kontaktu z nim, a więc
niechęć do pracy, woli macy, potęgi, wysiłku itp.
Postawa heroiczna jest przeciwstawieniem tego wszystkiego. Rozsadza ona rytm wegetacji. Aparat
psychiczny, zamiast zamierać w liryce trawienia, w dziwach kontemplacji, staje się potężnym
narzędziem opanowania żywiołów materialnych, oraz żywiołów, składających się na istotę
człowieka. Postawa heroiczna ma strzałkę kierunkową wręcz przeciwną niż rytm wegetacji.
Człowiek tą postawą opanowany, zamiast podporządkowywać się wegetacji, dąży do jej
opanowania, do realizacji mitu wszechpotęgi. Stopniami, po których się wznosi, jest
zobjektywizowana twórczość. To co wydarł z żywiołów materii martwej i żywej, to co z wegetacji
w sobie zdusił, przetworzył jest szczeblem do potęgi, do dalszej twórczości. Każdy zdobyty
szczebel to historia, to etap realizacji mitu. Gdy droga zakreśloną przez dany mit dziejowy jest
wyczerpana, wówczas trzeba zsumować drogę przebytą, wpatrywać się w mrok przyszłości i rzucać
nowe przęsło, nowy most, nowy zarys akcji dziejowej - dla ciągu pokoleń następnych.
Jesteśmy w stanie po tym króciótkim rzucie określić różnicę pomiędzy dziejami i bezdziejami,
pomiędzy wielkością w dziejach i nicością, ahistorycznością.
Tam, gdzie wola heroizmu, wola twórczości jest zduszona, nie jest normą życia zbiorowego, tam
panuje wegetacja, wyobrazić którą możemy sobie w postaci perpetuum mobile, wynurzających się i
niknących, pozornie tylko żywych pokoleń, podobnych do strumienia krwi, płynącego bezszelestnie
w zamkniętym błędnym kole. Są to bezdzieje. Co innego stanowi istotę dziejów. Wola twórczości
wgryza się w żywioły, przeistacza je w swoje ramię, w swoje narzędzia. To co jest heroiczne ma w
sobie coś boskiego, coś, co swoją potęgę coraz szerszym kołem zakreśla, aż kiedyś cały byt
obejmie.
W ten sposób otrzymujemy dwie linie, całkowicie rozbieżne, dwie osie, według których świat może
się rozwijać. Jedna linia to bezdzieje, pogoda nieporuszonej, zwierzęcej wegetacji; druga to ciągły
morderczy wysiłek, stały niepokój wytężonego ducha człowieka. Rozbieżność pomiędzy tymi
liniami stanowi najbardziej zasadniczy podział światopoglądowy, najbardziej głęboki podział
pomiędzy typami ludzkimi, kulturami, systemami duchowymi. Podział ten 'posiada dziś w Polsce
najwyższą aktualność, jest kryterium, które zadecyduje o losach Polski i Słowiańszczyzny"

Avatar Ameron
Właściciel
Idąc dalej przytoczę analizę czynikków kształtujących polski charakter narodowy, z książki "Dzieje bezdziejów"

Rozdział 2, fragment podrozdziału drugiego:
Spróbujmy teraz przeprowadzić analizę, który z tych czynników wpłynął na ukształtowanie się
polskiego charakteru narodowego. Czynniki te są następujące:
1 Rasa;
2 Środowisko geofizyczne, terytorium, gleba, klimat itd.;
3 Typy zajęć i formy życia gospodarczego:
4. Instytucje społeczno - polityczne;
5 Typ kulturalny.
1. Czy rasa mogła zadecydować o polskim charakterze narodowym? Odpowiedź twierdzącą często
się słyszy w sferach, które poza tym stoją na stanowisku wybitnie wrogim wszelkiemu rasizmowi.
Szczególnie częstym jest twierdzenie przedstawicieli katolickich, którzy w obronie przed zarzutem,
iż katolicyzm stworzył polski charakter narodowy, a tym samym i upadek narodu, głoszą, iż to nie
katolicyzm zdegradował naród, lecz właśnie naród polski zdegradował katolicyzm. Jeżeli się zważy,
iż katolicyzm był decydującą siłą, która ukształtowała duszę zbiorową polską, o czym zresztą ciż
sami katolicy z naciskiem i dumą twierdzą, a inne czynniki niczym istotnym nie różnią się od
okolicznych narodów, to tym samym pozostaje tylko traktowanie rasy jako źródła istniejącej
rzeczywistości polskiej. Mielibyśmy więc odrębny rasowy typ polski, typ rasy polskiej, która
stworzyła upadek narodu w ostatnich trzech stuleciach, czemu nie mógł przeciwstawić się
zwycięski, coraz potężniejszy katolicyzm. Nawet pomimo ogromnego rozrostu tegoż katolicyzmu
zgubne skutki, sprawiane przez "rasę polską", nie mogły być zneutralizowane.
Bajdurzenie o polskiej rasie nie wytrzymuje krytyki. Nie ma jakiejś "polskiej" rasy odrębnej od
podłoża Słowiańszczyzny. Podkładką rasową dzisiejszych Prus, które stworzyły wielkie Niemcy, są
w przeważającej mierze rasowi Słowianie, niczym od Polaków pod względem biologicznym się nie
różniący. Polacy, trafiając w kręgi innych kultur, szybko zatracają wszystkie cechy pozornie tak
"polskie". Nie ma podstaw do twierdzenia, iż charakter narodowy polski wyrósł z rasy, iż jest
odbiciem duszy rasowej. Wręcz przeciwnie: uważamy charakter rzekomo "polski", za coś, co nam
narzucono, przeciw czemu nasza rdzenna, rasowa polska dusza, rozpaczliwie się buntuje. Toteż w
ślad za Dmowskim można powiedzieć: "Nie zapominajmy, że społeczeństwo pruskie, będące tak
biegunowym przeciwieństwem naszego typu szlacheckiego, w znacznej mierze ulepiło się z tego
samego materiału rasowego co nasze, że dzisiejsi, nienawistni nam, ale jednocześnie pod wielu
względami tak nam imponujący Prusacy - to potomkowie wspólnych nam przodków lub bliskich
ich krewniaków, Słowian nadłabskich, Pomorzan i w ogromnej liczbie czystej krwi Polaków. Ten
sam w znacznej mierze materiał tylko wychowany w innej szkole państwowej, dał tak silny,
żywotny, tak czynny politycznie naród, że zdołał on zorganizować całe Niemcy" *2).
Rzekoma "rasa polska" jest więc z jednej strony przyczyną naszego upadku dziejowego, z drugiej
zaś strony dziwnie przylgnęła do prawd katolicyzmu. To samo widzimy w Hiszpanii, Portugalii, i w
historii Włoch. Wynikałoby stąd, iż mniej wartościowe rasy - polska, hiszpańska, włoska - ciążą do
katolicyzmu. Wobec tego oddalanie się od katolicyzmu, całkowite zerwanie z nim świadczyłoby o
tym, iż nie należy się już do rasy "niższej". Bunt przeciw katolicyzmowi musi być za tym dziełem
tych elementów "rasowych", które są pozbawione obciążeń niższości.
2. Środowisko geofizyczne, na które składa się terytorium, jego ukształtowanie, klimat, gleba,
roślinność, nie mogło stworzyć tej rażącej odrębności charakteru narodowego, tak
charakterystycznej. W tych samych warunkach geofizycznych żyją inne narody, a pomimo to ich
charakter, przebieg ich historii jest całkowicie inny. Gdyby środowisko geofizyczne było
czynnikiem formującym dzisiejszy charakter polski, to tym samym wielkie indywidualności
zbiorowe, zwane Niemcami, Anglią. Rosją, w niczym od nas nie powinny się różnić. Wiemy
jednak, że jest całkowicie inaczej.
3. To samo można powiedzieć o wpływie typu zajęć i form życia gospodarczego na życie duchowe
narodów. Niemcy aż do roku 1870 były krajem rolniczym, typ zajęć rolniczych był zdecydowanie
przeważającym. a pomimo to trudno powiedzieć, by historia Niemiec do roku 1870 toczyła się tym
samym łożyskiem co i nasza. Zarówno mieszkaniec Prus jak Polski, żeby zdobyć możliwość
utrzymania się, dać musiał z siebie taki sam wysiłek gospodarczy. Według obliczeń F. Bujaka, aż do
rozbiorów w strukturze rolnej nie było istotnych różnic pomiędzy tymi krajami (15---17 osób na
km\^2). Ustrój pańszczyźniany, hegemonia warstwy szlacheckiej, żyjącej kosztem stanu
chłopskiego, w niczym istotnym nie odbiegała od tego, co się działo w Polsce, Prusach, Rosji. W
dziedzinie życia gospodarczego nie ma sił, o których by można było powiedzieć, iż one to
zadecydowały o ukształtowaniu naszego charakteru narodowego.
4. Często się wskazuje u nas na instytucje społeczno-polityczne jako przyczynę naszej odrębności
duchowej. Władztwo polityczne warstwy szlacheckiej miało przyczynić się do wytworzenia "wad"
charakteru narodowego. Pogląd ten przeszedł do naszej nauki historii i pchnął w następstwie tego
wszystkie wysiłki reformistyczne w tym kierunku. W ciągu stuletniej niewoli pogląd ten wydawał
się być niezachwianym. Dopiero 20-lecie niepodległego bytu dostarcza niezbitych argumentów na
te, iż t. zw. "wady" charakteru nie są czymś właściwym szlachcie, lecz całemu narodowi. Te same
uderzająco podobne cechy wykazują wszystkie warstwy naszego narodu, nie zaś tylko warstwa
szlachecka. Ba! Chłopkowie nasi, wychowani od paru generacji w obcych państwach, które im nie
mogły zaszczepić wad związanych z państwowością epoki saskiej, przeniesieni na drugą półkulę do
Południowej Ameryki, w zespołowym życiu w puszczach Brazylii, wykazują naraz wszystkie
"wady" szlacheckie. A i w państwie własnym, po przerwie kilka pokoleń trwającej, masy biorące
udział w życiu politycznym, wykazują znamienne cechy, znane nam z epoki saskiej. Skoro formy
polityczne i społeczne są tym; co wyciska swoje piętno na charakterze narodowym, to trudno
wytłumaczyć fenomen polegający na występowaniu cech związanych z polską państwowością
przedrozbiorową, w czasach odległych odeń o blisko 150 lat. Coś tu się nie klei. Ciągłość ustroju
społeczno-politycznego została zerwana w końcu XVIII w., a mimo to cechy duchowe rzekomo
przez ten ustrój tworzone, odnajdują się ni stąd ni zowąd w Polsce Niepodległej. Gdzie więc była
owa nić przemożnej tradycji? Jak widzimy, pogląd ten wyprodukowany w okresie niewoli nie
wytrzymał konfrontacji z rzeczywistością. Zbyt był płytki, zbyt optymistyczny, sprowadzający
przyczynę degradacji dziejowej narodu do sił dających się łatwo usunąć. Szlachetczyzna była
barwną zasłoną, mającą ochronić coś i kogoś przecz koniecznością ponoszenia odpowiedzialności.
Szlachetczyzna była kozłem ofiarnym. Po roku 1918 tłumaczenie ta musiało być zastąpione wynalazkiem "miazmatów niewoli". Jeszcze
dziś coraz to słyszymy odgłosy powrotu do tej bajeczki. Czynić tak każe poczucie bezradności.
5. Bardzo rzadka natomiast możemy usłyszeć zdanie, iż charakter narodowy polski jest
ukształtowany przez pewne czynniki duchowe. O tym, iż polski charakter narodowy, taki jaki on
jest, jest równoznaczny z typem kulturalnym opartym o pewną zwartą konstrukcję
światopoglądową, mówi się bardzo ostrożnie. Wiemy dlaczego. Gdy bowiem spojrzymy na rzecz
od tej strony, to olśni nas jak błyskawica stwierdzenie, iż charakter narodu polskiego, a tym samym
i jego cały rozwój historyczny w omawianym tu okresie, jest produktem oddziaływania
światopoglądu katolickiego. Katolicyzm bowiem stanowi szkielet polskiego typu kulturalnego, on
to ukształtował nasz dzisiejszy styl duchowy. Brzmi to paradoksalnie. Wszak podkreśla się u nas
katolickość duszy polskiej, ale czyni się to z akcentem zadowolenia, dumy, nigdy zaś nie powstaje
"bluźniercze" skojarzenia, iż skoro "katolicyzm jest istotą polskości", jest rdzeniem duszy
narodowej, to tym samym jest trzonem charakteru narodowego.
Wszystko to co składa się na polski typ kulturalny jest równoznaczne z katolicyzmem. Określenie
istoty wszechświata, człowieka i jego roli, sens istnienia, system najwyższych wartości,
stanowiących rdzeń duszy polskiej, na którym uformowany został polski charakter narodowy,
wszystko w katolicyźmie jest ugruntowane.
Możemy uogólnić nasze wywody. Siłą, która stworzyła to co nazywamy polskim charakterem
narodowym, nie może być rasa, środowisko geofizyczne, typ zajęć gospodarczych, ani instytucje
społeczno - polityczne, lecz tylko typ kulturalny, czyli zorganizowany system treści duchowych.
Rdzeniem tego systemu duchowego jest światopogląd katolicki.
Tak więc ostatecznie dochodzimy do konkluzji, iż polska dusza zbiorowa, polski charakter
narodowy, taki jaki on jest od czasu pełnego zwycięstwa katolicyzmu w Polsce w XVI r., jest
dziełem katolicyzmu. Katolicyzm jest więc sprawcą niezwykłego kierunku rozwojowego narodu
polskiego, który tak charakteryzuje naszą historię ostatnich stuleci.

Avatar Ameron
Właściciel
Cóż, ze względu na to że dział grup został usunięty dość na bok, mogę zaoferować siebie do rozmów na tematy Zadrużne, gdyby kogoś interesowały.

Avatar przemek1ni
Co to za dziwna intermetowa pasta?

Avatar Ameron
Właściciel
przemek1ni pisze:
Co to za dziwna intermetowa pasta?

Po sesji chyba wezmę się znowu za czytanie i dam wpisy

Avatar PiesAndaluzyjski
Ameron pisze:
Po sesji chyba wezmę się znowu za czytanie i dam wpisy


No i nie dał. I tak TL;DR

Avatar Ameron
Właściciel
PiesAndaluzyjski pisze:
No i nie dał. I tak TL;DR

ostatnio mocno braknie mi weny do tworzenia kontentu w internecie

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku