Polski Reddit na temat manipulacji wyborczych w Georgii, a raczej nadużywania niedoskonałości systemu Amerykańskiego

Avatar Czekola
Jest taki stan w USA, który nazywa się Georgia. Po angielsku więc tak samo jak państwo Gruzja, co czasami nastręcza niektórym niemałych trudności.

Georgia jest szczególnym stanem - częścią "głębokiego południa" i jednym z pierwszej siódemki konfederackich stanów, które oderwały się od unii, rozpoczynając wojnę secesyjną.

Nic więc dziwnego w tym, że współczesna Georgia to do niedawna jeden z mateczników konserwatystów (niestety także w obecnej postaci populistycznej pseudo-prawicy), a mieszkańcy tego stanu przez dziesięciolecia w wyborach głosowali na kandydatów Partii Republikańskiej. Ostatni raz kandydat Demokratów wygrał dla siebie poparcie Georgii w 1992 r. i był to Bill Clinton, a wcześniej w 1976 r. i 1980 r. Jimmy Carter, ale były to raczej szczególne wyjątki od zasady, bo sam Jimmy Carter pochodzi z Georgii, a Bill Clinton z równie południowego Arkansas - byli to więc "swojacy".

Georgia nigdy nie była uznawana za "swing state"/"battleground state" - to była czerwona twierdza, której nie za bardzo opłacało się forsować Demokratom. Jasne, 16 głosów elektorskich to nie w kij dmuchał, ale dużo lepiej było walczyć np. w Ohio, obecnie z 18 głosami, gdzie wybory pomiędzy partiami zwykle stawały na ostrzu noża, a wygrana czy to Demokraty czy Republikanina była równie prawdopodobna.

Tymczasem w tegorocznych wyborach Georgia - wedle większości prognoz i wstępnych wyników - minimalnie, ale jednak przechyli się na stronę Joe Bidena i Partii Demokratycznej. Zrobi to (znów: prawdopodobnie) obok innego "klasycznie czerwonego" stanu, a więc Arizony. Jednak o ile fenomen Arizony jest zapewne jednorazowy i można go przypisać "zemście zza grobu" jednego z najpopularniejszych polityków z tego stanu, a więc Johna McCaina, który był w ostatnich latach jednym z nielicznych, ale za to ostrych recenzentów Donalda Trumpa w ramach samej Partii Republikańskiej, to już wyjaśnienie sytuacji z Georgii ma zupełnie inne i zapewne trwalsze podstawy.

Sukces Demokratów w Georgii jest bowiem ogromną zasługą jednej osoby i jej organizacji - Stacey Abrams i jej "Fair Fight Action". Osobiście czytałem o niej niż artykuły jakiś czas temu, około 2018 r., ale wtedy ani nie zapadła mi ona w pamięć, ani nie widziałem dla niej jakichś większych szans. Tymczasem jej ogromna, trudna praca u podstaw, na gruncie wręcz wrogim, doprowadziła do wielkiego sukcesu.

W telegraficznym skrócie - w 2018 r. startowała jako kandydatka Demokratów w wyborach na gubernatora Georgii. Przegrała wtedy z republikańskim przeciwnikiem Brianem Kempem, ale jej strata była niewielka - 50.22% (1,978,408 głosów) vs. 48.83% (1,923,685 głosów). Wybory te jednak były ostatecznie bardzo kontrowersyjne, doszło bowiem do wielu sytuacji nadużyć z kategorii "voter suppression", a więc zniechęcania czy wręcz utrudniania głosowania przez pewne grupy, które dla akurat rządzących Republikanów były... niewygodne. Ot, np. jednego dnia usunięto z listy wyborczej ok. 340.000 osób, z czego większość to były afro-amerykanie.

Stacey Abrams w 2018 r. przegrała ostatecznie, w mocno kontrowersyjnych okolicznościach, ale nie poddała się. Przegrana postrzegana jako niesprawiedliwa jedynie dodała jej więcej zapału do działań.

W efekcie Stacey Abrams powołała Fair Fight Action - organizację skoncentrowaną na popularyzowaniu głosowania wśród grup dotychczas zniechęconych czy wykluczonych, a jednocześnie walczącą z wszelkimi przejawami "voter suppresion", na ile to możliwe. Sprawie tej oddała się na tyle, że zrezygnowała ze startowania w tegorocznych wyborach do Senatu (gdzie miałaby pewne miejsce jako kandydat), choć uczciwie trzeba przyznać - otwarcie walczyła o rolę wice-prezydenta przy Joe Bidenie.

W ciągu 2 lat działania organizacji Fair Fight Action doprowadziły do rejestracji ok. 800.000 nowych wyborców w Georgii, w większości młodych, poniżej 30 lat. Duża część tych osób wzięła udział w ostatnich wyborach - po raz pierwszy w życiu - oddając głos właśnie na Joe Bidena.

Jeżeli wstępne szacunki potwierdzą się ostatecznie, a Georgia zmieni kolor z czerwonego na niebieski, to wraz z tą zmianą stan ten niemal na pewno stanie się już na długo nowym "swing state" z równie dużym poparciem dla obu największych partii w USA.

Wedle większości analiz obecna sytuacja w Georgii to w zdecydowanej mierze zasługa ciężkiej, intensywnej pracy u podstaw po stronie Stacey Abrams.

To też moim zdaniem wielka lekcja dla opozycji w Polsce (zarówno dla PO, Lewicy czy PSL), która przez ostatnie lata całkowicie ignoruje ruchy oddolne i oferty pomocy ze strony społeczników czy różnych NGOsów. Co więcej, opozycja właściwie na stratę spisuje wschodnią część kraju, oddając ją coraz dalej i dalej w bezalternatywne macki PiS.

Można to skontrastować z działaniami PiS, który przez 8 długich lat w opozycji działał właśnie głównie oddolnie, opierając swoje poparcie na grupach lokalnych - czy to niesławnych Klubach Gazety Polskiej, czy think-tankach różnego rodzaju, czy kółkach przyjaciół Radia Maryja.

Co ciekawe, obecnie jedynie Szymon Hołownia próbuje zbudować coś w ten deseń w Polsce, uruchamiając jednocześnie nie tylko partię polityczną, ale i fundację/stowarzyszenie, które ma działać zasadniczo oddolnie i poza-politycznie.

link do posta: www.reddit.com/r/Polska/comments/jquud5/darmowe_rady_dla_opozycji_bierzcie_przykład_ze/

Avatar Czekola
Myszkapl pisze:
Tl';dr

moje tldr to 800 tysi nowych głosów niebieskich w Georgii bo kampanie społeczne

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów