Jastrzab03 pisze:
w meksyku np pogrzeby są wesołe
ukazywać kraje Ameryki Łacińskiej jako wzór katolickiej obyczajowości to dość karkołomne przedsięwzięcie.
Do tematu:
Myślę że jest kilka głównych powodów dla których katolicki pogrzeb ma smutny charakter.
Katolicy są ludźmi - także u nich silna jest zmysłowa część duszy. Jedną z wielu przypadłości duszy zmysłowej może być skłonność do smutku, przygnębienia, apatii. Dobrym tego przykładem są zwierzęta, które przecież potrafią pod wpływem stresu związanego ze stratą bliskiego członka stada stracić apetyt, chęć do zabawy, czy nawet się rozchorować. Nie zawsze taka skłonność jest dla człowieka zgubna, nawet jeśli nie jest racjonalna. Tolerancja takich namiętności może być dla duszy oczyszczająca, a dla człowieka może być wezwaniem do nawrócenia.
Każde takie wezwanie jest krzyżem, który trzeba ponieść. Pokuta, zerwanie ze złem, bolesna miłość, przebaczenie. To boli, a my to wiemy. Dlatego śmierć bliskiej osoby, jako ponaglenie do nawrócenia przed własną, coraz bliższą, a z pewnością nieuchronną śmiercią, jest dla nas bolesna i trudna do przyjęcia.
Krzyżem jest także sam fakt odejścia bliskiej osoby z tego świata. Tamta osoba jest już u Pana - ale my pozostajemy tutaj. Pozostajemy narażeni na ucisk, na cierpienie, na pokuszenie, na zatratę duszy. Powstaje konieczność nawiązania nowej relacji ze zmarłym, inaczej pozostaniemy bez przyjęcia jej wsparcia i orędownictwa. A co dopiero gdy nie jesteśmy pewni gdzie ta osoba trafi? „Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest” - chce się czasem zawołać. Bo jesteśmy wątpiący, jesteśmy niepewni. Powołani jesteśmy zatem do tego, aby w Wierze i Nadziei się umacniać - a w tym wspomoże nas Miłość.