Natura katolickiego pogrzebu

Avatar
Konto usunięte
Odkąd pamiętam, nurtowało mnie pytanie - dlaczego katolickie pogrzeby są smutne? A że nie należę do religijnego środowiska, to nigdy nie miałem okazji spytać o to zaangażowanej w katolicyzm osoby.

No bo wierzycie, że ta osoba pójdzie do Nieba, tak? To nie lepiej się cieszyć, urządzić miłe spotkanie rodzinne, zamiast stać przy grobie w czarnych ubraniach i szlochać? W końcu dusza opuszcza świat materialny, by skierować się do o wiele lepszego. Gdybym szczerze wierzył w coś takiego, to nie smuciłbym się aż w takim stopniu odejściem bliskiej osoby.

Avatar arceus1
natomiast jesteśmy ludźmi i odejście bliskiego nam człowieka jest smutne. Trudno jest się cieszyć kiedy osoba która jest ci bliska i masz z nią wiele wspomnień odchodzi.

Avatar
Konto usunięte
ale są religie, które opierają się właśnie na przejściu do lepszego świata po śmierci i pogrzeby przebiegają w nich o wiele weselej

Avatar Jastrzab03
To zależy od kultury, np w meksyku np pogrzeby sa wesołe bo jest to związane z ich pre-chrześćjanską kulturą. Podobnie też robili wczesni chrześćjanie

Avatar Marequel
Wszystko dlatego że ludzie w polsce są tacy że na pogrzebie ten w trumnie jest zwykle najmniej sztywny

Avatar RhobarIV
Jastrzab03 pisze:
w meksyku np pogrzeby są wesołe

ukazywać kraje Ameryki Łacińskiej jako wzór katolickiej obyczajowości to dość karkołomne przedsięwzięcie.

Do tematu:

Myślę że jest kilka głównych powodów dla których katolicki pogrzeb ma smutny charakter.
Katolicy są ludźmi - także u nich silna jest zmysłowa część duszy. Jedną z wielu przypadłości duszy zmysłowej może być skłonność do smutku, przygnębienia, apatii. Dobrym tego przykładem są zwierzęta, które przecież potrafią pod wpływem stresu związanego ze stratą bliskiego członka stada stracić apetyt, chęć do zabawy, czy nawet się rozchorować. Nie zawsze taka skłonność jest dla człowieka zgubna, nawet jeśli nie jest racjonalna. Tolerancja takich namiętności może być dla duszy oczyszczająca, a dla człowieka może być wezwaniem do nawrócenia.
Każde takie wezwanie jest krzyżem, który trzeba ponieść. Pokuta, zerwanie ze złem, bolesna miłość, przebaczenie. To boli, a my to wiemy. Dlatego śmierć bliskiej osoby, jako ponaglenie do nawrócenia przed własną, coraz bliższą, a z pewnością nieuchronną śmiercią, jest dla nas bolesna i trudna do przyjęcia.
Krzyżem jest także sam fakt odejścia bliskiej osoby z tego świata. Tamta osoba jest już u Pana - ale my pozostajemy tutaj. Pozostajemy narażeni na ucisk, na cierpienie, na pokuszenie, na zatratę duszy. Powstaje konieczność nawiązania nowej relacji ze zmarłym, inaczej pozostaniemy bez przyjęcia jej wsparcia i orędownictwa. A co dopiero gdy nie jesteśmy pewni gdzie ta osoba trafi? „Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest” - chce się czasem zawołać. Bo jesteśmy wątpiący, jesteśmy niepewni. Powołani jesteśmy zatem do tego, aby w Wierze i Nadziei się umacniać - a w tym wspomoże nas Miłość.

Avatar Jastrzab03
RhobarIV pisze:
ukazywać kraje Ameryki Łacińskiej jako wzór katolickiej obyczajowości to dość karkołomne przedsięwzięcie.

Mało mnie to obchodzi

Avatar Baturaj
Właściciel
Rhobar ma rację.
Katolicy szanują zmysłowość swojej duszy, i to o to chodzi. Ale zrobienie w katolickiej rodzinie pogrzebu na wzór meksykańskiego, czy po prostu radosnego pogrzebu, nie byłoby grzechem. O ile oddałoby się odpowiedni szacunek i modlitwę zmarłemu.

Avatar
Konto usunięte
przecież meksykanie to katolicy

Avatar
Konto usunięte
w prawosławiu są stoliki przy grobach i się je i pije ,,ze zmarłymi" to jest nawet fajna rzecz

Avatar RhobarIV
Kobza pisze:
przecież meksykanie to katolicy


Ale nietypowi jak na katolików.

Avatar Mijak
To że zmarli idą do nieba to tylko pocieszenie, naturalną reakcją jest jednak smutek z powodów bardziej przyziemnych i doczesnych - tracisz kontakt z bliską osobą, społeczeństwo traci jednego ze swoich, traci korzyści z jego obecności, z jego pracy i tak dalej. Rozpaczając po jej stracie okazujesz jej szacunek, okazujesz że obecność danej osoby była dla ciebie czymś cennym.
A nawet gdyby patrzeć na to od czysto chrześcijańskiej strony, to przecież zbawienie nie jest gwarantowane dla każdego zmarłego. Można się niepokoić o jego los albo współczuć cierpień doświadczanych w czyśćcu, które mimo że kiedyś się skończą, to według wielu objawień są niesamowicie okropne.

Avatar Kabaczek15
Tak jak tu zostało powiedziane. Jesteśmy ludźmi, więc smutek jest czymś naturalnym, a czasem nawet trudno od niego uciec. Emocje mają po prostu na nas duży wpływ, szczególnie w takich sytuacjach, dlatego nie rzadko, aby umocnić w sobie nadzieję potrzebujemy czasu i wsparcia.

Avatar
Konto usunięte
Ludzie wyznań z Afryki czy Ameryki Południowej też są ludźmi, a potrafią obchodzić pogrzeby wesoło, więc już bardziej upatrywałbym się przyczyny w naturalnej katolickiej skłonności do cierpienia tak jak wytłumaczy to rhobar

Avatar Baturaj
Właściciel
Nie. Tu nie o to chodzi. Tu chodzi o kulturę obecną w danym miejscu. Meksykanie to teoretycznie katolicy, ale się cieszą, bo taką mają kulturę, sposób myślenia.
I Rhobar nie tłumaczył żadnej "katolickiej skłonności do cierpienia", tylko katolickie uszanowanie ludzkiej skłonności do cierpienia.

Avatar
Konto usunięte
no oks, chyba rozumiem

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku