Pojęcie pokuty łączy się nieodmiennie (przynajmniej w moim przypadku) z dwoma głównymi obrazami. Pierwszy to procesja drogi krzyżowej w małym, obskurnym kościółku przy zawodzeniu nieobdarzonych zbyt wielkim talentem do śpiewu staruszek. Drugi to pochód średniowiecznych pielgrzymów - jednych w zgrzebnych worach, drugich półnagich, z plecami zakrwawionymi od razów zadawanych sobie dyscyplinami.
Pokuta jednak niejedno ma imię (a nawet niedwa). Sam przyzwyczajony byłem kiedyś, jako mieszkaniec parafii salezjańskiej, do pokuty w stylu „Wypełniaj swoje obowiązki i ciesz się życiem”. Kilkakrotne przystąpienie do spowiedzi w innej parafii to pokuta zgoła inna - zazwyczaj głębokie się pomodlenie jakąś litanią. Ale wystarczy zajrzeć do różnych zwierzeń katolickich internautów i przekonać się, że księża potrafią być naprawdę kreatywni.
Poodychaj przez 15 minut Duchem Świętym. Znajdź sobie nowe hobby. Przestań się martwić. Przytul swoją mamę z którą jesteś skłócony. Wstąp do wolontariatu w schronisku dla zwierząt. Wpłać dziesięcinę z ostatniej wypłaty na zbiórkę dla chorego dziecka. Naucz się danego psalmu. Przeczytaj dane dzieło religijne. Nawiedź pobliskie kapliczki i módl się tam na różańcu. Codziennie dziękuj Bogu za 5 rzeczy które cię spotykają każdego dnia. Poleż krzyżem tam, gdzie nikt cię nie zobaczy.
Czasem formy pokuty jakie widujemy w niektórych wspólnotach budzą w nas wątpliwości, szczególnie gdy pokutą nazywa się na przykład pochód ze śmiechem, śpiewem, a nawet zabawą. Ale za chwilę słyszymy o zakonniku który udał się w pieszą (!) pielgrzymkę pokutną do Grobu Świętego. Albo czytamy artykuł o tym że Jan Paweł II praktykował samobiczowanie.
Jak widać, dość dużo można wyróżnić praktyk pokutnych. Ale wydaje się że brakuje jakiejś jednej - katolickiej, czyli powszechnej. Dlatego gdy słyszymy o nawołaniach do pokuty - czy to w objawieniach, czy to od hierarchów, czy to z Biblii - głupiejemy. Nie wiemy o co właściwie chodzi. Nic dziwnego.
Jaki jest cel pokuty? Wzbudzenie żalu, kiedy go brakuje (stara nauka) czy dopełnienie spowiedzi (nowa nauka)? Czy czasem pokutą może być po prostu znoszenie trudności? O co chodzi z unikaniem ponuractwa, skoro mamy się umartwiać? Czy są jakieś granice pokuty? Jeśli tak, to gdzie? Czy można pokutować całe życie?
Zapraszam do dyskusji!