Przejąłem władze w jakimś królestwie odnosząc ciężkie rany, by uspokoić sytuacje werbowałem setki wygadanych ludzi by wraz z głównym dyplomatą wysłałać ich na misje. Następnie była ceremonia czy jakieś powitanie kogoś, ale mój osobisty strażnik i dowódca straży płacowej podniosła bunt, a ja z powodu ran zostałem powalony przez jakiś filar który na mnie rzuciła, gdy stała nade mną powiedziałem "Odważysz się mnie zabić?!"(tak z pogardą, wyzywająco), moje rany zaczęły się jarzyć na czerwono, a ona przyszpiliła mnie włócznią i umarłem. Nagle pojawiła się moja nazwiska wróżbitka i czarodziejka która rzuciła tekstem "Bez śmierci nie rozpoczęła by się historia" ( z uroczym uśmiechem na twarzy), nagle znowu stałem na tym placu, a bunt jeszcze się nie zaczął i dalej słyszałem jej głos mówiący że nic takiego się nie stało to tylko były halucynacje które wywołała bo dostałem mikro wylewu i musiała mnie uleczyć.
I wtedy się obudziłem bo zadzwonił budzik.