[Gra]Logan Square[Chicago]

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Dostępna lokacja startowa
Jedna z dwóch dzielnic Chicago, w której pozwolenie na osiedlanie się i tworzenie własnych gett otrzymali nadludzie. Co za tym idzie owa piękna dzielnica mieszkalna z cudownym parkiem utworzonym wewnątrz głównego ronda przemieniła się z sielankowej okolicy pełnej spokoju, ale i wdzięki w głośną, awanturniczą dzielnicę zdominowaną przez skonfliktowanych nadludzi i rasistów którzy dzień w dzień wykłócają się o swoje prawa do życia na Logan Square. Nadludzie z LS dzielą się na dwa typy - tych, którzy wolą się stawiać niesfornym ksenofobicznym sąsiadom ceniący swoją godność ponad spokój zrzeszonych w tajnym klubie 'North Star's Noble Club' w skrócie NSNC, którzy wieszają psy na zwykłych śmiertelników i gotowi im skopać tyłki nawet użytkując swoją moc ( co skutkuje później problemami dla ogółu nadludzi ze strony policji) i tych, którzy wolą przyjmować opluwanie i pomówienia, którzy cenią spokojne życie i starają się udawać zwykłych ludzi, ci zaś po prostu żyją często nie wiedząc o sobie na wzajem, rzadko mieszając się w sprawy nadludzi. Przez takie podejście zazwyczaj jest tu sporo policji, która zawsze trzyma stronę ludzi i z uśmiechem na ustach deportuje nadludzi do strefy zamkniętej w Roseland.
Co ciekawe NSNC ma również wrogie stosunki z Familiami z Nowego Miasta na Southside i niekiedy dochodzi do potyczek Północnych i Południowych nadludzi w okolicach Lawndale.
Zdjęcie użytkownika Angel_Kubixarius w temacie [Gra]Logan Square[Chicago]

Avatar
Chevalier22
Ah, cóż za piękne popołudnie! Ulice Logan Square są dziś wyjątkowo ciche... Może za ciche..? Ah, miejmy nadzieję, że nie, a ten wyjątkowy spokój jest wyłącznie dziełem przypadku. Bo ciężko byłoby skoncentrować się, kiedy na zewnątrz panowałaby wrzawa. A Jonathan był w trakcie odrabiania lekcji, toteż gw**** i rozróba nie służyłyby mu w tym momencie. Miał bowiem do napisania wypracowanie na historię dotyczące przemian społecznych pod koniec XXI wieku, co zleciła mu niezbyt przyjemna nauczycielka po całkowicie przypadkowym wytypowaniu go z grona uczniów prawie trzydziestoosobowej klasy. Ta, całkowicie przypadkowym. To stare babsko niezbyt przyjaźnie mierzyło go wzrokiem po jednym z incydentów z użyciem siły tuż przed jej lekcją, który miał miejsce rok temu. Mimo tego, że tamtego dnia nauczycielka poświęciła całą swoją lekcję na wykład dotyczący zagadnienia "dlaczego przemoc niczego nie rozwiązuje", to Jonathan był pewien, że wybicie koledze kilku stawów zupełnie rozwiązało problem docinek na przerwach.
Tymczasem Mary, zmęczona po treningu, z którego dopiero co wróciła, odpoczywała siedząc wygodnie rozłożona na sofie w salonie odziedziczonego po zamordowanych rodzicach domu. Chwilę umilały jej muzyka lecąca z ponad dwustuletniego gramofonu zakupionego niegdyś przez jej ojca na jednej z aukcji, a konkretnie jedna z płyt najwybitniejszego XX wiecznego amerykańskiego piosenkarza - Franka Sinatry, oraz filiżanka gorącej herbaty, mocnego earl graya, którego zaparzyła sobie od razu po wejściu do mieszkania. Herbata ta była pierwszą jaką sięgnęła po wsadzeniu ręki do szafki, w której trzymała wszystkie puszki, paczki i torebki z herbatą i ziołami. Ah, spokój... Kompletny spokój...
...kiedy nagle z zewnątrz zaczęły dochodzić dźwięki strzałów. I to nie byle jakich strzałów, dźwięki wyraźnie wskazywały na użycie maszynowych karabinów, a dochodziły one zza trzech, może czterech przecznic od ulicy, przy której zlokalizowany był dom Tonwasów. Ah, czyżby jakaś większa sprzeczka między lokalnymi gangsterami? A zapowiadało się tak dobrze... No cóż, to nawet dość dużo jak na Logan Square. Nie tak znowu często można tu było usłyszeć głośniejsze wystrzały z pistoletów, a co dopiero pistoletów maszynowych. Tymczasem między budynkami wyraźnie dudniły strzały z cięższego karabinu. Nagle dźwięki strzałów zaczęły się zbliżać... Dwie przecznice, jedna przecznica... Na chwilę cisza. Czyżby w końcu się powybijali? Wtem pojawiły się dźwięki syren. No nic, wystarczy liczyć, że panowie w mundurach zgarną niedobitki i wyślą je do Roseland. Ciekawe tylko... Kim byli strzelający do siebie ludzie i jakie strony reprezentowali? A może lepiej się nie mieszać..?

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Cisza była niezbędna, ale w tym miejscu wydawała się wręcz nienaturalna. Prawdę mówiąc, chłopiec zdążył się już przyzwyczaić do tego ciągłego gwaru, ignorował go nawet. Cisza była miłą odmianą, może w innej sytuacji byłaby irytująca, ale teraz kiedy ma to wypracowanie. Może nawet i gwar by mu przeszkadzał, gdyby występował? Mniejsza o to, teraz trzeba skupić się na wypracowaniu i tym temacie... No cóż, nie był on dla niego zbyt interesujący, ale może trudny też nie? No, dowie się o tym kiedy spróbuje! Już zbliżył swój długopis do kartki, już miał postawić pierwsze litery, kiedy rozległ się tak znany mu dźwięk. Zapewne by go zignorował, strzelaniny to nic niezwykłego w tej dzielnicy, gdyby nie to, że kaliber był zdecydowanie cięższy niż ostatnio. Z ciekawości aż wstał od biurka, odkładając długopis i podchodząc do okna. Otworzył je, by wyjrzeć na ulicę. Gwar się zbliżał, co zaczęło go nieco niepokoić, zwłaszcza biorąc pod uwagę wypadek jego rodziców... Ucichł. Nie no, teraz to już zdecydowanie pójdzie to sprawdzić, bez względu na to, czy zajmie się tym policja czy nie. W końcu ze swoją mocą taka mała, niewinna infiltracja nie powinna być trudna... Przybrał postać cienia i ruszył w stronę źródła hałasu.

Avatar maxmaxi123
Ah... Nie ma to jak dom i odpoczynek. Jej ulubiona póki co część dnia. Nie musi się niczym martwić, nie musi nic robić, tylko odpoczywać. Przynajmniej przez jakiś czas, chociaż na kwadrans. Potem wróci oczywiście do rzeczywistości. Z drugiej strony niepokoiło ją to, jak bardzo przypomina jej to egzystencję przez resztę życia. Wtedy też głównie leżała i miała świat gdzieś. Teraz jednak to wszystko robi świadomie, co jest piękne.
Nawet strzały z zewnątrz nie zakłócały relaksu, przynajmniej z początku. Kiedy odgłosy mknęły w kierunku jej domu, wierciła się nieco nerwowo, mocniej ściskając filiżankę z herbatą. Miała nadzieję że ewentualni rabusie z ciężkim sprzętem nie wybiorą akurat ich lokum na fortecę. Hm. Upewni się, że do tego nie dojdzie.
Odłożyła herbatę i udała się w stronę drzwi. Zamknęła drzwi frontowe, potem tylne jeśli mieli. Wróciła ponownie na przód i delikatnie wyjrzała przez okno na ulicę, odchylając ostrożnie zasłonę.

Avatar
Chevalier22
Mary nie dojrzała zza zasłony niczego niezwykłego. No, niczego, czego nie można byłoby spodziewać się po strzelaninie na ulicy z użyciem czegoś większego niż zwykły pistolet. Kilka rozbitych samochodów, w tym cztery z rozbitymi szybami i dziurami po kulach, z czego w dwóch można dostrzec w sumie kilka trupów. Jeden z samochodów należał do Familii, co można było wywnioskować po ubiorach siedzących w aucie mężczyzn. Na ulicach leżało też kilku martwych bądź ciężko rannych przechodniów, wykrwawiających się od ran postrzałowych. Po chwili zabrzmiał dźwięk ambulansu, który spieszył na pomoc żyjącym ofiarom. Ale o co w tym wszystkim chodziło? Najwyraźniej nie dane jej było tego dostrzec. Cóż zatem zrobi w tej sytuacji? Wyjdzie na zewnątrz, narażając się na potencjalne nieprzyjemności ze strony policji, czy może mimo makabrycznego widoku postara się wrócić do tego, co robiła jeszcze przed chwilą?
Nieco inny obraz dojrzał Jonathan. Ruszając w stronę źródła hałasu był w stanie przyjrzeć się dokładniej całemu pobojowisku. Ujrzał to, co siostra, z kilkoma, a może raczej wieloma ciekawszymi szczegółami. Jeden z martwych członków jednej z Familii z Nowego Miasta, siedzący tuż obok kierowcy, wciąż trzymającego kierownicę, jednak z rozwaloną czachą, trzymał cięższy sprzęt, chyba M4A1. Z resztą, podobnie jak kierowca, miał dość paskudną dziurę w środku czoła, przebijającą jego głowę na wylot. W przeciwieństwie do siostry, mógł wywnioskować co się właściwie stało. Z jednego z rozbitych samochodów policjantom udało się wyciągnąć żywego, wystraszonego mężczyznę. Człowiek w średnim wieku, z nażelowanymi, ulizanymi do tyłu brązowymi włosami, blady, ubrany w czarny garnitur i rozpiętą, lawendową koszulę. Kurczliwie trzymał się czarnej aktówki. Po kilkunastu sekundach policjantom udało się go uspokoić przynajmniej na tyle, aby rozpocząć rozmowę z siedzącym na ziemi człowiekiem. Jonathan jednak wciąż był zbyt daleko, aby usłyszeć o czym rozmawiają. Ale czy zaryzykuje, aby przekonać się o tym..?

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
No cóż, Jonathan był zapewne przyzwyczajony do podobnych widoków, zważywszy na jego korzenia i miejsce zamieszkania. I w sumie najpewniej by nie przykuł do tego zbyt wielkiej uwagi, zważywszy na to, że tu może to być codziennością. Strzelanina, losowe ofiary, policja i ambulans. Jednak ten jeden przypadek miał znacząco ciekawe urozmaicenie w postaci tego dziwaka z walizką. Może i nawet wariata, albo kogoś kto zdecydowanie nie pochodzi stąd, patrząc na jego reakcję. W formie cienia zbliżył się do policjantów, starając się by go nie zauważyli, co chyba i tak powinno być trudne.

Avatar
Chevalier22
Znalazł się wystarczająco blisko. Rozmowa trwała od kilkunastu sekund, ale nie było większego problemu aby zrozumieć istotę sprawy. Mężczyzna, wieziony przez swojego szofera, spieszył się na spotkanie biznesowe na krańcu miasta. W pewnym momencie, przejeżdżając nieopodal centralnego punktu Logan Square, usłyszał, jakby coś uderzyło w tył samochodu, wcześniej słysząc wystrzał z przestarzałej broni... Czym prędzej kazał szoferowi przyspieszyć, aż w końcu, w pewnym momencie, samochód uderzył w tył innego pojazdu, szofer dostał kulkę w łeb, a on schował się pod siedzenie. Kiedy on się ocknął, wszystko się jakoś dziwnie uspokoiło...
Ta historia ani trochę nie trzymała się kupy. Coś musiało być na rzeczy. No i co do cholery znajduje się w tej aktówce? Podejrzane... Bardzo podejrzane.
- Dobrze, muszę spisać protokół. Pańskie nazwisko?
- M-moje nazwisko..? - Mężczyzna wciąż był roztrzęsiony. Jego zęby rytmicznie klikały stukając się o się. Otarł czoło z potu. - Glas. Jodoc Glas.
- Pański adres? - W tym momencie ambulans zbliżył za bardzo. Dźwięk koguta ustał dopiero wtedy, kiedy mężczyzna skończył odpowiadać policjantowi na dość osobiste pytania. Chwilę później roztrzęsiony mężczyzna poszedł za policjantem, aby wejść do radiowozu. Zapewne poproszono go o to, aby pojechał razem z policjantami na komendę, gdzie udzielą mu dokładniejszych informacji. Chwilę przed wejściem do radiowozu, odwrócił głowę w stronę Jonathana i uśmiechnął się szczerze, puszczając mu oczko... Chwilę później odjechał z funkcjonariuszami. Ten człowiek zapewne cały czas go widział... Nie, to nie był zwykły człowiek. W dodatku, to jego spojrzenie... Było zupełnie inne od tych przestraszonych oczu wpatrujących się w twarz policjanta. Dlaczego lokalny gang zaatakował samochód tego nadczłowieka? Czyżby było o nim nieco głośniej, niż Jonathanowi się wydawało? A może to jakaś grubsza afera..? Co znajduje się w aktówce, którą zabrał ze sobą..? No i co teraz...?

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Zapewne dzieciak dołączyłby go do zwykłych biznesmenów, na których pieniądze mogli być łasi bandyci. Zapewne nawet nie zapamiętały jego nazwiska na dłużej, rzucając je w niepamięć jak dane innych ludzi. Zapewne, gdyby był to zwykł człowiek, Jonathan nie poświęciłby mu aż tyle uwagi. Ale nim nie był. W końcu inaczej nie ruszyłby do domu co sił w nogach, samemu obecnie się bojąc, tego zdawałoby się, zagubionego bogacza. Teraz już wiedział, że warto zapamiętać tę jedyną informację jaką wie o tym człowieku, warto nawet zapamiętać i jego wygląd. No i, że w ogóle nie opłaca mu się obecne śledzenie go, skoro ten i tak go widzi, ewentualnie patrzy na tablicę rejestracyjną radiowozu i stara się ją zapamiętać. Referat czy inne wypracowanie poczeka, cud że w ogóle o nim teraz pomyślał... Po dotarciu do domu i wejściu do pokoju, oczywiście oknem, tak jak wyszedł, od razu sprawdza w sieci dane personalne tejże osoby. Tak, pomysł nie wydaje się być najwyższych lotów, ale możliwe, że będzie o nim tak głośno, że znajdzie go gdzieś wysoko w nagłówkach?

Avatar
Chevalier22
Internet, pełen wszelakich informacji, obfituje niestety nie w te wartościowe, ale śmieciowe treści. Minęło niespełna pół godziny, nim Jonathan znalazł pierwszą wartościową informację. Artykuł w jednym z chicagowskich internetowych dzienników - DailyChicago - sprzed dwóch lat. Około dwa lata temu w Nowym Mieście przeznaczono do użytku nowy drapacz chmur - Tengoku no Mon, potężny biurowiec światowego giganta przemysłu elektronicznego i maszynowego - Tachibana Corporation. Brama Niebios w dniu swojego otwarcia stała się nową siedzibą spółki. Na zdjęciach, poza sylwetkami prezesów i członków zarządu, znalazł się i stojący przy mównicy Glas. czyżby Glas pracował dla Tachibana Co.? Trzeba to sprawdzić!
Jonathan wszedł następnie na stronę firmy. Szperał gdzie tylko mógł, aby znaleźć spis obecnych pracowników, a w razie możliwości - byłych. Szukał po nazwiskach, wszędzie gdzie tylko się dało... To na nic. Jedyne, na co trafiał, to odniesienie do tego jednego, pojedynczego artykułu. Najwidoczniej było to jedyne powiązanie Glasa ze spółką, a przynajmniej - jedyne publiczne, oficjalne. Szukał dalej. Ale było pusto. Co jest nie tak z Glasem? Może to fałszywe nazwisko..? Młodzieniec, po wycięciu twarzy Glasa ze zdjęcia z artykułu za pomocą niezwykle zaawansowanego narzędzia do obróbki grafiki MC Paintbrush, użył narzędzia wyszukiwarki 'znajdź za pomocą grafiki'. Jednakowoż żadna z wyszukiwarek nie powiązała twarzy mężczyzny z czymkolwiek...
A zatem nie wiedział praktycznie nic, poza tym, że Glas występował na jednej konferencji Tachibana Co. w momencie otwarcia Tengoku no Mon. Artykuł nie podaje praktycznie niczego na temat jego wystąpienia, poza jego nazwiskiem, rzecz jasna. Cóż teraz zrobi Jonathan...?

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Dawno tak nie zaangażował się w jakieś przedsięwzięcie, oczywiście nie licząc sprawy poszukiwania zabójców rodziców. No cóż, kolejna jedynka do kolekcji w szkole. Jeśli będzie trzeba to i zarwie nockę, bo dopiero co się rozkręca! Grzebał zażarcie i uparcie w komputerze, aż nie znalazł jakiejkolwiek informacji! Tak, to z pewnością fenomenalna wiadomość! I wychodzi na to, że jedyna... No nic, ważne że jest o nim cokolwiek w sieci, to już można w jakikolwiek sposób zaliczyć na plus. Wydrukował zarówno obrobione zdjęcie Glasa, wieżowca, logo firmy i postarał się jego znaleźć gdzieś mapę okolicy. Tej ostatniej nie wydrukował. Przypiął zdjęcia na tablicy korkowej, zaraz obok sprawy z zabójcami, która na chwilę obecną pójdzie na drugi plan. Chociaż, może i ten człowiek może mieć z tym coś wspólnego? O tym będzie musiał się przekonać! Zasiadł ponowie do komputera i poszukał najbliższych komend policji. Zapamiętał ich lokacje, bo właśnie zamierza je wszystkie po kolei odwiedzić! Ależ się wciągnął, chyba dzisiejszej nocy nie zaśnie! Ponownie otworzył okno i udał się do najbliższej komendy policji, oczywiście pod postacią cienia. A nuż dotrze tam jeszcze przed policją, jeśli mu się poszczęści i ominie korki?

Avatar
Chevalier22
Kilkanaście przecznic od domu Tonwasów na wschód, znajdował się komisariat policji w Logan Square. Oczywistym było, że mężczyznę zawieźli właśnie tam. A zatem, skoro wieczór, przeobraził się w cień i ruszył dość pustymi ulicami, na które padały żółtawe promienie światła trochę wcześnie zapalonych lamp. W końcu - stanął przed otwartymi drzwiami, przed którymi pewien policjant ucinał sobie przerwę na papieroska, przy okazji wpuszczając nieco świeższego, chłodniejszego powietrza do wewnątrz. A zatem przedostanie się do wnętrza budynku okazało się być łatwe jak bułka z masłem. Następnie wystarczyło zrobić małe rozeznanie i rozejrzeć się za Glasem...
Którego ani widu, ani słychu. Z resztą, ciężko znaleźć informacje o pobycie kogokolwiek na komendzie, kiedy nie ma się dostępu do żadnych akt, sprawozdania z zatrzymania czy przesłuchania, albo podobnych rzeczy. Co prawda, na komendzie znajdowało się archiwum, ale to oblegane było przez pracującą tu chyba od zeszłego stulecia starszą panią. A zatem mógł zapomnieć o próbie przeszukania najświeższych archiwów. Trop jakby urwał się kompletnie... No i co teraz? Ano, właśnie... Gdyby tylko wiedział jak dawno temu mężczyzna opuścił to miejsce... Gdyby tylko wiedział dokąd się po tym udał i w jaki sposób... Wtedy, kątem oka, zza okna, dojrzał jego sylwetkę wchodzącą do kursującego jeszcze autobusu, który chwilę później odjechał w kierunku New Town. Zdaje się, że jest w kropce... Przebiegając z powrotem na dół z pierwszego piętra i okrążając budynek na pewno zgubi autobus, chyba że znalazłby jakiś inny sposób na szybkie opuszczenie budynku... Może przez to otwarte okno? Jest dość wysoko, a więc i dość ryzykownie... A zatem, czy Jonathan wyskoczy z pierwszego piętra na trawnik z nadzieją, że nic sobie nie zrobi, czy może woli nie narażać swojego zdrowia na pogoń za nie tak wolno jadącym autobusem? W tym samym momencie, na parkingu pod komisariatem zatrzymała się taksówka, z której wysiadła kobieta... Jeżeli Jonathan ma pieniądze, albo na tyle odwagi, aby okiwać kierowcę, mógłby spróbować...

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Szczęśliwy jak nigdy, że dostanie się do komisariatu okazało się tak łatwe, wkroczył do środka bez oporu, zastanawiając się od czego zacząć poszukiwania albo pytania skierowane do Glasa. A cóż to, nie ma go? Cholera, cały plan chłopca opierał się na tym, że nie wypuszczą tak szybo kogoś, na kogo napadli bandyci... No nic, pozostają archiwa, któóóre pilnie strzeżone są przez babcię cudem trzymająca się życia. Czy ona nie powinna umrzeć już dawno? Niech to, już miał udać się na przechadzkę po tym miejscu, licząc że gdzieś go zamknęli, gdy nagle... Prawie się z nim minął! No, prawie to dość dużo powiedziane, ale mniejsza. Zapewne gdyby nie możliwa taksówka, już byłby w połowie drogi do wyskoczenia z okna. Szybko opuścił budynek i znalazł jakieś miejsce, gdzie mógłby się bezpiecznie przeobrazić. Następnie wsiadł do taksówki.
- Przepraszam - zaczął, udając nieśmiałość. - Czy mógłby Pan jechać za tym autobusem to New Town? - Zapytał się, pokazując kierunek, gdzie autobus się znajduje. - Nie zdążyłem, a są tam moi rodzice... - Odparł, również nieśmiało, licząc że nie zaprzepaści tym teatrzykiem jedynej szansy na dogonienie tegoż człowieka.

Avatar
Chevalier22
Kierowca, wygodnie rozłożony na swoim siedzeniu, przez otwartą szybę strzepywał z dopalającego się papierosa popiół. Poprawił czapkę. Słysząc wysoki głos młodego chłopca, powoli odwrócił się wyglądając na tylne siedzenie. Zmierzył młodzieńca wzrokiem. - Jakim autobusem? - Mężczyzna wyjrzał przez przednią szybę, następnie rozglądał się przez boczne szyby. - Gdybyś wsiadł minutę wcześniej, może wiedziałbym gdzie jedzie autobus tej linii, młody. - Zaciągnął się jeszcze raz dymem, po czym wypuścił chmurę tytoniowego dymu, peta zaś wyrzucił przez otwarte okno na asfalt. - Mogę cię odwieźć do domu, bo trochę mi cię szkoda. No, mam cię zawieźć, czy wysiadasz? - Spytał swoim ochrypniętym głosem.
Najwyraźniej poszukiwania śladów Glasa można uznać za zakończone. Przynajmniej tego wieczoru. Jonathan nie może już nic więcej zrobić. Jazda w stronę centrum w godzinach wieczornych, a więc w okolicach godzin szczytu, nie była dobrym pomysłem. Mógłby zgubić się w potężnym labiryncie drapaczy chmur i cyfrowych bilboardów, jednocześnie nie mając zupełnie żadnego tropu Glasa. A zatem, przejażdżka do centrum nie miałaby żadnego sensu. Pozostała mu już tylko jedna rzecz... Wrócić do domu, opcjonalnie - porozmawiać z siostrą. Może ona zdołałaby coś wskórać, namierzyć mężczyznę jeszcze tego lub następnego wieczoru? Pytanie jak postanowi wrócić do domu - pieszo, tak jak przyszedł pod komisariat, czy może nie szkoda mu pięciu dolców na rejs taksówką.

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Jak to jakim autobusem? Przecież jeszcze chwilę tu sta... Odjechał?! Cholera, niech to! Spóźnił się! A mógł wyskoczyć oknem... No cóż, czyli na dziś koniec poszukiwań, a zapowiadało się tak dobrze!
- Dziękuję, poradzę sobie - Odparł, opuszczając taksówkę, udając się w podróż powrotną do domu. Nie spieszył się, nie widział w tym najmniejszego sensu, skoro i tak jedyny trop i cel już mu uciekł. Może gdyby nie to, że nie chce martwić i niepokoić swojej siostry, to by pobiegł za autobusem, licząc że cudem go znajdzie. A tak? Wolał nie sprawiać jej zbyt wielu kłopotów, zapewne wystarczą jej jego wybryki w szkole. W sumie, może odrobinę zmodyfikować drogę powrotną, zahaczając po drodze o miejsce strzelaniny. Pokręci się tam chwilę, pogrzebie sobie, może coś znajdzie? Po tym wróci już grzecznie do domu, bo chyba zaczyna się już robić późno...

Avatar maxmaxi123
Ojej, wypadek. Nie dotyczył jej ani jej rodziny, więc nawet się tym nie przejęła. Tu codziennie giną ludzie, więc idzie się przyzwyczaić do podobnych widoków. Czym prędzej straciła tym zainteresowanie i wróciła do swojej herbaty. Włączyła też telewizor na jakichś wiadomościach. A nuż powiedzą akurat o czymś ciekawym lub nawet o tym wypadku i się sama dowie dość łatwą drogą...

Avatar
Chevalier22
Czyżby Jonathan miał pecha? No cóż. Po wyjściu z taksówki, kierowca nie odjechał, a kontynuował palenie wyrobów tytoniowych jeszcze bardziej kalecząc swój układ oddechowy. Nawet gdyby teraz Jonathan ruszył biegiem za autobusem, zapewne nie dogoniłby go, a może i zgubiłby się. Bo kto wie którą linią pojechał mężczyzna? Co prawda, mógłby sprawdzić to na rozkładzie... Ale nawet gdyby to zrobił, to wciąż nie miałby jak sprawdzić na którym z dziesiątek przystanków tejże linii wysiadł Glas. W samym Nowym Mieście niektóre linie mają po paręnaście przystanków. W dodatku, jest tam zbyt tłoczno aby choćby fartem dojrzeć przechodzącego w tłumie mężczyznę. A zatem młody chłopiec ruszył w stronę domu, aby zatrzymać się na miejscu wypadku.

Tymczasem Mary od około godziny wygodnie wypoczywała na kanapie. Ściemniało się. Nie mogła wiedzieć, że ponad godzinę temu jej młodszy brat niepostrzeżenie wybył z domu, aby zbadać miejsce wypadku, a następnie ruszyć za tajemniczym mężczyzną, którego nawet nie zauważyła. Oglądając wiadomości dowiedziała się o nowej solowej płycie Sonego Solerno, która powoli wkracza w top 10 najchętniej kupowanych krążków, dowiedziała się o ostatniej aferze dotyczącej wyłudzania mieszkań w Roseland, gdzie oszuści podawali się za chcące wykupić lokale młode małżeństwa lub samotne matki, dowiedziała się o manipulacji wypowiedzi znanych lekarzy na jednej z innych stacji informacyjnych... Jednak na wiadomości o wypadku sprzed ledwie sześćdziesięciu minut było zdecydowanie za wcześnie. Może jutro coś o tym powiedzą? Może najwcześniej wieczorem... Nagle, usłyszała wiadomość z ostatniej chwili. Ujęto jednego z wysoko położonych członków Syndykatu. Śniady mężczyzna o długich, brązowych, kręconych włosach, zakuty w zmyślne, wyraźnie duże i ciężkie mechaniczne kajdany, prowadzony był przez dwójkę policjantów do radiowozu. Reneer Q. Lugh, jak się dowiedziała, był pierwszym ujętym wysoko położonym członkiem tej przestępczej organizacji, policja zaś jest na tropie pozostałych gangsterów. Dziwne, wydawał się bardzo znajomy... Po chwili wyświetlono prognozę pogody.

Kiedy Mary oglądała telewizję, Jonathan niepostrzeżenie zakradł się, ponownie, na miejsce strzelaniny. Policja zdążyła już zabezpieczyć ciała, broń i inne przedmioty, a także pojazdy. Od godziny funkcjonariusze wciąż kręcili się po okolicy. Podchodząc bliżej miejsca, w którym funkcjonariusze wcześniej przesłuchiwali Glasa, młodzieniec dojrzał na ziemi list w białej kopercie. Pojawił się znikąd... Niemożliwym byłoby, aby policjanci go przeoczyli. Za bardzo rzucał się w oczy. Podchodząc bliżej, ujrzał napis na kopercie - koślawe "Otwórz mnie!!" nabazgrane czerwonym markerem.

Avatar maxmaxi123
Jeszcze nie wie jest trafniejszym określeniem. Skoro się ściemnia, to się weźmie za robienie obiadokolacji, ale po kolei, wróćmy do wiadomości.
Tak, może na informację o wypadku za wcześnie, ale spodziewała się chociażby szybkiej noty na pasku informacyjnym... Ale przynajmniej pokazali inną informację - ujęcie gangstera. Cieszyła się z tego. Tym bardziej, że przez takie a nie inne miejsce zamieszkania doskonale wie do czego prowadzi spora przestępczość... Zaniepokoiło ją jedynie to, że wydawał jej się znajomy. Pozostaje pytanie czemu...?
Zostawi je sobie jednak na potem. Wstała i udała się do kuchni, aby przyrządzić coś pysznego.
//Plys, wymyśl coś, nie mam ochoty tego opisywać i nad tym gdybać jakoś dłużej... dla mnie nawet jedno zdanie będzie ok w tej kwestii.

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
No cóż, fakt, że wciąż kręcił się tu służby bezpieczeństwa jakoś go irytował. Z jakiegoś powodu nie przepada za bardzo za ich bliskością, zwłaszcza w tym ważnym dla niego miejscu. No ale nic, pokręci się tu jeszcze chwilę, pomodli się by trafili się tu akurat ślepcy i patałachy. Jeśli nic nie znajdzie, wróci do domu by siostra się nie martwiła... O, a co to? List?! I go nie zauważyli?! Co za głupcy... Chociaż, Jonathan sam go przed chwilą zauważył, zupełnie jakby pojawił się znikąd. I jeszcze to miejsce, a do tego ten napis. Rozejrzał się podejrzliwie, chwycił kopertę i szybko czmychnął w bezpieczne miejsce, z odrobiną światła. Otworzył kopertę i zaczął czytać zawartość, bez skrupułów. W końcu wychodziło na to, że on jest adresatem.

Avatar
Chevalier22
Dlaczego ten mężczyzna wydawał się znajomy młodej kobiecie? Czyżby już kiedyś go widziała? Przez jej głowę nagle przeleciała nawałnica myśli. Skąd..? Gdzie..? Kiedy..? Naprawdę, zdawał się jej znajomy... Reneer Q. Lugh - mogła być pewna, że nigdy nie słyszała tego nazwiska. Ale twarz tego mężczyzny... Nagle na myśl przyszły jej treningi skrytobójstwa... Czyżby widziała tego człowieka podczas jednego ze swoich treningów? Tylko kiedy? Może jej nauczyciel, mistrz mógłby coś wiedzieć? Owszem, człowiek ten znał dość sporo interesujących osób w całym mieście. Czyżby kiedyś Lugh złożył mu odwiedziny w momencie, kiedy szkolił rekrutów? Chyba powinna z nim o tym porozmawiać przy najbliższej okazji. Myśli o tym człowieku z wiadomości nie dawały jej spokoju...

Kiedy Jonathan odsunął się w nieco jaśniejszy kąt, jednocześnie z dala od oczu kręcących się po okolicy policjantów. natychmiast otworzył kopertę i wyciągnął zgiętą na pół kartkę formatu A5. Nieco żółtawa, szorstka, twarda. Nie był to zwyczajny papier ksero, to bardziej coś jak cienka tektura, albo papier używany do zaproszeń. Po otwarciu zgiętej na pół sztywnej kartki, Jonathan ujrzał dość krótką wiadomość, napisaną tym samym markerem. Ten sam charakter pisma, co na kopercie.
"Chcesz się spotkać? Jutro, park dziewięć przecznic stąd na północ, 6 wieczorem. Szukaj mężczyzny w fedorze."
Facet w średnim wieku, który uciekał w samochodem przed lokalnymi gangusami, jednocześnie zdawał się widzieć Jonathana pomimo tego, że młodzieniec używał swojej mocy, a następnie widział go z ponad dwudziestu metrów, przez przyciemnianą szybę, kiedy to chłopak, wciąż niewidzialny, stał wewnątrz budynku policji, a on sam stał na przystanku autobusowym... Cóż, a zatem na razie Jonathan może odpocząć. Człowiek proponuje spotkanie jutro po południu... Może lepiej powiadomić siostrę..?

Avatar wiewiur500kuba
Jonathan
Ta sprawa coraz bardziej zaczęła się Jonathanowi podobać. Na pewno się z tym mężczyzną spotka, zwłaszcza po tym, co ten mu zaprezentował. Nie dość że widział go jak używał swojej mocy tu, potem z przystanku, to jeszcze jakimś cudem był w stanie dostarczyć mu to dziwne zaproszenie. I to jeszcze zaproszenie nie na byle jakiej kartce A4, a takie typowo zaproszeniowe... No no, młodzieniec mocno się podjarał na myśl o tym człowieku, co chyba nie powinno mieć miejsca... Schował kartkę do koperty, którą trzymał w dłoni i pod postacią cienia ruszył z powrotem d domu. Miał nadzieję, że siostra się nie domyśliła, że opuścił na chwilę dom. Wypadałoby teraz pomyśleć o poinformowaniu jej o jutrzejszej wizycie w parku. Na pewno weźmie ze sobą broń, ale na planowanie spotkania przyjdzie jeszcze czas.

Avatar maxmaxi123
A więc skądś go znała... ciekawe. Wolała się go jednak zapytać o to przy najbliższej okazji, czyli podczas następnego treningu. Pewnie nie zajmie to Mary wiele czasu, a informacje jedynie zaspokoją jej ciekawość, więc nie musi być to nic ważnego. Wie już to, że należał do gangu, więc większej tajemnicy ukrywać nie może.
Skoro obiad był już gotowy, to zawołała brata:
- Jonathan! Obiad! - krzyknęła.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku