Właściciel
- Żołnierze! - ozwał się głos Tarkina w głośnikach - Nie wykryliśmy żadnych wrogich okrętów blokujących Kamino. Przygotujcie się do lądowania - dało się słyszeć odgłos silników pracujących na pełnych obrotach. Veantor, razem z krążownikami, zbliżył się do planety. Przez hangar widać było schodzenie okrętu w głąb atmosfery Kamino - Żołnierze, naprzód! - wszystkie transportowce wzbiły się w górę i opuściły pokład niszczyciela.
Właściciel
Transportowce szybko przeleciały przez atmosferę planety - ojczyzny wszystkich klonów WARu. 3 transportowce, w tym Twój, wylądowały na jednym z lądowisk Tipoca City. Wszyscy szybko wysiedli ze swoich okrętów transportowych i ustawili się w szeregu.
Był jednocześnie poddenerwowany i szczęśliwy. Miło było zobaczyć dom, ale nie chciał umierać właśnie tutaj. Rozejrzał się szukając "Bowa". Jeżeli komandor nie był tutaj, to oznaczałoby...że on poprowadzi tych żołnierzy
Właściciel
"Bowa" nie było. Super, czyli Ty dowodzisz.
Naprzeciw wam wyszła Kaminoanka. Rzuciła się w oczy od razu. W końcu jak tu nie zauważyć istoty z taką szyją.
- Witajcie, moi drodzy. Co Was sprowadza z powrotem na Kamino?
-Rozkazy
Wycelowal broń w pierś istoty.
-Ktoś przejął ten obiekt nielegalnie. Musimy go zabezpieczyć. Jeżeli nie jesteś w to zamieszana nie musisz się niczego obawiać
Dał znak żołnierzom, aby poszli za nim do środka. Dwóch miało z kolei zostać przy transportach
Właściciel
- Przejęcie obiektu? Niemożliwe. Przecież nikogo tu nie było. Co prawda zmienił nam się dyrektor, ale... - nie dokończyła i poukładała sobie informacje w swojej małej głowie usadowionej na wysokiej szyi - No jasne... To on.
-Zaczynamy wszystko rozumieć - klon uśmiechnął się spod hełmu- dziękuję za współpracę
Ruszył do białego wnętrza miasta Tipoca, miejsca gdzie przyszedł na świat
Właściciel
Kaminoanka poszła za Wami.
- Bedę dla Was przydatnym wsparciem - powiedziała.
Od razu rzuciły się w oczy wszystkie komory klonujące i centra szkoleniowe. Nowe klony wciąż były produkowane i szkolone. Jednak nowe, dorosłe już klony zbierały się w większe grupki w "szkołach" i dyskutowały o czymś z Kaminoanami i starszymi klonami. W oddali zobaczyłeś komandora Cody'ego w swoim wysłużonym pancerzu, bez założonego hełmu. Wyglądał na oburzonego tym, co mówi do niego świeży klon ubrany w nowiutki pancerz.
Cody. Widział tego słynnego komandora, legendę wielkiej armii republiki tylko raz z daleka. Podczas bitwy na Ryloth. Podszedł do rozmawiajacych
Właściciel
Cody'emu w oczach wręcz błyskały płomienie wściekłości podczas rozmowy z nowym żołdakiem. Po chwili zobaczył jak idziecie w jego stronę i uśmiechnął.
- Oh, kogóż ja widzę. Legion 501. Co Was tu sprowadza?
-Specjalne zadanie - zdjął hełm- Porucznik "Raze" melduję się. Mogę potrzebować pomocy w tym zadaniu - spojrzał zimno na kadeta- Od komandora
Właściciel
Cody oddelegował kadeta, który odszedł wyraźnie sfrustrowany. Komandor położył Ci rękę na barku i zabrał na stronę.
- O co chodzi? I czy jest z Wami Vader?
-Vader zajmuje siè czymś innym, pewnie separatystami. Chodzi o to, że najprawdopodobniej ktoś Stara się nielegalnie dobrać do naszych braci. Podejrzany jest nowy dyrektor, pewnie agent Dooku
Właściciel
- Agent Dooku? Dalej myślisz jakby była wojna, co nie? - klepnął Cię w brzuch - Nowi krzyczą natomiast o zabiciu wszystkich Sithów i w ogóle ich nie rozumiem. Robi nam się tu istne ognisko rewolucji. Jaki może być w tym interes nowego dyrektora... Przecież Palpatine nie postawiłby jakiegoś rewolucjonisty na miejscu dyrektora Kamino... Chodźmy do gabinetu.
Otrząsnął się
-Eee Przepraszam
Ruszył za komandorem. Rebelia wśród klonów? Nie mógł do tego dopuścić