Byłam z tatą na jakieś tam wycieczce (ta wycieczka to wcale nie odbywała się w naszej miejscowości, wcale)
I tam jakiś pies do mnie pobiegł , taki mały i biały
Ja się przestraszyłam że mnie ugryzie i uderzyłam go jakimś metalowym kijem (Nie wiem skąd to niby miałam)
Przez uderzenie pies umarł, ale po śmierci zmienił się w szkło i jak upadł to się stłukł
No to ja i jakieś ziomki z wycieczki postanowiliśmy że trzeba to szkło zakopać . Oni biorą jedną połowę, ja drugą
No to idę gdzieś to zakopać, kładę to szkło na jakimś tarapecie i idę kopać dziurę w ziemi w polu
Jak tą dziurę wykonałam to idę po szkło A to szkło jest w kompletnie innym miejscu
" Jak to, co się stało, szkło się samo rusza? "
No ale już zakopalam to szkło i idę do ziomków z wycieczki
Oni też już drugą połowę zakopali, ale patrzą przed siebie jak debile
To ja też tam patrzę a tam ten sam pies skacze sobie wesoło w polu
The End