Właściciel
Stepy! Ah te kochane stepy! Wielkie morze trawy z falami burzanu które sięga od gór mermerkeru po niezbadane przez nikogo ziemie na wschodzie! Trawa sięga tu do kolan zadziwiająco często. Bardzo łatwo tu się zgubić jak zboczysz ze szlaku. Na tym pustkowiu mieszczą się tylko posterunki i farmy kukurydzy które często są umocnione by dać czas mieszkańcom na ucieczkę przed wściekłymi nernerami od których to miejsce wzięło nazwę
Właściciel
Raymond
Twój koń powoli zaczyna galopować coraz wolniej, nadchodzi wieczór a ty razem z zwierzakiem jesteście zmęczeni wściekłym pościgiem za wiwerną którą gonisz już trzy dni. Już raz wymieniałeś konia ale teraz nie masz gdzie go wymienić. Najbliższy posterunek jest 5 godzin jazdy stąd, na mapach może ten step wygląda na drobny ale w rzeczywistości jest ogromny. Ciepłe słońce stepu zachodzi a zimny księżyc wynurza się z trawy. Trzeba rozbić obóz by nie zamarznąć. Jak dobrze że masz namiot na takie noce jak ten, koń domaga się wody. Dobrze że jeszcze trochę jej masz. Inaczej byłoby słabo.
Raymond
Raymond trochę się przeciągnął, po czym zszedł ze zmęczonego towarzysza.
- dobrze się spisałeś - pogłaskał konia po głowie aby dodać mu trochę otuchy. Rozejrzał się za najlepszym miejscem na rozbicie namiotu. Zaczął w głowie układać plan na wypadek, gdyby wiwerna zaatakowała ich w czasie snu.
- czy zabicie wiwerny nie byłoby bratobójstwem? - zamyślił się przez chwilę.
Właściciel
Raymond
Najlepsze miejsce było wszędzie. Nie było żadnych wzgórz, wzniesień, był step. Równe pole ciągnące się po horyzont który teraz się zmniejszał z powodu nocy która nadciągała. Zimny wiatr zaczął ślizgać się po polach wydając dźwięki szabel, skradania się, rozmów, kroków. W noc się po stepie nie jeździ. Wedle wielu można przez to oszaleć i noc się przesypia, dzięki temu nie zwariujesz.
Raymond
Oszaleć czy nie, jazda w nocy i tak nie jest dobrym pomysłem. Postarał się jak najszybciej rozbić namiot i najgorsze mieć za sobą.
- tylko głupiec próbowałby zwiedzać ten step po nocach, więc chyba jesteśmy bezpieczni. Mam rację płotka? - nazwał żartobliwie swojego konia. W końcu on raczej się nie obrazi.
Właściciel
Raymond
Zanim skończyłeś rozbijać namiot zapadła noc i Jakby głosy zaczęły odbiegać z wszystkich stron. Mówiły w niezrozumiałych językach. Szczękały szablami, groziły świstem uwalnianej strzały. Po chwili udało ci się dokończyć rozstawianie namiotu. Czas się w nim schować
Raymond
I nie zawahał się tego zrobić. Głosy może są intrygujące, ale tylko głupiec próbowałby je badać w takich warunkach. Ukrył się w swoim schronieniu, próbując zasnąć.
Właściciel
Raymond
Głosy przyduszone przez namiot były już mniej słyszalne. Zebrało ci się na sen. Naprawdę byłeś zmęczony. Usnąłeś
//zrobię nowy temat w kwestii snu ale to już jutro
//tak tylko przypominam. Mam nadzieję, że cię to nie wkurza
Właściciel
// dobrze że mi przypomniałeś. Totalnie zapomniałem
Raymond
Obudził się z krzykiem.
- to był tylko sen, nie panikuj... - uśmiechnął się. - to był tylko sen
Właściciel
Raymond
Było już rano. I tak to był naprawdę tylko sen. Koń spokojnie jadł trawę kilkanaście metrów od ciebie. Trawa grała swoją muzykę a słońce ogrzewało zimną ziemię
Raymond
- nigdy więcej nie testuję bagiennego ziela. Nigdy więcej - mruknął pod nosem, kiedy już wydostał się z namiotu. Rozprostował przez chwilę kości po czym zaczął składać namiot.
Właściciel
Raymond
Kości ci cicho strzeliły. Namiot złożyłeś szybko. Bezkresny step tego nie zauważył. Był zbyt wielki by przejmować się takimi drobnostkami
Raymond
- spokojnie, to tylko step - Powiedział sam do siebie, jakby miało go w jakiś sposób zaniepokoić. Podszedł do konia i pogłaskał go po głowie. - gotowy na dalsze polowanie?
Właściciel
Raymond
Koń rżnął potwierdzająco. Był gotowy do drogi
Raymond
Wskoczył na konia i ruszył w dalszą drogę. Gdzie też ta wiwerna mogła zwiać?
Właściciel
Raymond
Zgodnie z śladami jakie mogłeś wyczuć poruszała się w kierunku północno-zachodnim. A że bestyja wyprzedzała cię tylko o kilka godzin to dzisiaj masz szansę by ją dopaść
Raymond
Popędził w tym kierunku.
- pomyślmy... Ci wiemy o Wiwernach? Hmm...
Właściciel
Raymond
O wiwernach wiesz tyle że muszą co jakiś czas zatrzymywać się na odpoczynek. Wedle doświadczonych łowców ten czas zależy od zwierzyny i rozciąga się od 12 godzin w przypadku dziecka po 36 w przypadku najsilniejszych bestii. A że ty gonisz głodnego, będącego w młodym jeszcze wieku samca to powinieneś dogonić go na najbliższej farmie. Pewnie zatrzyma się tam na żer.
Raymond
Skierował się do najbliższej farmy. Młoda wiwerna na pewno pójdzie właśnie tam.
- już niedługo dopadniemy tą bestię. Już niedługo...
Właściciel
Raymond
Widziałeś zarysy farmy z daleka. To z 30 kilometrów drogi. Blisko jak na stepy gdzie odległości pomiędzy domami umieją sięgać ponad 100 kilometrów
Raymond
Oby to nie okazało się być fatamorganą. Delikatnie kopnął konia, aby go przyspieszyć.
- galopem! Już niedaleko!
Właściciel
Raymond
Po jakimś czasie dojechałeś. Stodoła miała zniszczony dach. Ciekawe co jest w środku.
Raymond
No ciekawe co. Zeskoczył z konia i przygotował swoje ostrza. Za chwilę czeka go szalone rodeo z jaszczurką.
Właściciel
Raymond
Ziemia była twarda. Nagle zobaczyłeś idąca w polu kobietę, wracała do domu. Wywerna wystrzeliła ze stodoły niczym z procy i zaczęła lecieć na nią. Kobietka uciekała tak szybko jak mogła. Była blada ze strachu a jej brunatne włosy powiewały od uderzeń skrzydeł bestii.
Raymond
Zaczął sprintem biec w kierunku bestii.
- tutaj! - krzyknął, szykując ostrza do ataku.