Jastrzab03 pisze:
Tak, przecież ciągle ci to tłumaczę/my, kurde. Ale ty ciągle wracasz do tego punktu wyjścia, z "a co jeśli gejowanie nie będzie zakazane"?
Przyjąłem do wiadomości, że według Ciebie, jak i według Baturaja należy być w 100% zgodnym ze wszystkim, co mówi Kościół by być katolikiem. Ale to jeszcze nie znaczy, że tak jest.
Bo... dlaczego ma tak być?
No jakby... nie zrozum mnie źle, ale jakaś najprawdopodobniej nieletnia osoba z jeja nie tworzy wyznaczników tego co jest katolicyzmem, a co nie.
*
a teraz powody dla których uważam, że uznawanie 100% proof wszystkich dogmatów nie powinno być konieczne:
1. Większość osób nie zna tych wszystkich dogmatów, więc nie może ich uznawać
2. Jest wielu katolików, którzy nie wierzą w jakieś niszowe kwestie typu - dziewictwo Maryi czy objawienia gdzieśtam, które zostały uznane przez Kościół. I czy to ma automatycznie sprawiać, że już nie są katolikami? Moim zdaniem to zbyt radykalne podejście.
3. Sam znam wielu katolików, którzy nie uznają wszystkich dogmatów, ale uznają się za katolików. I prowadzą ożywiony dialog z instytucjami Kościoła na niektóre tematy.
Ale wszystkie te "główne/ rdzeniowe dogmaty" są przez nich uznawane.
4. W każdej porządnej teorii naukowej aksjomaty, wnioski, założenia etc. są dzielone na rdzeniowe i peryferyjne (choć nie w każdej da się to łatwo rozgraniczyć).
Założenie rdzeniowe jest niezbędne do istnienia teorii, a założenie peryferyjne można modyfikować.
Np. w teorii ewolucji założeniem rdzeniowym jest to, że różnorodność wynika z genetyki i z mutacji genowych i z doboru naturalnego etc. Jeśli ktoś nie uznaje tych założeń to nie jest ewolucjonistą.
A peryferyjne są na przykład kwestie czy tyranozaur wyewoluował z allozaura czy też z karnotaura. Jeśli obecna wiedza się zmieni to można spokojnie zmodyfikować drzewo genealogiczne tyranozaura bez szkody dla teorii ewolucji.
I podział założeń/ dogmatów na rdzeniowe i peryferyjne zasadniczo wydaje mi się bardziej sensowny, niż prawo "wszystko albo nic". Rodzi mniej problemów i paradoksów pod tytułem "jakaś pierdoła nieistotna dla clue teorii/ religii okazała się nieprawdziwa. Czy to znaczy, że cała religia/ teoria to stek bzdur?"