Moderator
Położona w starym bunkrze niedaleko szkoły bimbrownia zawiera w sobie maszyny do pędzenia bimbru których sam jakub wędrowycz by się nie powstydził. Bunkier jako że nie jest za duży to zawiera jeszcze tylko stół i parę krzeseł do spróbowania owych cudów tutaj pędzonych. Mimo pleśni na ścianach i stałego bałaganu to wychodzi tutaj najlepszy alkohol w okolicy który pospolici dresi pokochali
//kurde, nie wiem jak zacząć, zwłaszcza że mu chyba żadnej bimbrowni nie trzeba, skoro z butelki wody może alkohol zrobić :_: //
Buco właśnie popijał sobie jakiś trunek przed rozpoczęciem pracy. Liczył że zjawi się tu jakiś jego znajomy z wieściami gdzie dzisiaj lepiej biorą czy czymś takim.
niemamnietu
//To ja przejmuję.//
Buco
No i do bimbrowni wchodzi twój znajomy Czesiek. Jego wiecznie zielona skóra jest brudna od ziemi, a włosy w nieładzie.
- Buco, widzę, że jesteś jak zawsze? To dobrze, już myślałem, że oni byli pierwsi. - jego głos był nerwowy. Podszedł do półki z gotowym do sprzedaży bimbrem, odkorkował pierwszą butelkę i zaczął pić, jakby nigdy nie miał nic w ustach
Buco mocno zmartwił się stanem przyjaciela. Owszem, oni są pijusami, ale jednak zawsze z pili z jakąś kulturą, czy innym zamiłowaniem. Podszedł do Czesia chwiejnym krokiem, omal nie waląc ryjem w półkę.
- Co si stao Szesiu? - Zapytał się, chwiejąc przy tym lekko.
niemamnietu
Buco
- No w skrócie to mamy konkurencję i oni dowiedzieli się o tobie, Buco. Chcieli ode mnie wyciągnąć, gdzie jesteś, ale ja nie chciałem. Pobili mnie i w końcu się wypaplałem, że często tu jesteś. Już myślałem, że cię tu nie spotkam, że cię porwali. - wziął drugą butelkę i zaczął pić
Buco spróbował uderzyć pięścią w ścianę. Na szczęście trafił tylko w półkę, nie uszkadzając jej za bardzo.
- Neich No tylk tu przyjdo! W mojim kórlestwie mnie nie pokonajo! - Zakrzyknął i uniósł dłonie do góry w geście swej mocy. Niestety, nie utrzymał ich długo, bowiem szybko zaczął się chwiać i lecieć do tyłu. Szybko się jednak wyprostował i na próbę przejął kontrolę nad wszystkimi alkoholami tu i chciał by wyszły z butelek. Już się zacznie przygotowywać na nadejście tych niegodziwców, którzy pobili mu przyjaciela!
niemamnietu
Duco
Bimber utworzył krąg wokół ciebie i zaczął wirować, jakbyś miał własną orbitę.
- Ws-s-s-ystko dbrze? - spytał Czesiek, który już zdążył się schlać
- Toook, czuję tom modz. Nie mortw si Czysiu, to u mnie normalne. Tyroz czykać - Odparł i usiadł na ziemi, część alkoholi wysyłając na zwiad na zewnątrz.
//Już mi się podoba fabuła :v //
niemamnietu
//Mnie też :>//
Buco
Alkohol poleciał zza drzwi, reszta nadal krążyła wokół ciebie.
- O cesz robić? - odpowiedział Czesio przewracając się na stół i rozwalając aparaturę do pędzenia twojego żywiołu
Aparatura nie byłą mu zbyt potrzebna, kiedy może ją zrobić ze zwykłej wody.
- Suchej Czysiu. Rozpoczli wojen, to dom im wojen. Jok przyjdo, to potrz i się ucz.
niemamnietu
Buco
Czesio zaczął chrapać i to głośno. Chyba śpi. Tymczasem widzisz za oknem światła i niezrozumiałe krzyki i jęki.
Kazał swojemu zwiadowcy wrócić na miejsce. Spróbował wyczuć czy oprawcy mają ze sobą jakiś alkohol.
niemamnietu
Buco
Zwiadowca nie wrócił. Dziwne... Za to oprawcy mieli alkohol, i do dużo. W butelkach, puszkach, a nawet we krwi i żołądkach.
- To chyba tu! - słyszysz - na ten głos Czesio budzi się
- S-to-o?
Hm, czyżby nie miał doczynienia ze zwykłymi pijusami? Czekał aż wejdą do środka.
- Spokoini, przy mni nidz Ci ni grozi - odparł do Czesia.
niemamnietu
Buco
Nagle drzwi zatrzęsły się potężnie, praktycznie wyrywając się z zawiasów.
- Mooocniei! - krzyczy jakiś głos za nimi. Czesio natomiast spadł ze stołu
Dalej siedział i czekał. Powoli zaczął przejmować kontrolę nad alkoholami przybyszów, jednak nic jeszcze z tym nie robił. W sumie to spróbował też przejąć kontrolę nad alkoholem w ich krwi.
niemamnietu
Buco
- Co jest!? AAA...! - słyszysz zza drzwi, po czym przyleciała do ciebie czerwona ciecz pachnąca alkoholem
O, udało mu się. Wstał i podszedł powoli do drzwi. Oczywiście, alkohol wciąż miał latać w jego pobliżu.
niemamnietu
Buco
Alkohol latał wokół ciebie, zaś ty dotarłeś do drzwi. W tym samym czasie drzwi zostały wyważone, uderzając cię w twarz.
- Ooooomaaaaammmmycieeeeee... - mruczy jakiś gościu wyglądający jak typowy żul - Beeeeeedzieeeezzzzzzzaaaaaaammmmmmiiiiiiiii... - mruczał dalej podczas podnoszenia cię za barki
Nie spodziewał się, że będzie tam ktoś jeszcze żywy. Natychmiast kazał alkoholowi zaatakować przeciwnika z całą siłą, by zwalić go na podłogę. Jest pijany to chyba Nie powinno być z tym problemu.
niemamnietu
Buco
Alkohol natychmiast chwycił twojego przeciwnika i powalił go na ziemię. Po chwili jednak ciecz zmieniła się w zwykłą wodę i opadła na ziemię.
Co się stało? Mniejsza, natychmiast pobiegł do powalonego przeciwnika i z całej siły kopnął go w brzuch. Bardziej w sumie nadepną. Warto dodać że podczas zbliżania się do wroga, opierał się o cokolwiek byle nie upaść.
niemamnietu
Buco
Przeciwnik jęknął po czym chwycił cię za kostkę i mocno przekręcił sprawiając, że natychmiastowo upadłeś. Poczułeś się też nieco... trzeźwy?
Co się dzieje?! Jego moce zanikają?! Spanikował, jednak teraz nie było na to czasu. Z całej siły próbował kopać, bić, czy wyrządzać inną krzywdę pijakowi na ziemi.
//Nie wiem w jakiej konkretnie jest pozycji, więc mógłbyś uznać że atakował na tyle na ile mógł w swoim położeniu?//
niemamnietu
//Jasne, że tak,//
Buco
Przeciwnik puścił twoją kostkę, a ty uwolniłeś się. Mężczyzna ze złamanym nosem, rozciętym łukiem brwiowym i całą masą innych obrażeń pada nieprzytomny. Czujesz też, że zaczynasz znowu być pijanym, aczkolwiek ten efekt wraca trochę powoli.
Wstał z podłogi, normalnie, nie chwiejąc się. Jakież to strasznie uczucie! Ten brak ryzyka że równie dobrze możesz rozbić sobie mordę na pobliskiej ścianie co krok. Buco był przerażony tym co się z nim chwilę temu zadziało. Nigdy więcej trzeźwości, bez niej życie traci swój smaczek. Kiedy wstał jeszcze kilka razy kopnął bandziora po twarzy by się wyżyć za swą trzeźwość, po czym podszedł do Czesia.
- Wszystko w porządku? - I też to normalne wysławianie się! Tragedia!
niemamnietu
Buco
- Piiić...! - wyjęczał Czesio, też trzeźwy - Co się dzieje? - zapytał, kiedy wstał - Wydawało mi się, że przed chwilą się schlałem, więc czemu mam kaca?
- Widzisz Czesiu, ja też stałem się trzeźwy... Coś niedobrego się z nami stało... Czy myślisz że mogli to być Ci ludzie?
niemamnietu
Buco
- Nie wiem, na trzeźwo tego nie ogarnę. Ale tu mokro... - zauważasz, że w istocie, na podłodze jest mnóstwo wody
Natychmiast się na nią rzucił i spróbował zamienić w jakikolwiek alkohol, tanie piwo, jakieś wino, czy inną wódkę. Może mocy nie stracił na zawsze?
niemamnietu
Bucu
Woda zaczęła zmieniać się w piwo, aczkolwiek w okolicy tamtego mężczyzny uparcie odmawia.
- To chyba jego sprawka! - krzyczy Czesio oburzony
Buco ucieszył się jak dziecko, widząc że wciąż ma swoją moc.
- Mam nadzieję że to jedyny... Skąd oni go wzięli? - Zapytał się sam siebie w sumie. - Niezłą mamy konkurencję...
niemamnietu
Buco
- Już mówiłem, że na trzeźwo nie ogarniam. Ja bym go zabrał, żeby nie robił... tego co robi. - tymczasem facet zaczął jęczeć cicho
- Ja go nie dotknę, Ty go wynieś. jak to zrobisz, poczęstuję Cię piwem najwyższej lub najniższej klasy.
niemamnietu
Buco
- No dobra, ale on już się budzi. Nie sądzisz, że może wstać i... po prostu do niego nie idę. - zarzucił ręce na krzyż, o
Podszedł powoli do bandziora i kopnął go kilka razy po twarzy, brzuchu i innych częściach ciała.
niemamnietu
Buco
Bandzior w zamian ciął cię nożem w nogę.
- Mmmmmmiiiiiiaaaaaeeeeeemmmmm ciiiiiieeeeeee nnnnnniiieeee raniććccc allleeeeee trrrrutnooo - mruczy
Spróbował wyrwać mu nóż.
- No co za śmieć, Czesiu, pomóż! - Wykrzyknął Buco.
niemamnietu
Buco
Czesio podbiega i kopie leżącego w jaja. Nóż natychmiast mu wypadł, zaś ty czujesz się trochę bardziej pijany. Czesio bierze nóż w ręce.
- Całkiem niezły. Chcesz go? - pokazuje ci nóż. Jest długi i ewidentnie nie jest nożem mamusi zabranym po cichu z kuchni. Ma ząbkowane ostrze i niebiesko-żółtą rękojeść
Ooo tak, w końcu!
- Możysz doć - rzekł i wyciągnął do niego chwiejącą się rękę. Tak go ten ich przeciwnik zdenerwował że chyba go dźgnie.
niemamnietu
Buco
Czesio wręczył ci nóż.
- To ja idę zobaczyć czy jest ktoś na zewnątrz, dobrze?
- Tok, tok idś - Odrzekł do Czesia i chwiejnym krokiem ruszył do leżącego zbira. Dźgnął go w okolice serca.
niemamnietu
Buco
Udało ci się to. Słyszysz ostatnie tchnienie zbira. Zaczyna cię bardzo boleć wątroba.
Odskoczył od niego i upuścił nóż. Nie wiedział czy tego bólu nie spowodował ten bandzior... Skierował się w stronę, w którą poszedł Czesio uprzednio pytając go czy jest czysto.
niemamnietu
Buco
Czesio nieruchomy patrzył się na 20 bladych ciał, wokół których było pełno pustych puszek i butelek po wszelakim alkoholu.
- Czysto. - odparł przerażony
//Nie porzucam go, zwyczajnie nie mam ochoty opisywać przemyślen bohatera na temat tej masakry, a głupio by mi było gdybym to zlał :v Ale i tak zleję//
- To jo zrobiłem! - Wykrzyknął szczęśliwy, z tego jaką to ma świetną moc. - Choćmy do jokiś hygenityki by mje opatszyua.
niemamnietu
Buco
- Trochę późno jest, ale możemy pójść do pobliskiej szkoły jak chcesz.
- A Ty wisz rze tom jystym zasipany? - Odparł i chwiejnym krokiem ruszył do szkoły.
niemamnietu
Buco
- Serio!? - Czesio podbiegł do ciebie - I jak w niej jest? Ludzie wiele rzeczy mówią. To prawda, że uczniowie tam umierają w masowych ilościach?
- Ni wim, głuwni tylko tom sypiom - wzruszył ramionami.
//w razie zmiany tematu to ja w nowym temacie mam pisać czy Ty? //