Siedziałem na kamienistej plaży w pochmurmy dzień z mamą. Chyba jedliśmy coś słodkiego. Po chwili zobaczyliśmy jaką ś rodzinę (40-letni rodzice, 10-letni syn i 7-petnia córka). Ci rodzice kazały im służyć. Zdegustowany powiedziałem że jak tak można. Oni powiedzieli, że dla nich cytuję ,,dzieci są jak rośliny: Służą ludziom'' (nie wiem czemu). Ja zaczynam krzyczeć że jak to tak. Dzieci siedixały kilkadziesiąt metrów dalej. Potem znalazlem się na jakims bazarze również w pochmurną pogodę. Byłem sam, wokoło było może paru ludzi. Nagle podchodzą do mnie ci rodzice i przyciskają mnie do ściany. I wstałem