Ateista opiera swoją wiedzę na dowodach, na przeprowadzonych eksperymentach. Dostosowuje swoją wiedzę do nowych dowodów. Co nie musi być zawsze prawdą. Ktoś mógł urodzić się w rodzinie ateistycznej i ten pogląd został mu przekazany przez rodziców albo ten ktoś identyfikuje się z ateizmem, co jest równoznaczne z zamknięciem na dowody, które świadczyłyby o nieprawdziwości ateizmu.
Osoba religijna nie powinna wypierać się podejścia ateisty. Jedyne z czym się nie zgadza jest sceptyczne podejście do istnienia Boga.
Ateista powie, że ciężar dowodu spoczywa na osobie wierzącej w Boga. Zapyta, dlaczego akurat twoja religia jest tą prawdziwą? Powstał pastafarianizm, parodia religii mająca służyć jako dowód, że religii nie powinno brać się na wiarę. Bo jak wyjaśnisz to?
Czy to neguje istnienie Boga? Czy to, że teraz nie da się udowodnić istnienia Boga ma oznaczać, że go nie ma? Co jeżeli jest to test, który został przed nami postawiony? Może mamy właśnie uwierzyć bez dowodów? Nie jest to dobre podejście w przypadku ziemskich spraw. Ale Bóg jest istotą większą, będąca poza logiką.