Właścicielka
Dziewczyna niechętnie przyjęła pocałunek, patrzyła na ciebie z odrazą.
- M-mam narzeczonego, to wbrew woli bogów... - Jęknęła.
- Jest martwy. - odparł z prostotą. - Zabiłem go. A jedyna wola, jaką powinnaś się teraz martwić, to moja, Twojego nowego pana.
Właścicielka
Na twarzy dziewki pojawił się strach, błyskawicznie po tym jak powiedziałeś, że jej narzeczony nie żyje. Skuliła się w kącie łóżka przerażona.
- A-ale... Mówiłeś... - Łzy zaczęły uchodzić z jej powiek.
- Kłamałem. - odparł z prostotą, rozkładając ręce. - Jestem łowcą niewolników, Handlarzem Śmiercią. Spodziewałaś się po mnie uczciwości? Miałem go zabrać ze sobą? To tylko strata czasu, żadnego zysku. Zostawić przy życiu? Żeby powiedział o nas innym? Nie. Najlepiej Ci będzie teraz zapomnieć o nim o swoim dawnym życiu. Teraz jesteś moja.
Właścicielka
Kobieta przetarła twarz z łez i spojrzała ci prosto w oczy.
- To prawda, jestem twoja. - Stwierdziła już bez żadnego strachu ani smutku. - Ale kiedyś zapłacisz za wszystko co zrobiłeś... Może za parę miesięcy, lat, dekad. Ale w końcu stwórca cię ukarze.
- Wprost nie mogę się doczekać. A teraz jedz, musisz nabrać sił. - powiedział i sięgnął po tacę z jedzeniem, a potem zaczął karmić kobietę. Nie był jeszcze na tyle głupi, aby rozwiązać jej ręce, aby sama mogła to zrobić. Jeśli zaś było trzeba, to Magią Bólu wmusił w nią zjedzenie posiłku, nie miał czasu ani ochoty na czyjeś kaprysy.
Właścicielka
Dziewczyna jadła, uległa tobie całkowicie. Przyjmowała pokarm bez żadnej walki.
Skoro to już miał z głowy, to odłożył tacę i poszukał odpowiedniejszego stroju dla swojej nowej niewolnicy, nie mogła przecież chodzić jak zwykła chłopka, a powinno mu coś zostać po tych poprzednich.
Właścicielka
// Poprzednich? Czyli jakich? //
//No tutaj rzuciłem luźną sugestię, że jako łowca niewolników moja postać miała pewnie już kilka osobistych niewolnic, też pewnie zwykłych chłopek, którym sprawił jakieś wdzianko na kształt żelaznego bikini Lei z Powrotu Jedi.//