Właścicielka
Gunzi i Filiżanka
Ziemia wyrzuciła je w środku kwiecistego ogrodu, nieopodal białej altany. Ciężko im było z początku oddychać. Zapach kwiatów kontrastował ze smrodem nadgniłych ciał, który czuły jeszcze przed chwilą. Słońce nieco je raziło, jednak i tak bez większego trudu widziały dwie postaci w czerni obok nich. Amanda zaśmiała się, rozglądając się po ogrodzie. Otrzepała bluzkę z ziemii.
- Wiecie co? - zwróciła się do kuzynki i nauczycielki - Ten ogród znajduje się w budynku. A nie widać, prawda? Mi trochę zajęło odkrycie tego - powiedziała dość beztroskim tonem głosu. Jakby wcale nie była tak naprawdę martwa od dobrych kilku dni. Jakby wczoraj nie odbył się jej pogrzeb.
Filizaneczkaherbaty
Erin
Była w szoku.
Po prostu w szoku.
Uśmiechnęła się sztucznie, i poczekała na reakcję kobiety i Dante.
Marnie zakaszlała cicho, starając się naprostować swój oddech. - Naprawdę niebywałe. - uśmiechnęła się lekko, rozglądając się dookoła, gdy już udało się jej przyzwyczaić do normalnego powietrza i przyjemnego zapachu. - Jesteś pewna, że jesteśmy teraz w budynku? To miejsce, wygląda jak z bajki. - lekko odgarnęła włosy z czoła. - Gdzie ta blond włosa dziewczynka?
Właścicielka
- Tak, to naprawdę wnętrze budynku. To znaczy, że jeśli znajdziesz się dość wysoko, możesz dotknąć nieba - odparła Amanda, po czym spojrzała na Erin i uśmiech zszedł jej z ust. Chyba rozpoznała, że ten należący do jej kuzynki był tak naprawdę sztuczny.
Tymczasem obok Marnie wylądował młody kruk o białym upierzeniu. Zatrzepotał skrzydełkami... Po czym zamienił się w dziewczynkę. Tamtą blond dziewczynkę.
- Nie lubię podróży pod ziemią. Mam klaustrofobię - wyznała cichutko.
- Nic nie szkodzi. - pogładziła lekko jej włosy. - Przynajmniej wszyscy jesteśmy cali i zdrowi.
Filizaneczkaherbaty
Erin
Zaczęła wzrokiem szukać wyjścia.
Właścicielka
Filiżanka
Otwarta przestrzeń - tak to wyglądało. Jak można wyjść z czegoś, co wygląda, jakby było na dworze? Amanda podeszła do niej i dotknęła jej ramienia - Coś się stało, Erin?
Gunzi
- Nie mogło być inaczej - powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem na ustach. Dziewczynka spojrzała ku niemu, po czym przytaknęła. Ale chyba się zawahała czy to zrobić. A przynajmniej tak to wyglądało.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Nie, nic. Dzięki. – uśmiechnęła się. Szczerze
- Zrozumiałe. - rozejrzała się raz jeszcze i westchnęła głęboko. - Pięknie tutaj...
Właścicielka
Filiżanka
- Nie spodobało ci się to miejsce?
Spytała nieco zmartwionym tonem głosu.
Gunzi
- Sam projektowałem ten ogród - rzekł Dante, podążając za jej spojrzeniem wzdłuż ogrodów - Zasadniczo to także jedno z pierwszych miejsc, jakie stworzyłem w krainie snów. Powstało na długo przed tym, jak sny wymieszały się z koszmarami.
Zerknęła na niego zaciekawiona. - Sny mieszają się z koszmarami... Przestałeś nad nimi panować, czy znudziło ci się tworzenie ładnych snów?
Filizaneczkaherbaty
- Nie, nie. Pięknie tu. Naprawdę podziwiam wyobraźnię.
Właścicielka
Filiżanka
- Wiesz, że przy mnie możesz mówić to co myślisz, prawda, kuzynko? - dopytywała autentycznie zmartwionym tonem.
Gunzi
Odwzajemnił jej spojrzenie.
- A jak sądzisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Najwyraźniej nie należał do osób podających gotowe odpowiedzi na tacy.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Jasne jak słońce. Tu naprawdę jest pięknie. – powiedziała, myśląc o ucieczce stąd. Krzyki dziewczyn, krwawe oczy, i nieznany pan. To jest... Nienaturalne.
Właścicielka
Amanda wyglądała na zasmuconą.
- Nie ufasz mi. Czuję to. Ale dlaczego? Znamy się od dziecka, mi możesz mówić o wszystkim. Przecież wiesz. Niepokoi cię to, co zobaczyłaś w Sali Mgieł, prawda? - mimo wszystko Erin poczuła, że kuzynce może zaufać. Ale jej towarzysz... wzbudzał w niej jakiś bliżej nieokreślony niepokój.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Czuję się nieswojo. – powiedziała coś płytkiego, pierwsze z brzegu. Przez niepokój miała ochotę brać nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie. Ale nie mogła.
Właścicielka
- Więc dla własnego dobra przestań. Stąd nie da się wydostać - rzekła bynajmniej nie w tonie groźby, a raczej gorzkim głosem kogoś, kto dawno pogodził się z szarym i bezlitosnym, a równocześnie zarazem nieuniknionym losem. Szybko przywróciła jednak na twarz łagodny uśmiech. Jak gdyby nigdy nic takiego nie powiedziała.
Filizaneczkaherbaty
Erin
Przestraszyła się lekko i odwróciła wzrok.
Właścicielka
- Hej, ale tu nie jest wcale tak źle, wiesz?
Filizaneczkaherbaty
Erin
Z lekka zignorowała Amandę, bo tylko pokiwała głową wpatrując się w inny, daleki punkt.
- Sądzę, że ci się to znudziło. Nie wyglądasz na osobę, która pozwoliłaby na samowolkę w twoim świecie. Po za tym, gdybyś nie kontrolował koszmarów, pewnie Erin, albo Amanda, zginęłaby w tamtym cuchnącym miejscu.
Właścicielka
Gunzi
- Zgadza się. Niemniej, są w tym świecie rzeczy, na które mam bardzo ograniczony wpływ - powiedział, nie rozwijając jednak swej myśli o ani słowo więcej. A więc to kolejna rzecz, której trzeba się domyślać.
Filiżanka
- Erin? Nie odpływaj, mów proszę do mnie.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Amanda? Po prostu się zamyśliłam. – wyjaśniła pospiesznie i poczęła kierować swe kroki, by obeznać ogród.
Właścicielka
Ogród wyglądał przepięknie i pachniał świeżymi kwiatami. Zdawał się jednak nienaturalnie cichy. Jak chwilę później uświadomiła sobie Erin - nie było tu ani jednego ptaka. Amanda szła razem z nią.
Filizaneczkaherbaty
Erin dalej poszła, szukając jakichkolwiek zbiorników wodnych.
Właścicielka
Niedaleko widziała oczko wodne.
Filizaneczkaherbaty
Erin ruszyła do oczka wodnego, by przyjrzeć mu się uważniej.
Właścicielka
Ot - zwykłe oczko wodne.
Spokojna woda, miejscami unosiły się na niej białe lilie wodne. Widziała odbicie swoje i stojącej obok Amandy. Z tym, że... W odbiciu Amanda miała poderżnięte gardło i niezaschnięte łzy na policzkach.
Filizaneczkaherbaty
Erin odskoczyła od oczka i przytuliła Amandę
Właścicielka
- Coś się stało..? - zapytała niepewnie.
Może ona tego nie widziała? Albo wolała udawać, że tego nie widzi? Któż to wie.
Filizaneczkaherbaty
Erin
Uśmiech
Uśmiech, Laneford.
- Nie, nic. – przytulała dalej kuzynę
Właścicielka
Amanda również się do niej przytuliła.
- Tęskniłam za tobą. Bycie martwą ssie.
Właścicielka
- We śnie - odpowiedziała w zamyśleniu.
Woda w oczku wodnym zafalowała lekko.
Filizaneczkaherbaty
- Jak? Postrzelono cię, nie wiem... Uduszono? I kto cię zabił...? Dante?
Właścicielka
- I tak i nie. Nie wiem, ile mogę powiedzieć, proszę, nie miej mi tego za złe - spojrzała w stronę miejsca, z którego tu przyszły. Dante nadal rozmawiał z tamtą kobietą - Wyjaśnię ci potem, ale nie tutaj i nie teraz. Dobrze?
Zdawała się ostrożnie dobierać słowa, jakby obawiała się, że coś powie nie tak i stanie się coś złego. A i to jej spojrzenie w stronę rozmawiających dorosłych, mimo iż nieśpieszne, zdało się Erin aż nadto nerwowe. Amanda z pewnością chciała jej o czymś powiedzieć, ale sprawiała takie wrażenie, że nie wie w jaki sposób to zrobić. Ale czego się obawiała? Wcześniej wypowiadała się dobrze o Dante. Nawet teraz nie mówiła o nim złego słowa, ale gdy rozmowa zeszła na tory jej śmierci, w jej spojrzeniu dawało się odczuć pewien lęk.
A to z pewnością nie wróżyło niczego dobrego. Coś złego wisiało w powietrzu.
Filizaneczkaherbaty
Erin
Przeżywa szok. Żeby ta sama Amanda bała się słów? Od kiedy?
- Dzieło przewyższyło pana, czy nieproszeni goście?
Właścicielka
Filiżanka
- Znasz książkę "Rok 1984"?
Zapytała nagle, z lekkim uśmiechem.
- Bardzo ciekawa. Czytałam niedawno...
Spojrzała raz jeszcze tam skąd przyszły.
- Wiesz, Dante jest dla mnie jak starszy brat.
To zabrzmiało trochę jak jakiś rodzaj kodu.
We wspomnianej książce był Wielki Brat.
Czy to miało być nawiązanie? Wiadomość?
Gunzi
- Ludzie.
Powiedział spokojnie.
- Ludzie i ich wolna wola. Choć sny należą do mnie, ulegają zmianie pod wpływem ludzi, którzy je śnią. Nie mam wpływu na istotę ludzką, na jej myśli, słowa i czyny. To jednak tylko sprawia, że jesteście... bardziej interesujący. W niemal idealnie ułożonej rzeczywistości to człowiek stanowi chaos.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Źle się z tym czujesz, A?
Właścicielka
- Z byciem martwą? Z tym nie da się czuć dobrze. Ale przynajmniej nie jestem tutaj samotna - uśmiechnęła się doń lekko.
Filizaneczkaherbaty
- Nie. Czy źle się czujesz z Wielkim bratem, siostro.
- Tak też coś przeczuwałam. - spojrzała w stronę, w którą udały się dziewczyny. - Świat jest jednocześnie łatwy w swej prostocie, ale również skomplikowany, przez ludzi, którzy pałętają się wszędzie. Cisza to najgłośniejszy krzyk. Nie słychać tutaj żadnych ptaków, dlaczego? - znowu zwróciła się w stronę Dantego.
Właścicielka
Filiżanka
- Wielki Brat stał się symbolem infiltracji i życia pod ciągłą kontrolą czegoś silniejszego od nas. Bohaterowie książki mogli albo się dostosować albo... Cóż, ewaporacja. Los dużo gorszy od śmierci - mówiła o fabule wspomnianej książki, ale tak naprawdę zdawała się mieć zupełnie co innego na myśli. Coś bardziej dosłownego.
Gunzi
- Bo ich nie ma - odpowiedział spokojnie, podążając za jej wzrokiem w kierunku rozmawiających dziewczyn - Widzisz, każda żywa istota ma w sobie duszę. Mówi się, że jest to domena ludzka, ale to nieprawda. Po prostu dusze zwierząt są bardziej... kruche. Rozpadają się zaraz po opuszczeniu ciała, przez co nie ma dla nich tak zwanego życia pośmiertnego. Żeby powstała istota żywa, potrzebna jest dusza. Nie umiem tworzyć duszy, to rzecz znajdująca się poza moim zasięgiem. Nie mogę też wykorzystać duszy zwierzęcia, bo rozpadłaby się przed dokonaniem dzieła. Żeby w tym ogrodzie pojawiły się ptaki, musiałbym wziąć duszę człowieka i przelać ją w formę ptaka.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Dante tu idzie. Chodźmy dalej.
Właścicielka
- Hm? - zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko. Uśmiech ten nie sięgał jednak oczu, których spojrzenie pozostawało zamyślone, można wręcz rzec, że ponure - Ah, to nie jest konieczne. Ale jeśli chcesz możemy się przejść - wróciła wzrokiem do Erin - Gdyby chciał nam przerwać rozmowę, sądzę, że nie rozmawiałyśmy teraz - stwierdziła.
//Może źle to opisałam, wybacz. Pisząc "podążając za jej wzrokiem" miałam na myśli, że spojrzał w tym samym kierunku co ona, a nie, że fizycznie tam poszedł.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Amanda, wszystko jest dobrze? Zachowujesz się... Nie tak. Jakbyś była przestraszona.
Właścicielka
- Nie. Nie czuję się dobrze.
Powiedziała, nadal uśmiechając się w sposób ewidentnie sztuczny, wymuszony.
Zerknęła nerwowo w stronę Dantego, ale szybko wróciła spojrzeniem do kuzynki.
Filizaneczkaherbaty
Erin
- Co jest nie tak? – spytała z leciutkim uśmiechem, by nie wzbudzić podejrzeń Dante. Spojrzała na Amandę zaniepokojona.
- Tylko Amando, proszę, powiedz prawdę. – powiedziała, lekko zdenerwowana, uśmiechając się idiotycznie.