Dylemat sztokholmski

Avatar
Konto usunięte
Załóżmy taki scenariusz.
Pewna kobieta została porwana przez zboczeńca. Ten przez dziesięć lat trzymał ją w swoim specjalnym pseudomieszkaniu pod ziemią, z którego ona nie wychodziła. Podczas tej dekady porwana padła ofiarą syndromu sztokholmskiego i zaczęła go kochać. Urodziła mu gromadkę dzieci i teraz wszyscy tworzą szczęśliwą rodzinę.

Ostatnio znaleziono ślad, który pozwoliłby dowiedzieć się, gdzie jest przetrzymywana zaginiona, i dałoby to możliwość jej uwolnienia.

Czy w takim wypadku właściwe byłoby:
-uwolnienie tej kobiety i aresztowanie jej partnera, którego jednak kocha i ma z nim dzieci?
-pozostawienie jej z tym oprawcą, który odizolował ją od świata, ale jednak jest jej miłością?

Avatar Deuslovult
Drugie wyjście jest bardzo romantyczne... ale niehumanitarne. Chyba

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Zniszczył ją psychicznie, więc niespecjalnie mam jakikolwiek powód, by uważać, że druga opcja jest lepsza.

Avatar
Konto usunięte
Normalni ludzie mówią na to miłość :v

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Syndrom Sztokholmski ma tyle wspólnego z prawdziwą miłością, co ta strona z dobrymi memami, więc w sumie prawie wcale.

Avatar
Filizaneczkaherbaty
Pierwsze. Rozprawa sądowa musi być ważniejsza od emocji ludzi.

Avatar
Konto usunięte
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Syndrom Sztokholmski ma tyle wspólnego z prawdziwą miłością, co ta strona z dobrymi memami, więc w sumie prawie wcale.
No jeśli czuje coś podobnego co "prawdziwa" miłość (swoją drogą strasznie to subiektywne) to nie rozumiem czemu ta "prawdziwa" ma być jakoś szczególnie traktowana

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Czytałeś kiedykolwiek jak działa syndrom Sztokholmski i czym się różni od normalnego zakochania?

Avatar Deuslovult
Miłość to kłamstwo i wytwór naszych hormonów

Avatar
Filizaneczkaherbaty
Deuslovult pisze:
Miłość to kłamstwo i wytwór naszych hormonów

Nein

Avatar Vader0PL
Bardziej "Miłość to potrzeba spładzania dzieci".

Filizaneczkaherbaty pisze:
Pierwsze. Rozprawa sądowa musi być ważniejsza od emocji ludzi.

Zgadzam się z tym. Zwłaszcza, że nie wszyscy ludzie są zdolni do pokazywania emocji.

Co do tematu, to ta szczęśliwa rodzina z dziećmi i tak dalej nie ma żadnego znaczenia. Najpierw, to trzeba aresztować oprawcę i postawić go przed sądem, a dodatkowo spróbować wyleczyć ofiarę. Wtedy też ofiara już na zdrowym umyśle zdecydowałaby, jakie kroki dalej podjąć.

Avatar Litops
Moderator
Filizaneczkaherbaty pisze:
Nein

DochZdjęcie użytkownika Litops w temacie Dylemat sztokholmski

Avatar
Filizaneczkaherbaty
Jak mówimy o syndromie Sztokholmskim, to pierwsze co idzie, to to, że osoba, która ma ten syndrom, powinna zostać wyleczona.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Deuslovult pisze:
Miłość to kłamstwo i wytwór naszych hormonów


No to się zdecyduj. Jeśli miłość to kłamstwo to nie istnieje, a jak wytwór hormonów (i w sumie reakcji chemicznych w naszym mózgu) to istnieje i ma się dobrze.

Avatar Litops
Moderator
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
No to się zdecyduj. Jeśli miłość to kłamstwo to nie istnieje, a jak wytwór hormonów (i w sumie reakcji chemicznych w naszym mózgu) to istnieje i ma się dobrze.
Miłość nie jest rzeczą, jest zjawiskiem w naszych mózgach wywołanym bodźcami, uaktywnieniem niektórych części mózgu i hormonami. Co do tego, że nie istnieje częściowo można się zgodzić, bo nie jest to rzecz fizyczna, możliwa do zobaczenia, dotknięcia, powąchania, a jedynie do doświadczenia. Zakładając bycie maksymalnie obiektywnym, trzeba się powstrzymać od ulegania emocjom, jaką jest na przykład właśnie miłość.

Avatar Pitop
czyli istnieje

Avatar
Konto usunięte
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
No to się zdecyduj. Jeśli miłość to kłamstwo to nie istnieje, a jak wytwór hormonów (i w sumie reakcji chemicznych w naszym mózgu) to istnieje i ma się dobrze.
Tak samo jak miłość z perspektywy osoby dotkniętej syndromem sztokholmskim

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
To_masz___Problem pisze:
Tak samo jak miłość z perspektywy osoby dotkniętej syndromem sztokholmskim


Nie widzę związku. Jak już mówiłem w psychologii zwykła miłość i syndrom sztokholmski to dwie zupełnie różne rzeczy.

Avatar
Konto usunięte
No super że dwie inne rzeczy, ale skąd wiadomo, że to ta "zwykła" miłość nie jest tą niewłaściwą?

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Po pewne części mózgu zaczynają źle funkcjonować. I nie mam na myśli, że pracują tylko trochę inaczej jak w przypadku homoseksualistów, tylko realnie są za słabo, lub za bardzo aktywne. Podobnie jak w przypadku klinicznej depresji chemia mózgu idzie się walić.

No plus ofiara syndromu cierpi z jego powodu. Dobrze to widać na przykładach bitych żon. Coraz bardziej wyniszczają się psychicznie, gdzie w przypadku normalnej miłości tendencja powinna być odwrotna.

Avatar
Konto usunięte
No ale są z tego przypadku nieszczęśliwe?

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
No tak. Stan psychiczny się pogarsza.

Avatar Mijak
Właściciel
Jeśli sytuacja prezentuje się dokładnie tak, jak opisał to hejter, to w sumie oczywiste, że oprawcę trzeba ukarać, a ofiarę poddać psychoterapii. Z powodów podanych przez Znawcę. Tak wynika z dostępnej nam wiedzy psychologicznej.

Ale da się ten problem przedstawić w postaci sytuacji, która prowadziłaby już do znacznie trudniejszego dylematu moralnego.
Powiedzmy, że oprawca więził kobietę nie przez 10 lat, a przez pół roku. Po upływie tego czasu ją uwolnił, mogła od niego odejść - ale została, wybaczyła mu, pokochała i stwierdziła, że całe to porwanie było najcudowniejszą rzeczą, jaka mogła się jej przytrafić w życiu. Byli razem przez 10 lat, dzieci urodziła mu już jako wolna, zdrowa psychicznie kobieta.
Dlaczego dopiero po tych 10 latach wydajemy wyrok? Powiedzmy, że zakochana kobieta początkowo zaprzeczała winie tego mężczyzny i dopiero po tym czasie znaleziono niepodważalne dowody, że było to porwanie i w tamtym momencie było to zdecydowanie wbrew jej woli.

Tak przedstawiona sytuacja dotyka samych podstaw sporu na osi sprawiedliwość rehabilitacyjna vs sprawiedliwość karna. Karząc tego człowieka zaszkodzilibyśmy jemu i jego rodzinie, ale pozostawiając go bez kary dalibyśmy znak innym, że porywanie i gw**cenie kobiet może być akceptowalnym i skutecznym sposobem na ułożenie sobie życia miłosnego.

Avatar Litops
Moderator
Po 10 latach to sprawa ulega (chyba) przedawnieniu.

Avatar Mijak
Właściciel
Zależy jaka sprawa. Myślę że w przypadku porwania i wielokrotnego gw**tu jednak nie...

Avatar Litops
Moderator
Sprawdziłem & w tym przypadku dwie dekady, czyli masz rację.

Avatar xLarotax
W przypadku pierwszego dylematu to raczej oczywiste, że należy uwolnić kobietę i aresztować partnera. Syndrom sztokholmski to nie miłość, więc nie można stwierdzić, że ta kobieta go kocha.

Jeśli zaczniemy rozważać dylemat przedstawiony przez Mijaka, to sprawa zacznie się komplikować, jednak wciąż jestem zdania, że oprawcę należy aresztować. Kobiety mają (niestety) dość dziwną tendencję do zakochiwania się w mężczyznach, którym zdarzyło się popełnić przestępstwo. Doskonałym przykładem jest Ted Bundy. Zabił kilkadziesiąt kobiet w niezwykle bestialski sposób, a gdy został aresztowany zrobiono z niego celebrytę i otrzymywał setki listów od fanek. Odsiadując wyrok zdążył wziąć ślub i spłodzić dziecko. W Polsce też mamy podobnego mężczyznę, który w trakcie odsiadywania wyroku ożenił się, a jest nim Mariusz Trynkiewicz. Morderca i pedofil, a jednak jakaś kobieta zapragnęła wziąć z nim ślub. Czy fakt, że Mariusz Trynkiewicz i Ted Bundy znaleźli kobiety, które za nich wyszły sprawia, że są mniej winni? Oczywiście, że nie. Tak samo w przypadku dylematu Mijaka. Fakt, że ta kobieta go kocha nie jest czymś, co powinno stanowić o wyroku. Jest winny, więc powinien zostać ukarany. A ona może go odwiedzać w więzieniu.

Avatar
Konto usunięte
No ale skoro nikt nie chce aby go ukarać,to robiąc to nikogo nie uszczęśliwimy, a jedynie wszystkim zaszkodzimy. Po co go karać, jaki jest w tym cel?

Avatar xLarotax
Ponieważ popełnił przestępstwo. Jeżeli nie zostanie ukarany to będzie się czuł bezkarny i może porwać inną kobietę. A nawet jeśli on tego nie zrobi to inni mu podobni mogą wywnioskować, że za porywanie kobiet nie ponosi się żadnych konsekwencji.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Wydaję mi się, że w zależności od sytuacji powinno się przewidywać pewne czynniki łagodzące. Kara zawsze powinna być, ale przestępca, przestępcy nierówny.

Avatar xLarotax
Oczywiście. To nie podlega dyskusji. Jednak jak już wspomniałeś kara zawsze powinna być i dotyczy to mężczyzn z obydwu przedstawionych tu dylematów.

Avatar
Konto usunięte
A co jak kobieta się wszystkiego wyprze i powie że nie, że nie, i ona nie została porwana?
Zaufamy dowodom bardziej niż głównej świadkowej?

Avatar Litops
Moderator
Może kłamać.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Świadkowie w większości przypadków są najmniej brani pod uwagę. W szczególności, jeśli jest to tylko 1 osoba, która nawet nie jest w pełni poczytalna i sprawca mógł na niej wywierać wpływ.

Avatar darcus
To_masz___Problem pisze:
No ale skoro nikt nie chce aby go ukarać,to robiąc to nikogo nie uszczęśliwimy, a jedynie wszystkim zaszkodzimy. Po co go karać, jaki jest w tym cel?
*inhales*
RE-SO-CJA-LI-ZA-CJA

Avatar
Konto usunięte
Litops pisze:
Może kłamać.
Dowody też mogą kłamać

Avatar Litops
Moderator
To_masz___Problem pisze:
Dowody też mogą kłamać

Ale jest mniejsza szansa na to, że skłamią. 10 lat to czas, w którym można spokojnie wyprać komuś mózg.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów