Odnawialne źródła energii starczają na długo. Jednak budowa elektrowni opartych o ekologiczną energię jest drogi, same elektrownie mało wydajne i koszty wolno się zwracają. Dają za to dużo miejsc zatrudnienia i nie produkują CO2 (wyjątek: spalanie biomasy) i innych dużo szkodliwszych tlenków. Ich stanowczą wadą jest to, że „pożerają” metale i to, że nie są w 100% obojętne dla środowiska (wiatraki utrudniają ptakom migracje i odstraszają infradźwiękami owady, elektrownie wodne wymagają wybudowania tamy).
Budowa elektrowni atomowej też jest droga, ale szybko się zwraca, produkuje dużo energii, starcza na długo i również nie produkuje tlenku węgla (IV). Wymaga zatrudnienia mniejszej, ale bardziej wykwalifikowanej kadry. Do wad należą: wyczerpywalność (chociaż wolna), społeczny lęk, produkcja szkodliwych i trudnych do utylizacji opadów i możliwa, choć mało prawdopodobna, katastrofa. Musimy też wziąć uran zza granicy, bo nam Ruscy wywieźli.
Co myślicie o tych źródłach energii? Którymi powinniśmy zastąpić węgiel, zanim jego używanie przestanie być opłacalne? Oczywiście OZE będą zawsze w jakimś stopniu używane, ale chodzi mi o to, co w większym stopniu powinno dominować i czy powinniśmy wybudować elektrownię atomową?