Zizek na debacie z Petersonem przedstawił tego typu opinię (parafrazując):
"Marksizm kulturowy" został wymyślony przez alt-prawice, by zwalić "upadek moralności, rozluźnienie obyczajów i powszechny hedonizm" na spiski i na swoich wrogów, podczas gdy te rzeczy mają swoje źródło właśnie w kapitalizmie. Czyli w ustroju z którym Marks walczył z całej siły.
Co sądzicie na ten temat?
I dlaczego?
(jeśli coś przeinaczyłem to możecie wkleić oryginalny cytat. Ale myślę, że dobrze sparafrazowałem)
Pierwszy raz spotykam się z tym terminem. No ale dobra.
No na pewno błędem jest twierdzenie, że owy "upadek moralności" jest spowodowana przez kapitalizm. No choćby z powodu, że jest dużo konserwatywnych i zarazem kapitalistycznych społeczeństw.
No i samo twierdzenie, że alt-prawica (Co to znaczy?) tworzy teorie spiskowe brzmi trochę jak teoria spiskowa. No i na pewno brzmi jak szydzenie z tego środowiska.
Jak wrażenia z debaty?
A to nie efekt globalizacji?
Co do hedonizmu, to się nawet o nim uczyłem i nie jest to efekt, ani lewicy, ani złych korporacji promujących konsumpcjonizm, a ludzkiej natury i dobrobytu. Każdy z nas rodzi się Hedonistą, a dzisiejsze warunki życiowe są tak wygodne, że Hedoniści przestali zmieniać swoją filozofię, przez brak możliwości zadowolenia swoich instynktów i zaczęli przy niej zostawać.
Konto usunięte
KONWERGENCJA KATASTROF. Znaczy w tym wypadku nie.
A alt right to banda nazioli, białych suprematystów i kolesi machających flagą Konfederacji, których ta taka tradycyjna, amerykańska prawica uznaje za odszczepieńców.
Czyli taka trochę amerykańska wersja naszych narodowców.
No i Żiżek ma może rację, gdyż kapitalizm przyczynia się do tego "upadku moralności".
Moderator
Co jest złego w hedoniźmie?
Nie żebym uważał hedonizm za jakiś bardzo zły
ale przyjęcie hedonizmu w pewien sposób powoduje odrzucenie wartości "wyższych" typu jakieś idee, religia, ojczyzna, dobro, prawda i takie tam.
Jest wadliwy i nieekonomiczny.
No plus tym więcej hedonistów, tym gorzej.
Nie wydaje mi się, żeby terminy "szczęście" i "przyjemność" były synonimami. A już na pewno nie można stosować ich zamiennie w tej definicji.
Pomijając fakt, że przecież nie każdy drąży do szczęścia lub przyjemności.
Wydaję mi się, że w momencie w którym uznamy, że wszystko jest samolubne, altruizm zmienia swoją definicję, ale w efekcie dalej powinien być odbierany jako równie dobry.
W sensie, czy jest na świecie osoba która by się nie cieszyła z obecności altruisty? To jest najlepsza rzecz jaka może cię spotkać niezależnie od tego, czy robi to tylko dla własnej przyjemności, czy nie. Z kolei samolub będzie dalej tym samym typem osoby której będziesz chciał unikać.
Moderator
A jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb wyższego rzędu jak przynależność, przyjaźń, kontakty społeczne, zdrowie, samorealizacja, kariera etc., to dalej jest to szkodliwe?
Czy jeśli ktoś spełnia swoje wyższe potrzeby kosztem tych niższych, to nie można nazwać go hedonistą? Czy na przykład naukowcy, którzy ciężko pracowali, by zdobyć wykształcenie, ale teraz ich technologie ratują życie ludzi i sama świadomość tego, że się do tego przyłożyli, która jest przyjemna, nie mogą być hedonistami? Czy średniowieczni asceci, którzy rezygnowali z jedzenia, seksu czy kontsktów społecznych, ale osiągnęli to, co chcieli - wytrzymali i nawiązali kontakt z Bogiem, czyli samorealizacja; czy ich można paradoksalnie nazwać hedonistami, bo zrezygnowali z potzeb niższego rzędu na rzecz wyższego rzędu, które są przyjemniejsze?
Ty chyba nie do końca rozumiesz, co znaczy hedonizm, drogi Litopsie.
Moderator
Nie ma jednoznacznej definicji hedonizmu. Jak komuś oddanie komuś innemu jedzenia, nawet kosztem głodu, sprawi większą przyjemność, to czemu mamy go nie nazywać hedonistą?
Bo hedonizm to z ogólnej definicji (z tego co wiem) życie w taki sposób, aby dostarczać sobie jak najwięcej jak najprostszych, egoistycznych przyjemności.
W każdym razie najbardziej typowy hedonizm. Ten o którym mówi Litops jest raczej nietypowy.
Konto usunięte
Nie no, nie rozumiem czemu ktokolwiek miałby na siłę sprawiać sobie jak najprostrze przyjemności.
No bo już na przykład czy przyjemność czy szczęście to ma sens, bo faktycznie są hedoniści którzy chcą jak najwięcej przyjemności (ale niekoniecznie prostych) i ci którzy chcą ogólnego szczęścia. I mogę się zgodzić, że dla niektórych osób ten pierwszy tym może być trochę szkodliwy, ale to nie na zasadzie, że hurr durr nie umią się powstrzymać przed szczęściem tu i teraz, tylko raczej na zasadzie że ciężko pracują całe życie by móc się cieszyć pięknym domem, zamiast móc się cieszyć czasem spędzonym z super przyjaciółmi i swoimi zainteresowaniami