Codziennie rano jak wstaje o 13 walę sobie konia, potem o 15stej i tak praktycznie, co 2-3 godziny. Ale jest mały problem, bo już jestem takim wojownikiem, że samo walenie mnie nie rusza, muszę penisem walić o klawiaturę, a czasem nawet wyjść nago na klatkę i przejechać się windą, z 11 pięter, dopiero wtedy mogę wrócić do siebie i dokończyć sprawę. Ktoś mi doradzi, co mogę jeszcze zrobić, by nie mieć problemów, z podnoszeniem się masztu?
Zrób sobie przerwę, czy coś
wyjdź z domu i poszukaj może jakoś dziewczyny, o ile ci sie uda zrobić pierwszy krok
ta i potem typiara zobaczy gościa który musi dłutować sobie fi*ta żeby dojść i na pewno skończy sie to dobrze i szczęśliwie