- Nie ma potrzeby, jest pan już wolny, sami się tym zajmiemy. No, chyba że chcesz zarobić, jeśli zdecydujesz się zaczekać i zrobić więcej takich kursów.
Właściciel
Wzruszył ramionami.
- Te kursy też mogę za darmo, chociaż za czekanie już się płaci. Dziesięć za pięć minut czekania. Muszę jakoś odrobić dłuższą niedyspozycję dla klientów.
- Zgoda. Zaczekaj, aż rozładujemy ciała, i potem wrócimy do Dzielnicy Portowej. - odrzekł i zakasał rękawy, zabierając się za transport zwłok do szopy, licząc na to, że Bob mu w tym pomoże.
Posłuszny i wcale nie nieobecny Bob pomógł Szefunciowi w transporcie zwłok. To przecież nie tak, że się opi***alał.
Właściciel
Kiedy przenosił je do szopy, dostrzegł za swoim domem dół. Już wykopany, gotowy. Dokładnie tak, jak mówił Milton. Obaj dość szybko i sprawnie przenieśli ciała do szopy. Dan był trochę zmęczony, ale Bob nawet tego nie poczuł na swoich kościach.
Dobrze, jest grób. Złożą tam wszystkie zwłoki, według planu, ale dopiero wtedy, gdy uzbierają ich więcej. W związku z tym wyprostował się gwałtownie, aby nieco ulżyć kręgom w swoich plecach, a potem znowu załadował się na wóz, aby wrócić do Dzielnicy Portowej.
A Bob naturalnie ruszył ze swoim panem, ponownie urozmaicając sobie czas jakąś melodią.
///Wrzucić ci tutaj nuty do tej melodii, czy nie jest to konieczne?
Właściciel
//Twój wybór, wymogu nie ma.
I ruszyli ponownie na poszukiwanie ciał.