Dzielnica Przemysłowa

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Druga, zaraz po Szlacheckiej, największa dzielnica Dazan. Pierwsze miejsce zaś zajmuje w najnowszych, bo została wybudowana raptem dwadzieścia lat temu, kiedy Rewolucja Pary zaczęła się rozrastać po Oredrze.
Rozrasta się od Portowej i zachodniej bramy, aż do Szlacheckiej, z która też ma łączność, przebiegając koło Handlowej, do której jest przejście tylko dla robotników. Dzielnica posiada też przy tym największy mur wewnętrzny w całym mieście. Same bramy są też pilnie strzeżone po obu stronach. Krótko mówiąc, na pierwszy rzut oka przypomina getto, jedno z paru które można spotkać na świecie.
Jest to jednak mylne stwierdzenie, gdyż od getta różni je bogactwo i rola tego obszaru. Jest to dom dla wynalazców. Jako że większość dazańczyków jest przeciwna nowościom, trzeba je było gdzieś zmieścić. Stąd też to natężenie wielkich głów Miasta Nieszczęść na tym niemałym obszarze. Wszędzie są jakieś fabryki, maszyny parowe, dym, nowatorskie projekty domów, mieszkań, ogólnie zabudowy. Co dzień słychać z niej syki, stękania, uderzania narzędzi w zimny metal, odlewni, fabryk, całe życie miasta.
Mieszkańcy też różnią się sporo od innych. Ta część jest jakoś rzadko odwiedzana [rzez potwory, nawet podczas Pełni, dlatego tutejsi nie są niby wiecznie przygnębieni. Można powiedzieć, że nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Wpływ ma też na to niska przestępczość, która z kolei jest wynikiem świetnej prywatnej policji Hugona, wynajętej za duże pieniądze.
Dzielnica na swój własny bank, pierwszy w mieście bar, parę budynków urzędowych dzielnicy, a w środku rezydencja ojca założyciela, oczywiście uzbrojona po zęby. Urządza on sobotnie obiady, omawiając tam z czołowymi wynalazcami sprawy kierunku, w którym ma zmierzać Dzielnica.
Jak było wspomniane w Spisie Postaci, Vanserberg dzieli rządy z Królem, który jednak przez sceptyczne nastawienie do nowości, rzadko kiedy zaszczyci to miejsce swą obecnością. Mimo to, Hugon jako jedyny z zarządców ma realny wpływ na swój obszar i wszelkie zmiany musi obgadać właśnie z nim. Jak można się spodziewać, Zakon i tu wetknął swój nos. Od jakiegoś czasu, Wielki Mistrz również musi wyrazić zgodę. Oznacza to stagnację Dzielnicy, gdyż Wielki Mistrz prawie w ogóle nie zgadza się na jakąkolwiek zmianę.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Nengel wraz z Vasylem dotarli przed bramy Przemysłowej. Na murach stali strażnicy wyposażeni w karabiny, a przy bramie dwójka gwardzistów z halabardami. Każdy ich uważnie i pilnie obserwował. Kiedy strażnik chciał coś powiedzieć, Vasyl ukazał odznakę. Zostali natychmiast wpuszczeni do środka, bez żadnych komentarzy. Strzelcy jednak dalej ich obserwowali. Partner Nengela nie przejmując się tym, ruszył wprost do miejsca zbrodni.

Avatar Xildrem
Nengel obrzucił jeszcze strażników lekko lekceważącym spojrzeniem i podążył za Vasylem.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Dzielnica o tej porze już pracowała pełną parą. Zewsząd dochodziły syki maszyn parowych, a z otwartych okien fabryk ciągnęła niemiłosierna duchota. Wszędzie chodzili też robotnicy, taszcząc ze sobą taczki z węglem. Droga wiodła przez bardziej przemysłowy obszar, co było dość zrozumiałe. W końcu fabryka van Lefela leżała tam gdzie inne.
Na miejscu zastali jednego mężczyznę, wyraźnie pochodzącego z Zakonu. Nachylał się nad ciałem nieszczęśnika. Koło była płacząca żona.
- Zakonne psy... - mruknął. - Rozejrzyj się, ja go przepędzę - szepnął do Nengela i ruszył w jego kierunku.
Sam Inkwizytor nie miał w zasadzie po czym się rozglądać, bo ciało, jak i możliwe poszlaki, były właśnie w okolicy śledczego Zakonu, który już został zajęty przez Vasyla, który coś do niego krzyknął jeszcze w drodze.

Avatar Xildrem
Postanowił więc przeprowadzić wstępny wywiad z bezpośrednim świadkiem zdarzenia. Podszedł do nieszczęsnej żony i rzekł:
- Nengel Rivergrove, Inkwizytor. Chciałem zadać pani kilka pytań dotyczących tego strasznego zdarzenia.
Podczas wypowiadania tych słów starał się nałożyć na twarz maskę przejęcia i współczucia, co prawdopodobnie nie wyszło mu za dobrze biorąc pod uwagę głębokie poważanie, w jakim miał uczucia tej kobiety.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Kobieta od razu przestała szlochać, spoglądając mu w oczy. Widział w nich nienawiść, chęć pomsty i ból. Sam wyraz twarzy był wykrzywiony przez ból i smutek. Wyglądała ogólnie na zmęczoną i starszą, niż mogłaby wskazywać reszta wyglądu zewnętrznego, czyli na więcej niż trzydzieści lat. Dużo więcej.
- Wymierzy Pan temu draniowi należytą karę, tak? - spytała się lodowatym głosem, na granicy upiornego szeptu.

Avatar Xildrem
- Gdy znajdziemy winowajcę, z pewnością nie ominie go kara. Potrzebujemy jednak pani współpracy. Proszę opisać zdarzenie - polecił spokojnym tonem.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Wzięła głęboki oddech, spojrzała raz jeszcze na ciało męża i zaczęła:
- A więc szłam jak zwykle do pracy. Chodzę tą uliczką, bo tak jest szybciej. Wtem, widzę jak coś tutaj leży. Podchodzę i się okazuje, że to mój mąż... umarł chwilę po tym, jak się nad nim pochyliłam .Zdążył powiedzieć tylko "uważaj". Albo przynajmniej ja tak to zrozumiałam. Brzmiało to bardziej jak bełkot, ale ja go znam i wiem, co chciał przekazać. Jeśli inkwizytor chce i mi nie wierzy, to mogę go mniej więcej powtórzyć.

Avatar Xildrem
- Proszę powtórzyć wszystko co powiedział, z tak dokładną starannością, jak to tylko możliwe.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Chrząknęła.
- "Uwa...heee..j". - jej głos był mocno zbolaly, jakby nie miała sił na nic więcej. Znów chrząknęła, tym razem paroktonie. - Proszę.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
//Przepraszam, że dopiero teraz. Przypominało mi się zazwyczaj wtedy, kiedy byłem w sklepie.
Spokój Venandi, został zakłócony przez wejście na strych właścicielki mieszkania. Niosła ze sobą jakąś niewielką, starą i niedbale zamkniętą skrzynię.
- Głodna? Mam nadzieję, że tak - zagadnęła, dysząc lekko z wysiłku i rzucając pakunek, który dość głośno huknął.
Zaraz potem otworzyła rozpadającą się skrzynię i wyjęła niewielką strzykawkę. Sprawdziła czy malutka dawka pomarańczowej, rzadkiej cieczy jest odpowiednia, po czym zaczęła się zbliżać do harpii.
- Nastaw ramię - mruknęła cicho, nie przejmując się tym, że mogła przerwać wykonywanie jakiejś ważnej czynności, sen lub cokolwiek innego.

Avatar Historyjka
- Co to takiego? - zapytała dość nieufnie, ale nadstawiła ramię. Nawet kiedy wiedziała, że chociażby do tych badań potrzebna jest kobiecie żywa, więc raczej to nie jest żadna trucizna, wolała wiedzieć co zostaje jej wstrzykiwane. Dodatkowo Venandi mogła sprawiać wrażenie nieco markotnej chociażby z tego względu, iż przed chwilą właśnie spała, a jak chyba większość osób nie należała do fanów bycia nagle budzoną.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Lepiej, żebyś nie znała składu - powiedziała z lekkim uśmiechem, wstrzykując płyn. - Ale nie ma tam nic z ludzi, przysięgam. Jak zaczniesz czuć się jakoś dziwnie, powiedz, zanotuję. W najlepszym scenariuszu będziesz najedzona na trzy dni. W najgorszym co najwyżej zwymiotujesz ostatni posiłek.
Odsunęła się od harpii, wyciągając notes i coś w nim zapisała. Venandi z początku nie czuła nic ponadto to ukłucie. Coś więcej zaczęło się po około trzech minutach. Pojawiły się mocne skurcze żołądka. Mogła zwymiotować, chociaż nie było to aż tak natarczywe i była w stanie jakoś je jeszcze powstrzymać. Nie trwały jakoś wybitnie długo na czas rzeczywisty, ale Venandi mogła to różnie odebrać. Po tych nieprzyjemnościach czuła się jakby... lżejsza. Zaczęła powoli tracić kontakt z rzeczywistością. Zanikało też czucie w nogach. Nie odbierała większości bodźców zewnętrznych, głównie dźwięków.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar maxmaxi123
Właściciel: maxmaxi123
Grupa posiada 670 postów, 24 tematów i 18 członków

Opcje grupy Miasto Niesz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Miasto Nieszczęść [PBF]