Mała wieś w Anglii leżąca w hrabstwie Norfolk. Liczy 402 mieszkańców. Wieś jest znana z Sandringham House, w którym Elżbieta II tradycyjnie spędza Boże Narodzenie i wita Nowy Rok. Oprócz tego urodziła się też tutaj księżna Diana - poprzednia żona księcia Karola.

Aaron po wyku*wiście długiej podróży przybył na miejsce, do którego miał przylecieć helikopter, o którego poprosił brata.

Aaron

No i jest. Pilot stoi obok i je hamburgera.

- Twoje imię i nazwisko? - spytał się. Wolał wiedzieć, z kim leci. Miał zdecydowanie zbyt dobry pomysł, żeby lecieć do Rzymu z jakąś ku*wą. I jeszcze jedzącą hamburgera. Pff, pizza lepsza.

Aaron

- [UTAJNIONO]

- Nie ma dla mnie rzeczy tajnych, panie [UTAJNIONO]

Aaron

- Ale ja tak mam w dokumentach. - powiedział i wyciągnął dowód. Tak. Ewidentnie [UTAJNIONO]. [UTAJNIONO] Lee.

//stan cośtam lee?//

Wziął dokument do ręki
- Dobra, niech ci będzie. Kończ tego burgera //dziwnie się czuję pisząc to// i lecimy do Rzymu - wsiadł do helikoptera.

Aaron

Pilot zjadł w końcu burgera //hehe// i również wsiadł do helikoptera.

- Od razu mówię, że jestem dopiero początkującym! - powiedział i poleciał.

Będzie zabawnie... pomyślał. Wyciągnął z marynarki plan. Plan archiwów watykańskich.

//dalej w Rzymie, bo mi się nie chce robić rozmowy z pilotem. Jak chcesz to możesz zrobić temat.//

Kociarz
Szwagropol po jakimś czasie przybył na miejsce. Wylądował i smród wódki minął
- No, panocki, jesteśmy na miejscu.
- Dzięki Mirek - John wysiadł.

Kociarz

Również wyszedł i idzie za Johnem

Jak myślisz, co chce szef ode mnie

- Chodzi o ten zegarek. Ten francuski śmigłowiec nie mógł się pojawić nad tą pizzerią bez powodu. Musisz wiedzieć coś, co niepokoi jakichś ludzi. Ale nie o tym. Jest nasz śmigłowiec - wskazał na AgustaWestland AW149.

Kociarz

Wsiada z Johnem

Ja nic nie wiem o tym zegarku poza tym, że twórcą jest Sir Edmund Albert Smith, a jego syn niedawno zginął w wypadku.

- Ja tym bardziej nic nie wiem o tym zegarku. Kiedy byłeś w Paryżu to próbowałem znaleźć cokolwiek więcej o tym Sir E. A. Smithie i jego firmie. Ale wiele nie znalazłem. Chwila, czekaj... - kiedy umilkliście do Waszych uszu doszło dziwne tykanie. John'emu szeroko otworzyły się oczy - UWAŻAJ - i wypchnął Cię natychmiast z helikoptera na sporą odległość, a sam wyskoczył na niewielką odległość.
Helikopter ekplodował. Wielka chmura przykryła Ci dużą część nieba. John znalazł się w jej wnętrzu. Poczułeś falę gorąca, a zaraz po niej lekką falę uderzeniową.
Jeśli John to przeżył, to będzie to cud...

Kociarz

Co do?! JOHN! ŻYJESZ?!

Próbuje znaleźć John'a samemu nie ryzykując zbytnio

Chmura opadła. Znalazłeś John'ego (lub jego ciało) jakieś dwa metry od miejsca eksplozji.

Kociarz

Biegnie do niego!

Na pierwszy rzut oka zdawał się być martwy. Jednak po chwili delikatnie podniósł głowę
- Ni... Nic Ci nie jest?

Kociarz

Przytula go

Dobrze, że nic ci nie jest stary. Ktoś chciał nas zabić. Pamiętasz kiedy ci mówiłem o SciFun? To raczej był on.

- AŁA - powiedział z bólem w głosie. No tak ku*wa. Przytulasz go po tym, jak niemal umarł pod chmurą gorąca. Cały John był oparzony! Po chwili zorientowałeś się, że brakuje mu stopy prawej nogi i całego podudzia lewej nogi. Będzie musiał się szybko spotkać z lekarzem - SciFun? On by miał to zrobić?

Kociarz

Widziałem go wtedy. Oj sorka.

Wyciąga telefon i dzwoni po pogotowie ratunkowe

Halo? Czy to pogotowie ratunkowe?

- Tak, tu pogotowie. Co się stało i gdzie?

Kociarz

Nazywam się Marek Kociarz. Przed chwilą doszło do eksplozji. Mój przyjaciel ledwo wyszedł z tego cało. Nie ma prawej stopy i prawie całej lewej nogi. Jesteśmy w Sandringham na ulicy [TU WPISZ NAZWĘ ULICY] Co mam robić?

Parę uderzeń w klawiaturę
- Karetka już wysłana. Przede wszystkim proszę mi powiedzieć, czy oparzenia są bardzo rozległe?

Kociarz

Przygląda się Johnowi

Bardzo. Toż to cud, że przeżył.

- Ma pan przy sobie cokolwiek chłodnego? Powtarzam, chłodnego. Nie całkowicie zimnego.

Kociarz

Przeszukuje kieszenie

Nie mam.

- Proszę w takim razie nie dotykać poszkodowanego i zaczekać na przyjazd karetki. Oczywiście musi pan pozostać przy poszkodowanym.

Kociarz

Zrozumiano

- Zostawiam pana. Powodzenia - i rozłączyło Cię.
- Wy... Wyjdę z tego? - spytał Twój wspólnik.

Kociarz

Bywało gorzej, ale dasz radę. Musisz pozostać ZDETERMINOWANY!

- Wiem... Wiem... - rzekł i położył głowę na ciepłej ziemi. Chyba stracił przytomność. Ale widać było, że oddycha.

Kociarz

Nie możesz mi tego zrobić! Nie teraz!

John jednak nie odezwał się. Małe okruszki ziemi rozchodziły się z pod jego nosa. Oddycha. Czyli to jest najważniejsze. Z podstaw pierwszej pomocy wiesz, że powinieneś w takiej sytuacji ułożyć go w pozycji bezpiecznej. Ale
1. Kobieta w telefonie mówiła, żeby go nie dotykać.
2. Jest tak oparzony, że Jezu Chryste. Anwet najmniejszy dotyk mógłby sprawić ból piekielny.
Lepiej chyba go w tej pozycji pozostawić.

Kociarz

Co im to tak długo zajmuje?

Karetka przyjechała. Wysiadło z niej trzech ratowników i jeden lekarz. Za pomocą specjalistycznego sprzętu podnieśli John'ego bez zadania mu bólu. Włożono go do ambulansu
- Jedzie pan? - zapytał Cię ratownik.

Kociarz

Oczywiście.

- To proszę wsiadać - wskazał małe siedzonko obok łóżka //wiem, że tak to się nie nazywa, ale ch*j//, a sam wsiadł do ambulansu.

Kociarz

Również wsiada

Karetka pojechała.

//kontynuacja w temacie szpital.