Właściciel
No więc tak... Angielski, interpretacja wybranych wierszy z tamtego tomiku... specjalnie napisała o dwie więcej, niż było trzeba...
Historia? Proszę... Wszystkie daty znała prawie na pamięć.
Rysunek... Nauczycielka powinna polubić jej szkic na formacie A3 z wczorajszego wieczora. Wskazywał na to jej charakter.
Reszta przedmiotów? Matematyka podstawowa, fizyka i tak dalej... były okej. Z pewnością. Przecież nie pomyliłaby się w tak błahej sprawie.
Wszystko wyglądało na uporządkowane.
Miała dzisiaj:
angielski
angielski
matematyka
rysunek
rysunek
DŁUGA PRZERWA OBIADOWA
fizyka
historia
PE (wf)
//nie wiem jak tam z wuefem Twoja postać, ale to Twoja decyzja//
A więc wygląda na to, że nie ma się czym przejmować. Sięgnęła po telefon sprawdzić godzinę i ewentualne wiadomości.
//Uczęszcza na wuef, ale zbijaka unika jak ognia (z wiadomych przyczyn) za pomocą starej dobrej wymówki "niedyspozycja".
Właściciel
Godzina 4:12 rano.
Zostało jeszcze nieco czasu...
Wiadomości? Annie wysłała jej o 12:59 AM jakiś śmieszny obrazek. Szczerze, Diamond w ogóle go nie rozumiała. Ale to wcale nie dziwne.
Nigdy nie rozumiała "zabawnych" rzeczy.
Zresztą, to całkowicie zbędne w życiu.
Na co komu poczucie humoru?
Ważniejszy jest intelekt.
Właściciel
Leżała więc, aż w końcu o 6:30 zadzwonił budzik w jej telefonie, sygnalizując potrzebę rozpoczęcia kolejnego dnia.
Podniosła się z łóżka i wyłączyła budzik.
Właściciel
Spakowała się już wczoraj, więc mogła zająć się czymś innym. Autobus miała o 7:35.
Wzięła wcześniej już uszykowane ubrania do szkoły, po czym poszła do łazienki. Odświeży się, wysuszy i ubierze w tym czasie. Jeśli coś jeszcze tego czasu potem zostanie, wtedy się zastanowi co dalej.
Właściciel
Po wykonaniu czynności była godzina 7:04.
Zobaczyła, że w międzyczasie napisała do niej Annie:
"Odrobiłaś angielski?"
"Ja zawsze odrabiam zadania domowe." Odpisała tylko. To mówiło samo za siebie.
Właściciel
No cóż, pozostało jej chyba tylko czekać na autobus.
//Proszę, Historyjko, pisz bardziej złożone czynności, nie bój się. W przeciwnym razie gra będzie trwać 10 razy dłużej niż normalnie//
Schowała telefon do swojej torby szkolnej i z cichym westchnieniem usiadła na brzegu łóżka. Dzień jak codzień, jakże inaczej mogłaby to skomentować. Nic interesującego się nie stało, nie działo się teraz i prawdopodobnie nie wydarzy do końca dnia. Tygodnia. Miesiąca. Z powodu jej niemożliwości do zasmakowania życia, współodczuwania z innymi i czerpania emocji z codziennych zdarzeń, rutyna dnia codziennego przytłaczała ją, a równocześnie nie była na tyle uciążliwa, by cokolwiek w niej zmieniać. Zresztą, to i tak dałoby niewiele - do zmian adaptowała się na tyle szybko, że zmiana jednego czy dwóch drobiazgów nie odmieniłaby kompletnie nic. Może Annie miała rację, że powinna wykorzystywać swoje wrodzone zdolności. Nie bawiły jej jednak te same rzeczy co jej towarzyszki rozmów, więc ich definicje "wykorzystania" wyjątkowości Diamond skrajnie się od siebie różniły. Również w sferze moralnej. Dia nie przejmowała się innymi, gotowa byłaby rozbić wszechogarniającą nudę chociażby kosztem ludzi wokół, zaś Annie była aż zbyt empatyczną, wrażliwą i przede wszystkim moralną osobą na wiele rzeczy. Nie zabiłaby człowieka, by przekonać się czy będzie wówczas w stanie poczuć cokolwiek. A Diamond? Wiele razy wyobrażała sobie czyjąś śmierć, w tym osób jej bliskich i nigdy nie czuła nic w związku z tym. Smutku, rozbawienia, złości - nic! A chciałaby poczuć coś. Niestety - było to niemożliwe i zapewne nawet gdyby zrealizowała wszystkie że swych wizji, nigdy nie uroniłaby nawet łzy. Przytłaczające. Wzięła torbę i opuściła swój pokój, przechodząc do salonu. Zerknęła przy okazji na zegarek. Nie zamyśliła się chyba na zbyt długo, czyż nie?
Właściciel
Zdążyła na autobus, choć można by chyba powiedzieć, że ledwo, bo podjechał akurat, kiedy dochodziła do przystanku. Znalazła sobie jakieś wolne dwa miejsca z tyłu.
Wiedziała, że Annie wsiada dopiero za dwa przystanki.
Usiadła na jednym z miejsc i położyła torbę na drugim "rezerwując" je dla Annie. Siedziała spokojnie, wyprostowana patrząc przed siebie i czekała na przystanek, na którym wsiądzie jej towarzyszka rozmów.