Obiektywność moralności Boga

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Załóżmy sobie taki scenariusz. Objawia ci się Bóg. Z jakieś przyczyny wierzysz mu, że jest Bogiem i wiesz, że wszystko co mówi to prawda, a nie jakaś próba, czy coś w tym rodzaju. Bóg mówi ci "A kto dziecka nie wy**cha, dla tego nie ma miejsca w niebie" dabuję i znika.

Co robisz? Postępujesz zgodnie ze swoją moralnością, czy wykonujesz polecenie Boga, a jeśli to drugie, to przez chęć dostania się do nieba, czy jednak dlatego bo uważasz, że to co stwórca uważa za dobre jest automatycznie obiektywnie dobre?

Avatar
Konto usunięte
Prawdopodobnie umarłbym z szoku

Avatar
Filizaneczkaherbaty
Postąpiłabym według moralności. Na dodatek, w Biblii, czy w Starym Testamencie, jest zapisane, że jak ktoś zobaczy Boga, to umrze nazajutrz.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Wiedziałem, że co najmniej jedna osoba tak odpowie.

Avatar Deuslovult
Mijak pisze:
Postąpiłbym zgodnie ze swoją moralnością, czyli ru**ałbym dzieci.

Czyżbyś był ukrywającym się POTĘŻNYM papieżem Janem pawłem II? /s

Avatar Mijak
Właściciel
Choć nadal uważałbym że odmawianie zbawienia tym którzy nie chcą ru**ać dzieci byłoby niesprawiedliwe.

Avatar Richyard
Moralność to bzdura to po 1.
Po 2, r*chałbym nawet bez Boga, gdyby nie było konsekwencji - ze zwykłej ciekawości.

Avatar CzarnyGoniec
Myślę, że miałbym wtedy do czynienia z amoralnym bogiem-tyranem na wzór bogów greckich.

Ciężkie pytanie i nie wiem co bym zrobił wiedząc, że ma nade mną władzę.
Ale chciałbym, żebym postąpił wtedy według moralności

Avatar Marequel
To w takim wypadku zarządziłbym zbiórke na meczet

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ja bym tą wersję Boga nazwał "Bogiem chaosu". Po prostu w tym modelu Bóg nie dba zbytnio o nic i stworzył wszechświat dla zabawy. Nawet nie nazwałbym tego sadyzmem, tylko po prostu ludzie nie mają dla niego żadnej wartości i robi to z ciekawości. Sprawdza jak daleko mogą się posunąć dla stwórcy, lub obietnicy wiecznego szczęścia. Patrzy na nas jak my patrzymy na pojedyncze postacie w grach strategicznych jeśli nie gorzej.

Still bardziej prawdopodobny obraz Boga niż miłosierny ludobójca pomagający ci wydropić skrzynkę w CS'ie, ale pozwalający na to, by miliony ludzi umierało z głodu.

Avatar Richyard
Nie, po prostu moralnym byłby wtedy seks z dzieckiem. I ludzie by to robili bez żadnych oporów.

Avatar opliko95
Chyba założenie było "Bóg mówi to tylko tobie".
Czyli reszta społeczeństwa nie wie, że tylko pedofile trafią do nieba, więc twoje opcje wyglądają tak:
- nie uprawiasz pedofilii
- uprawiasz pedofilię, ale jej nie promujesz
- promujesz pedofilię (by więcej osób trafiło do nieba)

I jest to dylemat nawet bez brania pod uwagę moralności:
W drugim i trzecim przypadku naraża cię to na problemy ze społeczeństwem - raczej jesteś przestępcą i szaleńcem w oczach ludzi, a nie zbawicielem. W pierwszym jednak nie dostajesz się do nieba...

Avatar Richyard
Zależy, czy trafię do nieba, jeżeli nie będę jej promował. Bo jeżeli zacznę, to mnie do więzienia wsadzą.
statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-6/64006,Propagowanie-pedofilii-art-200b.html

Ale w sumie to wywalone na jego moralność. To on ją ustala (ustalalby, bo nie istnieje😎), więc tym bardziej nie zrobiłbym nic złego.

Avatar CzarnyGoniec
Ja myślę, że Bóg może być niemoralny

Avatar Marequel
Ja myśle że jeśli Bóg stworzył ten świat to jest na pewno niemoralny według wzorców biblijnych

Avatar Richyard
Bóg nie może być niemoralny, bo to on tworzyłby moralność.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Tyle, że każdy może sobie stworzyć własną moralność lmao. Według mojej moralności np to co robi Bóg w Biblii jest złe

Avatar Pobozny
Widzę, że niektórzy nie zrozumieli, że to inny model istnienia, w którym nie ma Boga w którego wierzą chrześcijanie, czyli ja także.
Poza tym, Bóg dał nam wolną wolę, więc nie narusza twojej wolnej woli w celu ochrony Ciebie przed grzechem, ponieważ wiesz co jest grzechem, kiedy i jak, a Bóg dał Ci wolność wyboru, więc nie narusza twojej woli. To jest nasza decyzja, decyzja ludzi czy chcą żyć w świecie pogrążonym w bólu i cierpieniu, czy w doskonałym świecie : )

W takim modelu wszechświata, to ten bożek wyznaczałby moralność, więc postępowałbym według tej stworzonej przez niego, no chyba, że było by więcej bożków, którzy są potężniejsi od niego.

Avatar CzarnyGoniec
Richyard pisze:
Bóg nie może być niemoralny, bo to on tworzyłby moralność.
myślę, że nawet jeśli istnieje Bóg to i tak to człowiek tworzy moralność.

Wątek boga, który postępował niemoralnie pojawia się w wielu religiach. Po prostu jedna z nich stałaby się prawdą

Avatar Richyard
Ale wtedy twoja moralność nie byłaby zgodna z prawdą. Bóg ustala zasady. Bez Boga, w naturze, nic nie jest moralne lub niemoralne.

Avatar Marequel
W8, przecież nikt nie powiedział co to za bóg, ile może i czy to on stworzył świat. Równie dobrze mógł powstać razem ze światem, nie może względnie zbyt wiele, albo inny ch*j

Avatar CzarnyGoniec
Richyard pisze:
Ale wtedy twoja moralność nie byłaby zgodna z prawdą. Bóg ustala zasady. Bez Boga, w naturze, nic nie jest moralne lub niemoralne.
Nie sądzę.
To człowiek stworzył moralność i bez człowieka moralność nie istnieje.

Nie istnieje obiektywna moralność, więc nie ma się co do niej odwoływać. Bóg może ustalać swoje zasady, ale one mogą być moralne bądź nie.

Jeśli Zeus ustalił sobie, że skaże Prometeusza na męczarnie to i tak postąpił niemoralnie i starożytni Grecy dobrze o tym wiedzieli. Czcili Zeusa nie dlatego, że był moralny, tylko dlatego, że był silny.

Avatar Koteczek_21
Marequel pisze:
W8, przecież nikt nie powiedział co to za bóg, ile może i czy to on stworzył świat. Równie dobrze mógł powstać razem ze światem, nie może względnie zbyt wiele, albo inny ch*j

W tym rzecz. A co do postawionej sytuacji moralnej to wypowiem się tak: Sorka, ale nope. Jeżeli bym nie miał niepodważalnych dowodów, że to prawdziwy Bóg to nie uczyniłbym tego (W sumie jakby mi przedstawił niepodważalne dowody to i tak bym tego nie zrobił).

Avatar Wormy
Nareszcie jakiś ciekawy temat.

Richyard pisze:
Moralność to bzdura to po 1.
Po 2, r*chałbym nawet bez Boga, gdyby nie było konsekwencji - ze zwykłej ciekawości.


Co za ciekawa filozofia, może nawet oryginalna bo żaden filozof nie mógł zejść w tak głębokie doliny; jeśli tak na to spojrzeć to urodzili się wyżej, ponad tą solą morskich fal. Samo mówienie o tym jest dość denne, gorzej, nie ma o czym mówić bo tu nic nie ma. Ot co Richyard, człowiek o prawdopodobnie najsłabszym życiu metafizycznym jakiego mogłem dojrzeć; łączy krótkowzroczny pragmatyzm z nihilizmem i chwali się tym, jak tysiącletnim arcydziełem; dodaj to do siebie a otrzymasz ciężkostrawne danie, które wypruje ci wnętrzności i pozostawi na wpół martwego. To jest pożar lasu tak gorący, że wypala wszystko na wskroś aż do kamieni i pozostawia pustkowia na kolejne setki lat, a nie zdrowy żywioł robiący miejsce dla kolejnych drzew, dający życie; jednym słowem jest to destrukcja w jej najgorszej formie i powinna zostać zniszczoną i zakopaną po kres naszej ery.

Na dodatek, w pewnej formie, jest to zwykłym tchórzostwem - Richyard nie r*cha dzieci nie dlatego bo sumienie mu nie pozwala. On nie r*cha bo się boi. Boi się brzęczących kajdan sprawiedliwości, jednocześnie nosząc podobne, założone mu przez społeczeństwo. Mały karzeł z wielkimi ustami i ślepy na dodatek - bo jak można patrzeć na prawdę i nie widzieć nic, tylko chaos.

To nie znaczy, że nie zgadzam się z nim po części, chociażby najmniejszej. Jeśli założymy istnienie Boga (i to Boga z dużej litery, jedynego i wszechmogącego), jego prawdziwość i całą boską moc to na pewno ma co najmniej znaczny wpływ na moralność, zakładając jednocześnie jego dobre intencje. Co jeśli każe zrobić ci coś niewyobrażalnego, ale argumentuje, że posłuży to dla dobra ludzkości, że będzie kamieniem węgielnym na którym zbudujemy swój gmach, ale Ty w swoim ograniczeniu nigdy tego nie pojmiesz; czy jesteś na tyle pewny siebie i swojej moralności aby być głuchym na te słowa i iść własną drogą, która może prowadzić w stado dzikich bestii? W takim razie weź odpowiedzialność za przelaną tam krew i idź dalej, jeśli możesz, z podniesionym czołem i radością w sercu.

Z drugiej strony czy możesz się zgodzić i oddać się w jego ręce, poddać się jego woli i stać się nędznym narzędziem; poświęcić całą niezależność, każdą łzę i każdy pot wylany na wykuwaną ścieżkę ludzkości?

Jeśli Bóg istnieje to tworzy moralność, boską moralność, ale człowiek może stworzyć i wybrać swoją własną, człowieczą i żyć z nią. A każdy musi stoczyć ten bój we własnym sercu.

Aha, Pobożny, bo śmieszna rzecz z tą wolną wolą - można nawet opisać ją jako niepełne narzędzie. Bo jeśli Bóg chce konkretnych efektów i tworzy ludzi z połowiczną możliwością spełnienia tych efektów, a potem nazywa Cię grzesznikiem bo ci sie nie udało, to ten Bóg musi mieć niesamowite poczucie humoru. To tak jakbym spodziewał się, że zbudowana katapulta wystrzeli człowieka w kosmos, a jak się nie uda to wysyłam ją do piekła. Idę znaleźć innego boga, a poszukam go wokół siebie.

Avatar CzarnyGoniec
Bardzo podoba mi się Twój tok rozumowania Wormy, acz nie ukrywam, że tak wyglądałem po przeczytaniu tego fragmentu o Richyardzie:
Zdjęcie użytkownika CzarnyGoniec w temacie Obiektywność moralności Boga

Avatar Richyard
Nie cierpię tego poetyckiego języka. Gadanie o niczym, próby wywołania emocji w czytelniku czy stosowanie eufemizmów:
Wormy pisze:
Boi się brzęczących kajdan sprawiedliwości

Ktoś mógłby pomyśleć, że starasz się stosować manipulację słowną. Też nie lubię tego, gdy ktoś przedstawia swoje argumenty w ogromie słów, gdy może zrobić to w kilku. W każdym razie odpowiem na fragment, na który da się odpowiedzieć.

Wormy pisze:
Na dodatek, w pewnej formie, jest to zwykłym tchórzostwem - Richyard nie r*cha dzieci nie dlatego bo sumienie mu nie pozwala. On nie r*cha bo się boi. Boi się brzęczących kajdan sprawiedliwości, jednocześnie nosząc podobne, założone mu przez społeczeństwo. Mały karzeł z wielkimi ustami i ślepy na dodatek - bo jak można patrzeć na prawdę i nie widzieć nic, tylko chaos.

Jestem osobą otwartą na nowe doświadczenia. Nie znaczy to, że jestem pedofilem, po prostu lubię próbować nowe rzeczy. Nie r*cham ich, bo zwyczajnie mi nie zależy na tym i nie chcę być gnojonym w więzieniu, gdybym został złapany. A kajdany społeczeństwa to właśnie moralność, której tak zaciekle bronisz. Prawa nie boję się łamać, ale robię to w sposób racjonalny i oparty na kalkulacji, nie na impulsach.

Avatar Wormy
Zdradzę Ci sekret ale nikomu nie mów. Otóż... nic co jest ważne nie jest pisane wprost, a rzeczy najważniejsze nie są pisane w ogóle. Lepiej zacznij cierpieć poetycki język bo przynajmniej wyćwiczysz sobie umiejętność czytania między wierszami.

Nie jesteś podofilem JESZCZE, bo dla Ciebie wystarczy okazja by spróbować z ciekawości. Nazywanie tego otwartością na nowe doswiadczenia jest jak nazwanie słonia małym zwierzęciem lądowym.

Moralność to zbiór zasad które ty sam sobie nadajesz, nie są więc kajdanami, a barierką nad przepaścią. Pochodzi od Ciebie, od wewnątrz, a jej granicą są twoje najdalsze ambicje. Kajdany natomiast, to narzucone z zewnątrz ograniczenia, które nie pokrywają się z twoją moralnością, ale których musisz przestrzegać ze strachu przed konsekwencjami. A jeśli uważasz twoje myslenie za słuszne to nie robisz nic żeby coś zmienić. Stąd karzeł z wielkimi ustami jeśli tak bardzo boli Cię poezja, nawet tak słaba.

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Moralność to zbiór zasad które ty sam sobie nadajesz, nie są więc kajdanami, a barierką nad przepaścią. Pochodzi od Ciebie, od wewnątrz, a jak granicą są twoje najdalsze ambicje. Kajdany natomiast, to narzucone z zewnątrz ograniczenia, które nie pokrywają się z twoją moralnością.
Bardzo ładnie napisane.

Avatar Wormy
CzarnyGoniec pisze:
Bardzo ładnie napisane.


Przyznaję, że się zarumieniłem.

Avatar Richyard
Wormy pisze:
Zdradzę Ci sekret ale nikomu nie mów. Otóż... nic co jest ważne nie jest pisane wprost, a rzeczy najważniejsze nie są pisane w ogóle. Lepiej zacznij cierpieć poetycki język bo przynajmniej wyćwiczysz sobie umiejętność czytania między wierszami.

Ale możesz pisać normalnie jak 99% osób na grupie zamiast bawić się w gierki? Byłoby miło.

Wormy pisze:
Nie jesteś podofilem JESZCZE, bo dla Ciebie wystarczy okazja by spróbować z ciekawości. Nazywanie tego otwartością na nowe doswiadczenia jest jak nazwanie słonia małym zwierzęciem lądowym.

Nie mogę stać się pedofilem, jeżeli nim teraz nie jestem.
Pedofilia – rodzaj parafilii: stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z dziećmi w okresie przedpokwitaniowym lub wczesnej fazie pokwitania

Chyba że nazywasz każdego, kto uprawia seks z dziećmi pedofilem.

Wormy pisze:
Moralność to zbiór zasad które ty sam sobie nadajesz, nie są więc kajdanami, a barierką nad przepaścią. Pochodzi od Ciebie, od wewnątrz, a jej granicą są twoje najdalsze ambicje. Kajdany natomiast, to narzucone z zewnątrz ograniczenia, które nie pokrywają się z twoją moralnością, ale których musisz przestrzegać ze strachu przed konsekwencjami. A jeśli uważasz twoje myslenie za słuszne to nie robisz nic żeby coś zmienić. Stąd karzeł z wielkimi ustami jeśli tak bardzo boli Cię poezja, nawet tak słaba.

Małe dzieci potrafią rozróżniać złe od dobrego, ale na bardzo prymitywnym poziomie. Moralność nabywasz w późniejszych latach, w procesie socjalizacji. Jest to moralność narzucona przez społeczeństwo, a nie siebie samego. Jedyną drogą do bycia wolnym, jest odrzucenie jakiejkolwiek moralności. Dlatego chociażby podziwiam psychopatów. Moralność, tak jak prospołeczne emocje, służą społeczeństwu, a nie jednostce.

I znowu piszesz o strachu. Wytłumaczę Ci coś - to nie jest strach. Tylko racjonalne myślenie. Nie robię czegoś, bo potencjalne zyski są zdecydowanie mniejsze od ryzyka. Na takiej samej zasadzie działają psychopaci, którzy prawie że nie odczuwają strachu. Oni też może się boją?

Avatar Wormy
Richyard pisze:

Ale możesz pisać normalnie jak 99% osób na grupie zamiast bawić się w gierki? Byłoby miło.


Nie zamierzam podporządkowywać swojego sposobu pisania pod twoje braki. Jeszcze powiedz mi co mam pisać i myśleć.

Richyard pisze:

Nie mogę stać się pedofilem, jeżeli nim teraz nie jestem.
Pedofilia – rodzaj parafilii: stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z dziećmi w okresie przedpokwitaniowym lub wczesnej fazie pokwitania

Chyba że nazywasz każdego, kto uprawia seks z dziećmi pedofilem.


Tu muszę Ci przyznać rację; jeśli taka jest definicja pedofilii to byłem w błędzie nazywając jednorazowy stosunek z dzieckiem pedofilią (przynajmniej z naukowego punktu widzenia). Jednak podchodząc do tego bardziej utylitarnie granica zanika.

Richyard pisze:

Małe dzieci potrafią rozróżniać złe od dobrego, ale na bardzo prymitywnym poziomie. Moralność nabywasz w późniejszych latach, w procesie socjalizacji. Jest to moralność narzucona przez społeczeństwo, a nie siebie samego. Jedyną drogą do bycia wolnym, jest odrzucenie jakiejkolwiek moralności. Dlatego chociażby podziwiam psychopatów. Moralność, tak jak prospołeczne emocje, służą społeczeństwu, a nie jednostce.

I znowu piszesz o strachu. Wytłumaczę Ci coś - to nie jest strach. Tylko racjonalne myślenie. Nie robię czegoś, bo potencjalne zyski są zdecydowanie mniejsze od ryzyka. Na takiej samej zasadzie działają psychopaci, którzy prawie że nie odczuwają strachu. Oni też może się boją?



To prawda, moralność zdobywa się w czasie socjalizacji. Ale wciąż masz wybór. Doskonałym przykładem tego jest omawiany na sąsiednim temacie problem aborcji. Chociaż jesteśmy wychowani w tym samym kręgu kulturowym to wciąż nasze moralności mogą się od siebie różnić. Ty wolisz bardziej barbarzyńskie podejście, jak dziki pies, tylko jeść, spać i por*chać dziecko z ciekawości.

Dlaczego myślisz że coś, co służy społeczeństwu, nie może jednocześnie służyć jednostce? Budowa cywilizacji to coś, z czego każdy z osobna jak i całość czerpie korzyści. Racjonalnym było ją budować a nie niszczyć; dlatego nazwałem Cię krótkowzrocznym bo nie dostrzegasz szerszego znaczenia.

Co do psychopatów, większość z nich jest zaobserwowana już przed skończeniem pełnoletności i bardzo często trafiają do więzienia po pierwszym przestępstwie (nie mówię, że każdy psychopata musi popełnić przestępstwo). Stereotyp arcymądrego psychopaty jest tym właśnie, stereotypem nakreślonym przez filmy traktujące o takich. Wielu z nich jedynie uważa się za mądrych.

Nawet jeśli nie nazwiesz tego strachem, to dalej nie robisz czegoś bo nie chcesz ponieść konsekwencji, które mogą okazać się nieprzyjemne. To obrzydzenie dla dyskomfortu jest tak bliskie uczuciu strachu, że omawianie różnic jest dość płytkie.

Avatar Richyard
Wormy pisze:
To prawda, moralność zdobywa się w czasie socjalizacji. Ale wciąż masz wybór. Doskonałym przykładem tego jest omawiany na sąsiednim temacie problem aborcji. Chociaż jesteśmy wychowani w tym samym kręgu kulturowym to wciąż nasze moralności mogą się od siebie różnić. Ty wolisz bardziej barbarzyńskie podejście, jak dziki pies, tylko jeść, spać i por*chać dziecko z ciekawości.

Wiem lepiej, co wolę. I przyrównywanie mnie do osoby, która spełnia tylko swoje potrzeby fizjologiczne jest w ch*j błędne.

Wormy pisze:
Dlaczego myślisz że coś, co służy społeczeństwu, nie może jednocześnie służyć jednostce? Budowa cywilizacji to coś, z czego każdy z osobna jak i całość czerpie korzyści. Racjonalnym było ją budować a nie niszczyć; dlatego nazwałem Cię krótkowzrocznym bo nie dostrzegasz szerszego znaczenia.

Ja tak nie myślę, ja to wiem. Jeżeli sluzysz społeczeństwu, to nie sluzysz sobie - a przynajmniej w większym stopniu, niż gdybyś służył sobie nad społeczeństwo. Szerszy obraz mam gdzieś, bo za góra 50 lat będę martwy. I lubię chaos, lubię anarchię, chcę żeby ludzie się zabijali. Ludzie i tak są egoistami i mają w dupie moralność.

Wormy pisze:
lCo do psychopatów, większość z nich jest zaobserwowana już przed skończeniem pełnoletności i bardzo często trafiają do więzienia po pierwszym przestępstwie (nie mówię, że każdy psychopata musi popełnić przestępstwo). Stereotyp arcymądrego psychopaty jest tym właśnie, stereotypem nakreślonym przez filmy traktujące o takich. Wielu z nich jedynie uważa się za mądrych


Kwestia kontrolowania swoich impulsów. Wysoko funkcjonujący radzą sobie bardzo dobrze w późniejszym życiu i zajmują wysokie stanowiska. Nikt tutaj nie posługuje się stereotypami.

Wormy pisze:
Nawet jeśli nie nazwiesz tego strachem, to dalej nie robisz czegoś bo nie chcesz ponieść konsekwencji, które mogą okazać się nieprzyjemne. To obrzydzenie dla dyskomfortu jest tak bliskie uczuciu strachu, że omawianie różnic jest dość płytkie.

Wyobraź sobie, że można nie bać się więzienia i ciągle nie chcieć do niego trafić.

Avatar Wormy
Nie mogę sobie wyobrazić takiego naruszenia zasad logiki w języku polskim.
Bać się:
1. «odczuwać lęk»
2. «niepokoić się o kogoś, obawiać się czegoś»
3. «o roślinach, przedmiotach: być nieodpornym na coś»
4. «nie odważać się czegoś zrobić»

Popatrz na 4 punkt i zrozum, że bać się nie musi koniecznie oznaczać uczucia jako takiego, a niechęć do robienia czegoś.


"Ja tak nie myślę, ja to wiem." To już brzmi fanatycznie, a razem z zignorowaniem mojego przykładu daje silne przypuszczenie co do tego. Reszta natomiast to tylko potwierdzenie tego co mówiłem wcześniej o twojej destrukcyjnej filozofii. Nie mogę uwierzyć, że potrzebowaliśmy kilku komentarzy żeby dojść do tego, co napisałem w pierwszym.

Avatar Richyard
Teraz mówimy o emocji jaką jest strach. Moja postawa nie wynika z emocji, tylko rozsądku.. Problemy w zrozumieniu czegoś tak prostego? Opóźniona gratyfikacja, mówi ci to coś?

To nie brzmi fanatycznie, to zwyczajny common sense. I podajesz za przykład cywilizację - czyli właśnie społeczeństwo. Wiadomo że dla każdego się opłaca, aby inni szli w rozwój społeczeństwa, a nie swój. Ale w kwestii indywidualnej, dla osobnika lepiej troszczyć się o jego własny interes.

Avatar
Konto usunięte
Wormy - jeśli strach definiujesz jako niechęć do robienia jakiekolwiek rzeczy, nawet takiej o której nie myślimy jak bycie ugryzionym przez komara, to ten strach jest gówno warty. Boisz się komarów?

Edit: zakładamy że te komary nie przenoszą żadnej malarii ani nic takiego

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Właściwie to nienawiść i agresja to pewna forma strachu.

Avatar Pobozny
Wormy pisze:
Aha, Pobożny, bo śmieszna rzecz z tą wolną wolą - można nawet opisać ją jako niepełne narzędzie. Bo jeśli Bóg chce konkretnych efektów i tworzy ludzi z połowiczną możliwością spełnienia tych efektów, a potem nazywa Cię grzesznikiem bo ci sie nie udało, to ten Bóg musi mieć niesamowite poczucie humoru. To tak jakbym spodziewał się, że zbudowana katapulta wystrzeli człowieka w kosmos, a jak się nie uda to wysyłam ją do piekła. Idę znaleźć innego boga, a poszukam go wokół siebie.



No ja chcę tylko zauważyć, że to bardziej tak, że stworzył żywe rakiety, ale niektóre zamiast lecieć w kosmos, wolą wlatywać w Ziemię, aby dostać się do jej głębi i ją zniszczyć. Mój punkt widzenia. Słowo kontra słowo.


Ale muszę przyznać, że ładnie ciśniesz Richyarda.

Avatar Richyard
Pobozny pisze:
Ale muszę przyznać, że ładnie ciśniesz Richyarda.

Niby w którym momencie mnie ciśnie? I daruj sobie takie teksty, dziecko 😎

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Etap pierwszy: zaprzeczenie

Avatar Wormy
Przecież od początku nie chodziło mi o uczucie jako takie, tylko o niechęć do czegoś, znaczeniu "boję się, że dostanę jedynkę"; nie spodziewam się tu żadnych, typowych dla uczucia strachu objawów.

Zamykam okno bo boję się, że komar wleci mi do pokoju, ale to nie znaczy, że będę szczerze przerażony gdy to się stanie; po prostu nastręczy mi to niedogodności.

Avatar
Konto usunięte
Aha, czyli chodzi i o zupełnie inne uczucie niż richyardowi, ale tego nie zaznaczysz

Avatar Wormy
To_masz___Problem pisze:
Aha, czyli chodzi i o zupełnie inne uczucie niż richyardowi, ale tego nie zaznaczysz


Zaznaczyłem to już kilka razy, chociażby tu :
"4. «nie odważać się czegoś zrobić»

Popatrz na 4 punkt i zrozum, że bać się nie musi koniecznie oznaczać uczucia jako takiego, a niechęć do robienia czegoś."

Czy tu:

"Nawet jeśli nie nazwiesz tego strachem, to dalej nie robisz czegoś bo nie chcesz ponieść konsekwencji, które mogą okazać się nieprzyjemne."

Avatar Mijak
Właściciel
Dowiedziałem się zaskakująco miłej rzeczy na prawniczej części kursu ochrony.
Prawa dotyczące samoobrony w ciągu ostatnich kilku lat stały się bardziej liberalne.
Kilka lat temu było coś takiego, że jak napadną cię bandyci w ciemności to musisz się przyjrzeć czy żaden z nich nie jest dwunastolatkiem albo kobietą w ciąży zanim zaczniesz napie**alać, musisz się starać nie uderzyć za mocno w głowę i tak dalej - a teraz jest do tych przepisów dopisane, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia są nieważne.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów