Film opowiada o weteranie wielu bitew przeciwko rdzennym mieszkańcom USA, kapitanie Nathanie Algrinie, alkoholiku nie mogącym sobie poradzić z czynami, jakich się dopuścił. Latem 1876 roku dostaje on propozycję szkolenia nowo powstałej japońskiej Armii Imperialnej w ramach umowy między rządami obu mocarstw - jeśli amerykanie poradzą sobie z przygotowaniem żołnierzy do walki z buntownikami - wiernymi starej tradycji kraju samurajami, Stany Zjednoczone dostaną wyłączność na dostawy broni.
Nathan godzi się. Trening żołnierzy wymaga od niego dużego wysiłku. W końcu, pod koniec jesieni zostaje ranny podczas bitwy i trafia do samurajskiej niewoli.
========================
Ja... Myślę że... Myślę, że wystarczy, jeśli powiem, że TEN FILM JEST PRZEPIĘKNY. Nie twierdzę, że najlepszy, jaki widziałem, bo pewny nie jestem, ale na pewno w pierwszej piątce. Opowiada o podejściu do tradycji, honoru, obowiązku i żołnierskiej doli. Oraz wiele, wiele więcej.
Jeśli jakimś cudem tego nie oglądaliście, MARSZ przed ekran. Migusiem.
10/10.
Warto wspomnieć, że to na razie chyba jedyny film, któremu dałem 10/10.