Miłość

Avatar CzarnyGoniec
Czy człowiek ma prawo kochać? Czy człowiek ma obowiązek kochać? Czym jest w ogóle miłość?

Pozwolę sobie prowokacyjnie rozpocząć cytatem ze Strinera:
"Rodzice, krewni, ojczyzna, naród, miasto rodzinne, itd., w końcu w ogóle bliźni („bracia, braterstwo”) utrzymują, że mają prawo do mojej miłości, której bezwzględnie żądają. Traktują ją jak swą własność, a Mnie – gdy się sprzeciwię – mają za rabusia, który pozbawia ich tego, co im się należy, co jest Ich. Ja winienem kochać. A skoro miłość jest nakazem i prawem, to Mnie, bym kochał, naucza się i ćwiczy; gdy przeciw niej wykroczę – czeka Mnie kara."

Avatar Vader0PL
Według mnie każdy ma prawo do miłości, ale nie jest to obowiązek. Miłość to jedynie uczucie, które pomaga nam się czuć szczęśliwym i spełnionym, jednakże można to łatwo zastąpić, jeżeli się chce. A przeciwko miłości działamy każdego dnia, więc nie jest to nic groźnego.

Znacznie ciekawsza jest Nienawiść, która ma siłę równą miłości, a niekiedy jest nawet silniejsza. Działa bardzo podobnie, jednakże z góry jej działanie jest po prostu inne.

Avatar Richyard
Miłość jest emocjonalnym przywiązaniem. Emocje mają to do siebie, że są, a w następnej chwili już ich nie ma. Oglądanie ludzi goniących za miłością jest jak oglądanie narkomana goniącego za następną działką. Gdy nie dostanie miłości, jest nieszczęśliwy i będzie w stanie zrobić absurdalne rzeczy, żeby ją zdobyć. Koniec końców i tak jest to wszystko bezwartościowe.
Lubię zachować trzeźwy umysł, a miłość jest tego przeciwieństwem.

Avatar Litops
Moderator
Miłość jest do d***. Wiele razy się na tym g***** zawiodłem (nie pytajcie).
Chcąc zachować maksymalny obiektywizm, trzeba wyzbyć się wszystkich uczuć i emocji, nawet tych pozytywnych.

Miłość jest zjawiskiem jak najbardziej negatywnym. Jest zbyt duże ryzyko niudania się związku, czego nie rekompensuje żadna przyjemna chwila z partnerem. I w ogóle prowadzi do powstawania kolejnych cierpiących bez sensu istot.

Avatar Richyard
O ile nie da się pozbawić emocji (ie. stać psychopata-alike[psychopaci ciągle posiadają emocje, ale nie prospołeczne]), to zachowanie obiektywizmu powinno być celem samym w sobie. Oznacza to zaprzestanie wypierania się prawdy ze swojego umysłu czy też dostosowywanie swojego światopoglądu do naukowo potwierdzonych faktów: dla wielu mogłoby to oznaczać pozbycie się w pierwszej kolejności swoich uprzedzeń.

Avatar Marequel
Litops pisze:

Miłość jest zjawiskiem jak najbardziej negatywnym. Jest zbyt duże ryzyko niedania się związku, czego nie rekompensuje żadna przyjemna chwila z partnerem. I w ogóle prowadzi do powstawania kolejnych cierpiących bez sensu istot.

Troche mi to śmierdzi myśleniem na zasadzie szczepionki są złe bo ktoś kiedyś od niej zachorował
Z resztą cała ta wiadomość jest dość paradoksalna. Silnie nacechowana emocjonalnie treść, o adekwatnych do nacechowania argumentach, nawołująca do pozbywania sie emocji

Avatar Richyard
Marequel pisze:
Z resztą cała ta wiadomość jest dość paradoksalna. Silnie nacechowana emocjonalnie treść, o adekwatnych do nacechowania argumentach, nawołująca do pozbywania sie emocji

To, co teraz napisałeś jest zupełnie niepotrzebne i nie ma żadnego znaczenia w dyskusji.
Zdjęcie użytkownika Richyard w temacie Miłość

Avatar Kwiatuszkowa
Moim zdaniem miłość jest potrzebna w życiu. Prawda, można się na niej zawieść, no ale zawsze znajdzie się kolejna. Jest wiele ryb w morzu. Wyzbycie się emocji do niczego nie prowadzi, no ale zaraz zobaczymy czy akurat do niczego. Nie ważne. To teraz, sprawdźmy coś.

Jak żyje się człowiekowi z emocjami?

A jak człowiekowi który wyzbyl się emocji?

A jak się żyje człowiekowi, który jest pół na pół - wyzbyl się empatii i smutku, lecz dalej potrafi kochać, cieszyć się itd.?


Do każdego tego pytania jest odpowiedź: z jednej strony dobrze, z drugiej źle. Więc jakie są za i przeciw? Niestety nie odpowiem na te pytania. To wy musicie zadecydować.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ogólnie to gdyby przyjąć logikę richiego, to tlen to też narkotyk xD

Potrzebę miłości mamy w genach, podobnie jak cukru, czy nawodnienia. W większości przypadków to naturalny stan i brak tej potrzeby jest zaburzeniem.

Avatar Nanook
Miłość jest piękna. I współczuję osobom, które jej nie zaznały albo trafiły na fałszywą miłość. Ale jeszcze mnóstwo świata przed wami, nie warto się zamykać przed miłością, chyba najsilniejszą z pozytywnych emocji.

Avatar
Konto usunięte
Richyard pisze:
To, co teraz napisałeś jest zupełnie niepotrzebne i nie ma żadnego znaczenia w dyskusji.

Owszem, ma. Pokazuje fauszywą logikę litopsa który nawouje do odrzucenia pozytywnych emocji, a negatywnych już nie

Avatar
Konto usunięte
Ach ten Riki psychołopata

A tak w ogóle to nie zaznałem jeszcze zjawiska miłości do innej osoby. Nie wiem czy kochanie siebie albo ojczyzny można nazwać miłością.

Avatar
Konto usunięte
Zależy czy na prawdę kochasz siebie, bo wbrew pozorom mało osób to robi

Avatar
Konto usunięte
Nie wiem

Avatar Kwiatuszkowa
Nanook pisze:
Miłość jest piękna. I współczuję osobom, które jej nie zaznały albo trafiły na fałszywą miłość. Ale jeszcze mnóstwo świata przed wami, nie warto się zamykać przed miłością, chyba najsilniejszą z pozytywnych emocji.


Zgadzam się.

Avatar Deuslovult
Kwiatuszkowa pisze:
Zgadzam się.

Miłość ma dwa oblicza jedno jest piękne a drugie rani gorzej niż nóż

Avatar Litops
Moderator
Marequel pisze:
Troche mi to śmierdzi myśleniem na zasadzie szczepionki są złe bo ktoś kiedyś od niej zachorował
Z resztą cała ta wiadomość jest dość paradoksalna. Silnie nacechowana emocjonalnie treść, o adekwatnych do nacechowania argumentach, nawołująca do pozbywania sie emocji

Mówię o moich odczuciach. Ktoś może czerpać z miłości garściami, lecz dla mnie jest to zwyczajne ścierwo. Nie muszę tego uzasadniać, bo to moje odczucia i nie zakładam, że ktoś nie może mieć inaczej. Poza tym dążę do 100% obiektywizmu, który jest niewykonalny, między innymi przez emocje. Nawet teraz, pisząc o obiektywiźmie, odczuwam emocje... ech... najgorsze jest to, że nie mam jak się tego pozbyć.

Avatar Nanook
Możesz się na przykład tego nie pozbywać

Avatar CzarnyGoniec
WladcaAwarow pisze:
A tak w ogóle to nie zaznałem jeszcze zjawiska miłości do innej osoby. Nie wiem czy kochanie siebie albo ojczyzny można nazwać miłością.
miłość do rodziców, czy rodzeństwa (jesli jest) to też miłość. Choć bez zauroczenia

Siebie można (i warto) kochać, wydaje mi się, że jest to jakościowo ten sam rodzaj miłości.
Co najwyżej trudno go samemu sprawdzić tak, żeby nie pomylić go z pewnością siebiealbo wysoką samooceną

Avatar Richyard
To_masz___Problem pisze:
Owszem, ma. Pokazuje fauszywą logikę litopsa który nawouje do odrzucenia pozytywnych emocji, a negatywnych już nie

Powtarzam, że nie ma. Marequel zaatakował ton wypowiedzi Litopsa, nie jego argument. A w dyskusji nie ma to żadnego znaczenia. Jeszcze próbował wypomnieć mu hipokryzję, co jest już podręcznikowym przykładem ad hominem tu quoque.

ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ogólnie to gdyby przyjąć logikę richiego, to tlen to też narkotyk xD

Potrzebę miłości mamy w genach, podobnie jak cukru, czy nawodnienia. W większości przypadków to naturalny stan i brak tej potrzeby jest zaburzeniem.

Nie, ja nie potrzebuję miłości. Jest to zwykły stan emocjonalny, który sprawia że ludzie zachowują się irracjonalnie. Dokonujesz projekcji.

Avatar CzarnyGoniec
Czy miłość to emocja? <myśli>
Ja bym chyba powiedział, że nie do końca.
Zauroczeniu bliżej jest do emocji, choć ja pewnie bym nazwał ją "stanem".
No ale dobra, to kwestia samej nomenklatury - a to, o czym mówimy się od tego nie zmienia.

Wg. Freuda miłość to mechanizm obronny oparty na sublimacji. Czyli zaczynamy wyrażać nasze pierwotne popędy w taki sposób, żeby tworzyły nową wartość, która jest pozornie z tymi popędami niezwiązana.
W tym wypadku byłaby to sublimacja popędu seksualnego.
Nie bardzo wiem co miłość ma w sobie z projekcji. Przecież żeby kochać my nie musimy przypisywać innym swoich cech.
(projekcja to mechanizm obronny polegający na tym, że przypisujemy innym swoje cechy, do których nie do końca chcemy się przyznawać. Np. jestem agresywny i często wywołuję kłótnię, ale uważam, że to inni są agresywni i oni wywołują ze mną kłótnie, bo nie chcę przyznać sam przed sobą, że jestem agresywny.)

No ale mi do myślenia Freuda bardzo daleko.
I myślę, że miłość można najlepiej zdefiniować nie idąc w stronę stanu emocjonalnego, w którym czujemy się przefantastycznie, a idąc w stronę potrzeby ofiarowania czegoś drugiej osobie. "Zależenia" na drugiej osobie, dbania o szczęście drugiej osoby.
Połączenie wysokiej intymności w relacji oraz zaangażowania w poprawienie dobrobytu tej drugiej osoby. Plus zauroczenie, ale to ostatnie nie występuje w relacji z rodzicami, rodzeństwem, czy dziećmi (a ta relacja też bywa nazywana miłością).

Avatar Litops
Moderator
Richyard pisze:
Powtarzam, że nie ma. Marequel zaatakował ton wypowiedzi Litopsa, nie jego argument. A w dyskusji nie ma to żadnego znaczenia. Jeszcze próbował wypomnieć mu hipokryzję, co jest już podręcznikowym przykładem ad hominem tu quoque.

Trochę miał racji. Emocjonalne nawoływanie do wyzbycia się emocji jest nieco hipokryckie i satyryczne zarazem, ale dobitnie moim zdaniem pokazuje, że w przypadku człowieka - istoty, której emocje są drugim imieniem, jest niemożliwe i pokazuje absurdalność i abstrakcyjność sytuacji w której się znajduję - osoby chcącej nieudolnie osiągnąć maksymalny obiektywizm.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku