Tura 0
Rendes
Kolejny spokojny dzień w życiu Króla. Kiedyś to była norma: Wstawało się rano, otrzymywało się od doradców informacje, że nic się nie dzieje, żołnierze odpoczywali, a flota meldowała o czystych i bezpiecznych wodach. Dziś, niestety, jest to wyjątkowe. Ostatnio coraz częściej różne potworki przemieszczają się przy granicach Królestwa, a Rosnące Imperium Zagłady również nie odpoczywa, rozszerzając swoje terytorium, a tym samym - zbliżając się do granic Rendes.
Jednakże, dzisiaj był spokojny dzień, a można nawet uznać, że szczęśliwy. Zasłużony doradca rodziny - Lehredo - czuje się dzisiaj lepiej i informuje, że może wrócić do projektów badawczych, jeżeli taka będzie wola Króla. Z kolei Buhas i Malweris ze swoimi armiami zobowiązali się pilnować granic, tym samym zwalniając z tego obowiązku Główną Armię. Dezerek natomiast złożył deklarację, że obecnie opłaca się utrzymywać najtańsze okręty, gdyż w tym regionie nie grozi Wam żadne inne niebezpieczeństwo, a Sułtan nie powinien stanowić większego zagrożenia, bo jego stolica jest odsłonięta na ataki z lądu i z morza.
Pozostaje jeszcze kwestia białych prowincji przy Królestwie. Można je zdobyć i powiększyć terytoria, albo pozostawić swoich żołnierzy w domach i pozwolić na to, że RIZ je zdobędzie i przyklei swoje granice do granic Rendes. A wtedy z pewnością nie będzie można mówić o spokoju, gdy agresor jest tuż na progu.
Rosnące Imperium Zagłady
Imperator Ryttun I ma powody do zadowolenia. Generałowie rozgromili miasta-państwa i zajęli kolejne prowincje, zbliżając się tym samym do granicy z Rendes. A wtedy i Główna Armia będzie miała zajęcie. Chociaż, czy to jest ta właściwa droga? Wojna z Rendes pogorszy i tak już nadszarpnięte stosunki międzynarodowe, a jeżeli Król Duncan przekona Waszych sąsiadów do Paktu przeciwko Wam, to nie będzie ciekawie.
Lojalność doradców jest zupełna i nie ma szansy na ich bunt. Każdy tutaj prześciga się o względy Imperatora, co jest jedynie potwierdzeniem tego, co przepowiadał ojciec Ryttuna -
Będziesz Królem, który wprowadzi zmiany i nie sprowadzi buntów. No cóż, staruszek nie mógł wiedzieć, co go czeka. Pozostać żywym też nie mógł, bo jeżeli zostałby uwięziony, to wtedy jego lojalni żołnierze wznieśliby bunt. Dlatego też Imperator Ryttun I ma powody do zadowolenia. Morderstwo, chociaż okrutne, zapobiegło rozłamowi państwa, a umożliwiło wprowadzenie fanatyzmu. A co do fanatyków, to Generał Ogniowy Ctersk bąknął kilka słów na temat powiększenia jego armii, co spotkało się z krytyką ze strony braci - Fewesa i Fuwusa. Jedynie Stresin milczał całe spotkanie obserwując władcę, a następnie się ukłonił i wyszedł, by wypełnić rozkazy.
Końcową kwestią jest powiększanie terytoriów - a tutaj okazji jest mnóstwo. Można ruszyć w każdym kierunku, lecz jedynie podbój na północ nie sprowadzi Wam w przyszłości bliskiego sąsiada, którego opłacałoby się zniszczyć. A północne terytoria pozwolą też na przyswojenie się żołnierzy do walki w zimie, co się przyda w przyszłości...
Księstwo Kordissa
Ciężko mówić o spokojnej nocy, jeżeli ma się takiego sąsiada, jak Kordiss. Tak, właśnie Kordiss. Nocne zagrywki wojsk oddaliły Waszego wroga od waszej granicy, a to głównie dzięki doradcom, którzy ostatnio spali ze swoimi żołnierzami w dzień, by wstawać w nocy. Takie działanie, chociaż uniemożliwiło spotkania, opłacało się. Hektor i Azahler wykorzystali machiny do zniszczenia obozu wroga i jego wozów, a następnie się wycofali. Wróg ich nie gonił, bojąc się, że to zasadzka. Nuream i Tytus też nie pozostali bezczynni, bo to właśnie ich żołnierze obsadzili Wieże Strażnicze i bronili stolicy. Armia Główna natomiast spokojnie dotarła aż do Wielkiej Rzeki, za którą leży Wieczne Cesarstwo - prawdopodobny sojusznik, jeżeli będzie chciał wysłać wsparcie przeciwko Caratowi.
Teraz pozostaje pytanie, co chce zrobić Książę. Zająć więcej terenów, by mieć zaplecze? Podpisać umowy z większymi państwami, by stworzyć armię przeciwko Caratowi? Jest ku temu okazja, bo Azahler został dowódcą armii wyzwoleńczej, przez co jego armia będzie się stale powiększać, co umożliwi utwardzenie obrony przeciwko Carowi. A wtedy Armia Główna będzie mogła zająć kolejne białe prowincje, które przyniosą zysk w złocie, którego zawsze brakuje - zwłaszcza, że oszczędności poszły na Wieże Strażnicze.
Chociaż jaki to jest wydatek, skoro do dzisiaj cieszycie się wolnością? Żaden, bo teraz można próbować zniszczyć swojego wroga. Jednakże, to najwspanialszej armii wyzwoleńczej brakuje trzech Książąt z innych Księstw, z którymi nie wiadomo, czy pomogą, czy zrezygnują ze swojej niepodległości.
Kwiat Lasu
W lesie spokojnie, cicho, zielono... żołnierze nie meldują niczego podejrzanego ze strony białych prowincji, ale doradcy mają z goła inaczej - dzień i noc ich żołnierze czekają na granicy z Dumą Mroku, żeby nie dopuścić do ataku ze strony nieumarłych. Oczywiście, oni nie są aż takim zagrożeniem, bo trzymają się od Elfów z daleka, ale co będzie, jeżeli oszaleją i ruszą po was? Strach jest objawem rozumu, a nie wiadomo, ile go zostało w czymś, co zostało ożywione.
Nimicht proponuje ścięcie drzew i zbudowanie średniej wielkości barykad, żeby wyeliminować problem zombie, które skakać się nie umieją, a wspinaczka zajęłaby im wystarczająco długo, by Elfowie się przegrupowali i ostrzelali to mięso armatnie. Został skrytykowany przez resztę dowódców, a Serriel odważyła się nawet oskarżyć go o to, że zniszczyłby cały las, żeby go bronić. Bynsriel odważył się nawet nazwać Nimichta pół-drowem, na co Nimicht zareagował wściekłością i opuścił salę narad nie zważając na prośby kogokolwiek. Może być z nim problem. To patriota, chociaż ch*j.
Wracając, może pora opuścić swoje lasy i podbić okoliczne prowincje? Nie mowa tutaj o Dumie Mroku, ale o innych prowincjach, zwłaszcza tych przy Księstwie Znidiany, która odważyła się rekrutować łuczników, którzy porównują się z Wami. Może mały pokaz, o ile jesteście od nich lepsi?
Duma Mroku
Jak to zwykle na naradach bywa, panowała grobowa cisza. Dawno minęły czasy, gdy Andris Czarna Opończa ożywiał gości swoim wisielczym humorem, a Khamul Nieczysty i Mordred Zepsuty prowadzili dywagacje na temat życia i śmierci. Jedynie Grond Trollobójca nadal jest pusty w środku, gdyż zabił wszystkie trolle. Chociaż ochłodziło mu to serce, to zachował zimną krew i chłodną kalkulacją uznał, że swoją robotę zrobił, więc zasłużył na wieczny odpoczynek, którego nie dostał. Niestety, ale taki sąsiad jak Elfy to nie potrafią uszanować cmentarnej ciszy i zachowują się tak, jakby chcieli obudzić zmarłego.
Wracając, Ludwik von Yurysym ponownie mógł jedynie wydać odpowiednie rozkazy, przez co doradcy utrzymują się w dobrej odległości od granicy z Elfami, żeby w razie czego bronić swoich ziem. Ah, kiedyś jego doradcy byli bardziej żywy na tych zebraniach, przez co i lubili porozmawiać.
Co do ziem, to może pora zdobyć nowe? Jeżeli udałoby się przejść przez wodę, to można byłoby ruszyć na inne państwa, o których już tak strasznych opowieści się nie słyszy. To nie tak, że żołnierze odczuwają strach przed Elfami, ale czy nie lepiej poprowadzić armię na słabszych, by zdobyć siłę na walkę z Elfami?
Wieczne Cesarstwo Grynossa
Dobrze, nie ma co tutaj mówić o tragedii. Chociaż państwo jest olbrzymie i ma groźnych sąsiadów, to już przed każdym z nich jest jakaś forma ochrony. A jest nią głównie woda, którą słusznie poprzednicy Cesarza Ym'a uznali za najlepszą osłonę. Lecz, pozostaje jeszcze granica lądowa, którą na szczęście zainteresowali się Generałowie Junginowie - Ojciec i syn, którzy zapewne chcieliby zdobyć południową część państwa dla siebie. Warto mieć to na uwadze. Co jednak z pozostałymi? Gytlir czai się na północy państwa, gdzie to też się wychował. Ma małe wojska, które można byłoby... znaczy się, nie warto od razu przechodzić do czynów, prawda? Jedynym Generałem, który pozostał w stolicy, jest Vosa Pijany, bo jest... no... pijany. W takiej głębokiej nietrzeźwości nie jest wstanie jechać konno, przez co całe jego wojsko pilnuje stolicy. Jest to już plus, bo pijany nie zaatakuje. A zwłaszcza nieprzytomny pijany.
Co do podbojów, to może najlepiej utrzymać się między rzekami? Albo spróbować odzyskać swój status, by nie doprowadzić do wojny domowej, która zniszczyłaby jedno z trzech największych państw Reinhold? Tyle możliwości, tyle zagrożeń, oby inteligencja Cesarza coś zdziałała. I żeby to było coś lepszego, niż mianowanie syna "zaufanego" generała kolejnym generałem, bo jak się okazało - będą współpracować, a ich armie są połączone.
Płonąca Przystań
Jeżeli ktoś w przyszłości przeczytałby historię Płonącej Przystani, postawiłby pomnik Marszałkowi Gasysowi. To wręcz niemożliwe zachować taki spokój przy takim idiocie, którym jest Orrorh. Ten tylko o podbojach, niszczeniu państw i ludobójstwie. Typowe dla demonów. Czy któryś z nich pomyślał o gospodarce? Czy któryś z nich zrozumiał, że jeżeli chcą mieć ten przyczółek, to na chwilę obecną muszą funkcjonować jako państwo? Nikt! Poza Ognistymi nikt tego nie przemyślał!
A co doradców, to Jędrzej i Buc powinni pracować nad nie technologią wojskową, a nad cywilną. CY-WIL-NĄ. Na rany Pradawnych, czy nikt nie ogarnia, że nawet jak będą wielcy, to ich zacofanie ich zniszczy od środka?! Już szkoda słów co do demonicznego Lorda i Barona, bo ci tylko o podboju. Najpewniej zniszczyliby Orków, ale na szczęście Orrorh (ten jeden raz) dał się przekonać do tego, żeby z nimi współpracować.
Chociaż demoniczna natura daje o sobie znać. Jeżeli Płonąca Przystań nie ruszy do walki, to można liczyć na wyżycie się demonów na Ognistych. A ci nie poradzą sobie z siłą debili, bo to właśnie ci DEBILE mają przewagę liczebną. No, to może ruch wojsk na południe?
I, oczywiście, nie można zapomnieć o lekarstwie dla Orków. Współpraca z nimi zakończy się, jeżeli wyginą, prawda? No właśnie. A lepiej nie dopuścić do straty kogoś, kto potrafi myśleć lepiej, niż demony.
Zjednoczone Plemiona
Grób Bolesny siedział sobie przy swoim kamiennym stole i wspominał dni, w których wyrywał potworom głowy, a niektórych przeciwników wyrzucał ponad mury miast. Ba, zdarzyło mu się walczyć z wężem morskim w tej jednej, jedynej wyprawie morskiej, w której brał udział. Do dzisiaj ma też płaszcz z tego wielkiego niedźwiedzia, który terroryzował Nordów na północy. Stare, dobre czasy, które przeminęły, a teraz ma... chorobę. Nigdy nie czuł się tak słaby, ale Gobliny przekonują, że jest...jak? Bardziej zielony, niż ostatnio? To chyba dobry znak. Lecz nie teraz na słabości, trzeba się zająć państwem. Ale tutaj kolejne wspomnienia.
Kiedyś jego doradcy byli ze wszystkich ras. Generał Łaków, Przywódca Minotaurów, Wódz Centaurów. Jego przyjaciele, którzy odeszli. Zastąpieni przez jego siostrzeńca - Głaza Straszliwego i Gobliny. Kiedyś to były czasy, dzisiaj tych czasów nie ma. Jednakże, co było tam wspomniane o sprawach państwa? Ah tak.
Warto się zbliżyć do Płonącej Przystani, by mieć w razie co zawsze blisko pomoc, a co do rozwoju państwa, to ciężko stwierdzić, co robić. Gobliny nie utrzymają tego wszystkiego, a rozbici zostaną łatwo wybici. Potrzebny jest plan. I to natychmiastowy. Nawet jest on potrzebny szybciej, niż lekarstwo.
XerKsen
Dodatkowych skutków ubocznych po mutacji brak, jak na razie. Xer Vicuss z pewnością przejdzie dzięki zagładzie Szczurów do historii, ale lepiej nie ryzykować tego, że jednak spadnie mu pozycja w historii koboldzkich dowódców, jeżeli ta mutacja byłaby szkodliwa. Ale nie przejmujmy się pierdołami! Teraz warto zainteresować się podbojem, bo i ku temu są okazje - na lewo i na prawo, a nawet za rzekę!
Za rzeką czekają dziewicze tereny i rozbite państwo, co jest (a przynajmniej powinno) być łatwym kąskiem dla Koboldów w obecnej formie. Na lewo jest sąsiad, który w otwartej walce przegra z Waszymi wojskami, a ich władca okrzyknął się Szczurem, więc czemu znowu nie wytępić tego szkodnika? Na lewo natomiast... no cóż, najlepiej czekać do ich wojny domowej, bo wtedy Koboldy uzyskają najwięcej dla siebie, jeżeli będą przejmować po kolei dane terytoria. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Świetne przysłowie, które tutaj może się sprawdzić...
A co do doradców - Gerów - to co do nich też trzeba będzie podjąć jakieś działania, bo nie mogą bezczynnie czekać na cud. Muszą coś przecież robić, a opuścili się po zagładzie skavenów.
Królestwo Szczurze
Niech żyje zdrada. Słodka, kusząca, namiętna, dobra w łóżku zdrada. Jest ona jak najlepsza książka, jak najostrzejszy miecz, jak najwytrzymalsza zbroja, jak pradawna magia, jak królestwo po horyzont, jak aprobata Pradawnych, jak wieczna sława.
Jednakże, zdrada ma wady, tak jak każda kobieta, a jej wady to - zdradliwa, nie zawsze dotrzymuje słowa i rodzi w nas paranoję. Chociaż Szczur jest mistrzem zdrad, to co będzie, jeżeli go oszukają? Jeżeli ktoś go otruje? Jeżeli wbije nóż w plecy? Zdrada jest nieśmiertelna, wiecznie nie będzie partnerką śmiertelnika. Każdy w tym świecie może być zdrajcą, a zwłaszcza Myszorzy. Może bez nich państwo byłoby stabilniejsze? Gdyby wyprowadził się do małego domu, nikogo do niego nie wpuszczał, sam sobie usługiwał i wydawał rozkazy jedynie z okna balkonowego? Ale wtedy byłbym celem łuczników...dosyć. DOSYĆ! Jeżeli tak będzie myśleć, to popełni samobójstwo i tyle z tego będzie. Trzeba działać. Rozwijać państwo. Udowodnić, że jeżeli nie on, to kto? Kto miałby być Królem, jeżeli nie on?
Sprawy państwowe. Tak, to jest to. Co może zrobić? Trzeba myśleć. Gdzie wyruszyć? Kogo podbić? Kogo szpiegować? Mapa jest wielka, państw jest dużo. Wystarczy wybrać. Bo własnej ręki Myszorom dawać lepiej nie warto. To zdanie ma w ogóle sens? A kto by się tym przejmował! Zresztą, nie było w historii władcy, którego by szare myszki zjadły. Jest ponad tym wszystkim. Król Zdrad, Król Sabotażu, Król Skrytobójstwa, Król Zamachu, Szczur. Te tytuły nie są mu nadane dla żartu, prawda? A teraz pora to udowodnić.
Cztery Twierdze Obrony Grobu (Straż Grobowa)
Sytuacja wydaje się słaba, ale jest dobra. To dziwne, ale tak właśnie jest. Wroga nie ma blisko, woda zapewnia pewną ochronę, a lojalni strażnicy są w swoich twierdzach i nie zamierzają dać się oskórować. Arcystrażnik Henryk wybrał sobie dobrych ludzi, dobrych przyjaciół. W tej misji obrony to jest ważne. Mieć pewność, że jeżeli się upadnie, to zawsze będzie ktoś, kto go podniesie. Tak ich wszystkich wyszkolił. Każdy strażnik lojalny wobec siebie, swoich zasad i swoich kompanów. Lecz, nie można tkwić tutaj na wieki, wieków.
I tutaj zwiększa się znaczenie czterech Strażników, których wybrał na dowódców swoich twierdz. Mają wystarczającą liczbę żołnierzy, by skutecznie bronić swoich pozycji, ale muszą utrzymywać tę liczbę i to przed każdym atakiem wroga. Ich poświęcenie daje świetną szansę na zmianę sytuacji na polu bitwy - jeżeli oni się skupią na obronie, to Arcystrażnik może zebrać flotę i liczną armię, która ruszy na wroga, przebije się i udowodni światu, że Straż Grobowa istnieje i potrzebuje pomocy w walce z tyranem. To nie jest już tylko wojna idei. To walka o przetrwanie. Zakon Lwa jest ciężkim zawodnikiem, ale Straż Grobowa ma coś więcej. Lojalność ludzi. Brak możliwości odwrotu. Prawdziwych rycerzy, którzy przybyli tutaj nie dla złota, ale dla służby wyższemu celu. A teraz nadszedł czas, by udowodnić to wszystko.
Zakon Lwa
Straż Grobowa się nie poddaje i nadal zachowuje swoje twierdze, przez co nie można się przebić do grobu. Ta walka trwa już od tylu lat, że niektórzy traktują to jako obowiązek, tak jak poranną higienę, czy polerowanie pancerza. A tak nie powinno być! Straż Grobowa nie powinna istnieć, bo są złem! Jego poprzednik, Arcymistrz Zakonu Antoniusz IV Szybki, pogromca potworów morskich, poniósł śmierć na murach jednej z tych twierdz. Nie dali mu szansy, chociaż chciał się poddać i wycofać wojska. Czy to nie jest wystarczający dowód, że Straż Grobowa to już nie tyle ludzie, co już opętane zwierzęta? Odrzucili dyplomację, odrzucili rozejm, ale też pokonali wojska wielu przed nim.
Z jednej strony, to nic się nie stanie, jeżeli nic nie zrobi z tym. Wielu już zawiodło w walce ze Strażą. Jednakże mu się trafiło wyjątkowo ambitne środowisko, w tym Mull i Dashner, którzy poświęciliby swoje życie i swoje armie, żeby tylko się przebić. Cholerni fanatycy, zupełnie tacy, jak... strażnicy. Ta wojna zezwierzęca szlachetnych ludzi. Na szczęście stary Archimus pozostał rozsądny, przez co szykuje on armie do walki na kontynencie, bo wielu narzekało na bierność Zakonu Lwa w ostatnich czasach. Jedynie Platus wycofał się do swych komnat, mówiąc coś o próbie zrozumienia sytuacji z dwóch punktów widzenia. Trzeba mieć go na oku, bo pomimo szlachetności różnym ludziom uderza chciwość w serca.
Poroże
Łatwo. Za łatwo. Tak można określić drogę na szczyt Poroża w państwach bandyckich, co sprawiło, że wielu innych bandytów was nienawidzi. Muszre nie musi się tym przejmować, bo może ich zgładzić przy pierwszej okazji. Teraz może się skupić na powiększaniu swojego terytorium, bo i te rośnie, aż miło. Możliwości rozwoju jest tak wiele, że wystarczy na długo, a różne źródła dochodów z pewnością pozwolą na wzbogacenie się. Bandyta ze złotą koroną, to byłoby coś, nieprawdaż?
Jednakże, trzeba się mieć na baczności. Hersztowie są lojalni tak długo, jak im się to opłaca, a jeżeli przestanie - mogą odejść ze swoimi wojskami, a w najgorszym przypadku odebrać niektóre terytoria, przez co trzeba będzie walczyć o swoje. A to już ogranicza rozwój, bo po pierwsze, trzeba walczyć ze sobą. Po drugie, to są wtedy łatwiejszym celem. Życie to jednak sztuka dogadzania. Nie tylko sobie, ale też wspólnikom. Ale los się może ponownie uśmiechnąć do Muszre. Gdyby tylko Car potrzebowałby jego wojsk do walki, wtedy wpłynęłoby tyle słodkiego złota do kiesze... do skarbca. Tak, do skarbca.
Księstwo Rysharda
Kolejny dzień pod okupacją. Będzie jakieś pół roku. W sumie to się można przyzwyczaić, jeżeli nie myśli się o pewnej księżniczce, która dzisiaj byłaby żoną Księcia, oraz o fakcie, że ciągle gdzieś się pojawia ten cholerny Senator, który najchętniej zesłałby młodzież Księstwa daleko w Carat, do kamieniołomów. Jednakże, można liczyć na pozostałych doradców. Generał i Pułkownik doradzają walkę z Caratem, ale na dwa sposoby. Generał zaleca jak najszybsze połączenie wojsk z Księstwem Kordissa, żeby stawiać jak najdłuższy opór, a tymczasem Pułkownik zaleca okopanie się w stolicy i morderstwo Senatora. Profesor natomiast coś tam dłubie, więc można liczyć, że to się przyda do walki z okupantem.
A co do okupanta, to Senator chce większego prawa sądowniczego, żeby być sędzią, oskarżycielem i obrońcom w sprawach dotyczących młodzieży. Pytanie, jak to się odbije na państwie, bo zarówno zgoda, jak i sprzeciw będą związane z reakcją Caratu. A im większa mobilizacja wojsk, tym też więcej idzie do Caratu, więc już tylko pozostaje myśleć, co robić. Jedno jest pewne - dopóki żyje Senator, to nie można podjąć działań z szansą na wygraną. Ale, jak już wspomniał Pułkownik, to nie Księstwo musi być mordercą Senatora. Gdyby tylko ten urzędas popadł w niełaskę...
Gra rozpoczęta, pora na wasz ruch