Dobrowolna wiara w kłamstwo

Avatar Marequel
Znowu pytam was o opinię. Tym razem pytam o przekonywanie do swoich poglądów i brak tego zachowania. Jak myślicie, skąd się bierze podejście w stylu: "ja wierzę w swoje, ty w swoje, wszyscy są szczęśliwi". Mówię o braku chęci do mówienia o poglądach i do ich zmiany. Przecież chyba nikt normalny i logicznie myślący nie powiedziałby czegoś w stylu "wiem że to nie prawda ale chcę w to wierzyć bo tak"

Avatar pan_hejter
Wielu ludzi nie lubi konfrontować swoich poglądów, bo nie mają wystarczająco silnych argumentów na ich obronę. A przegranie takiej konfrontacji budzi nieprzyjemne poczucie porażki i nieco obniża poziom w hierarchi społecznej gdy są na to świadkowie. No i nie zmienianie poglądów jest prostsze bo w przeciwnym razie musimy przyznać publicznie że się myliliśmy i nie mieliśmy racji co jest poniekąd poniżające.

W skrócie przegrywając dyskusje, to tak jakbyś przegrał pojedynek, a mało kto to lubi.

Więc rzucając taką kwestie dochodzimy do patowej sytuacji która jest znacznie przyjemniejsza w odczuciach.

Schopenhuer uważał, że wielu ludzi nie dyskutuje dla poznania prawdy a dla połechtania własnego ego. I właściwie zgodze się z nim w tym przypadku.

Avatar Litops
Moderator
Najpierw trzeba przed samym sobą przyznać, że się myliło.

Avatar
Konto usunięte
Proste.

Ludziom wygodniej się żyje, jeśli pozostaną przy pewności swoich poglądów. Zwykle są one dla nas wygodne, owijając nas ciepłą strefą komfortu, zza której niewielu ma odwagę się wychylić. Gdy nie dyskutujesz, znika ryzyko na to, że ktoś udowodni ci, w jaki sposób się mylisz lub wytknie błędy. Znika odpowiedzialność za logikę oraz zgodność z prawdą danych przekonań.
W sumie zjawisko ciekawe. Bardziej jednak interesuje mnie, dlaczego ludziom tak ciężko przyznać się do błędu? Pytam poważnie, może Goniec by odpowiedział.

Avatar pan_hejter
Bo to stanowisko porażki.

Avatar
Konto usunięte
Ale dlaczego w naszym społeczeństwie przyznanie się do błędu/porażki jest tak źle traktowane?

Czemu stanowisko porażki jest wstydem, a nie lekcją?

Avatar pan_hejter
Powołałbym się na Nietzschego no ale już trochę przesadzam...

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Mechanizm kary i nagrody. Przyznanie się do porażki jest jak psychiczne samookaleczenia. Wygodniej się żyje kiedy ma się rację, bo wtedy twój mózg myśli, że dobrze sobie radzi w tym całym "życiu".

Avatar CzarnyGoniec
Są całe wielkie gałęzie psychologii zajmujące się tylko opisywaniem mechanizmów tego, w jaki sposób człowiek próbuje utrzymać swoją samoocenę przy udziale mechanizmów obronnych - świadomych bądź nie.
Jest zaprzeczenie, zniekształcenie, prymitywna idealizacja, projekcja psychotyczna, projekcja identyfikacyjna, rozszczepienie, acting out, blokowanie, hipochondryzacja, introjekcja, pasywna agresja, projekcja niepsychotyczna, regresja, schizoidalne fantazje, somatyzacja, kontrolowanie, przemieszczenie, dysocjacja, eksternalizacja, zahamowanie, intelektualizacja, izolowanie, racjonalizacja, reakcja upozorowana, wyparcie, seksualizacja, altruizm, antycypacja, ascetyzm, humor, sublimacja i tłumienie.
No tyle, że w dziedzinie "mechanizmów obronnych" to nie każde "okłamywanie się" to takie samo "okłamywanie się".
Można świadomie wypierać coś ze świadomości żeby uniknąć dysonansu poznawczego - konfliktu ja realnego z ja postrzegane.
Można tworzyć sobie tożsamość opartą nie na rzeczywistej historii, a na narracji jaką w stosunku do samego siebie przyjmiemy (de facto każdy to robi, ale w różnym natężeniu).

Dążenie do prawdy jest... wbrew pozorom całkiem nie w stylu człowieka. W stylu człowieka (zdrowego) jest dążenie do podwyższenia swojej samooceny, przekonania o swojej sprawczości, przekonania o swojej wspólnotowości i o swojej kompetencji w dziedzinach uznawanych przez nas za ważne (na moim przykładzie - łatwiej mi będzie przyznać się do błędu w dziedzinie chemii, niż w dziedzinie psychologii).

Osobiście myślę, że należałoby jakoś rozróżnić świadome okłamywanie się i subtelne okłamywanie się, albo nieświadome.
Ale gdybyśmy ich nie rozróżniali - to wątpię, czy człowiek byłby w stanie stworzyć jakąkolwiek cywilizacje postrzegając świat taki, jaki jest naprawdę.

Avatar
Drewniany
Jak dla mnie: Najmniej wygodna prawda > Kłamstwo. Bo jestem istotą obdarzoną ciekawością i poznawanie prawdy jest dla mnie najlepsze. No i dzięki temu, że się nie oszukuję, czuję się szlachetniej.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Teoretycznie jeśli jesteś czegokolwiek pewien to masz przynajmniej minimalną szanse życia w kłamstwie. Równie dobrze mogę być wytworem twojej wyobraźni, czy coś. Nie jestem pewien, czy na świecie jest człowiek który nie chcę znać prawdy, ale tak naprawdę nikt jej nie zna.

Avatar CzarnyGoniec
Z mojej strony- poszukiwanie prawdy to takie moje snobistyczne kłamstwo, dzięki któremu okłamuję się, że jestem w pewien sposób lepszy od innych ludzi.

Avatar
Drewniany
CzarnyGoniec pisze:
Z mojej strony- poszukiwanie prawdy to takie moje snobistyczne kłamstwo, dzięki któremu okłamuję się, że jestem w pewien sposób lepszy od innych ludzi.


Psychologicznie i socjologicznie jesteś obecnie lepszy od innych, ogólnie nie. Możesz przynajmniej stwierdzić, że masz życie lepsze od innych ludzi, bo obiektywnie w rozwoju dojście do prawdy jest ważniejsze niż okłamywanie się.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ja ostatnio stwierdziłem, że i tak nic nie ma sensu i zacznę robić to co uważam za dobre, bo tak naprawdę sobie uświadomiłem, że mam tylko jedno podejście, by cokolwiek osiągnąć.

Zakładam, że jestem trochę bardziej samolubny, ale u mnie nawet kiedy staram się myśleć o sobie to mi słabo wychodzi, ale przynajmniej zacząłem się uczyć starać dla siebie, a nie tylko innych ludzi.

Nadal uważam, że te uważanie się za lepszego przez dążenie do prawdy jest dosyć głupie. Prawie każdy myśli tak samo i tylko możemy podziwiać efekt

Avatar
Drewniany
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ja ostatnio stwierdziłem, że i tak nic nie ma sensu i zacznę robić to co uważam za dobre, bo tak naprawdę sobie uświadomiłem, że mam tylko jedno podejście, by cokolwiek osiągnąć.


W takim wypadku zawsze lepiej żyć według założeń prawdopodobnych.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Zakładam, że żyje, ale nie mam pojęcia, czy to prawda.

Avatar pan_hejter
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ja ostatnio stwierdziłem, że i tak nic nie ma sensu i zacznę robić to co uważam za dobre, bo tak naprawdę sobie uświadomiłem, że mam tylko jedno podejście, by cokolwiek osiągnąć.

Zakładam, że jestem trochę bardziej samolubny, ale u mnie nawet kiedy staram się myśleć o sobie to mi słabo wychodzi, ale przynajmniej zacząłem się uczyć starać dla siebie, a nie tylko innych ludzi.

Nadal uważam, że te uważanie się za lepszego przez dążenie do prawdy jest dosyć głupie. Prawie każdy myśli tak samo i tylko możemy podziwiać efekt


Sam praktykuje i w ch*j popieram pogląd. Polecam nie uważać się za lepszego przez dążenie, a możliwość bycia lepszym, gdy ta droga się dopełni.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Niespecjalnie porównuję się do innych (no może trochę kiedy myślę jak dużo ludzi nic nie zrobiła w życiu, bo stwierdziło, że się nie da). Bardziej porównuję się do mnie samego, gdy robiłem głupoty i mogę poczuć się dumny z progresu.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów