Gott ist tot

Temat edytowany przez CzarnyGoniec - 21 października 2018, 14:36

Avatar CzarnyGoniec
"Bóg jest martwy" Fryderyka Nietschego. Nie miał on do końca wtedy na myśli Boga-stwórcy, lecz bardziej Boga jako symbol fundamentalnych wartości społecznych, które są absolutną wartością dla każdego człowieka.

Zwykle rozumie się ten cytat jako metaforę uświadomienia sobie przez ludzkość, że wartości żadnych nie ma. Z tego co się orientuję (ale możecie mnie poprawić) sam Nietsche był przeciwny temu upadkowi wartości, bo wyznawał, że człowiek posiada wewnątrz pewne głęboko zakorzenione wartości. Zakorzenione głębiej od religii.

W każdym razie co Wy na ten temat uważacie?
1. Czy wartości żadnych nie ma?
2. Czy obecnie, 100 lat po Nietschem, społeczeństwo jest na etapie radykalnego odrzucania (odrzucenia) wartości, czy też obrało inny kurs i idziemy raczej w stronę powrotu do nich?

Avatar pan_hejter
*Gott

Zmień szybko zanim zResemtymentalizuje cię z tego świata

Avatar Litops
Moderator
CzarnyGoniec pisze:
"Bóg jest martwy"

Bardziej bym to przetłumaczył „Bóg nie żyje”, bo jeśli jest martwy, to kiedyś żył.

Avatar pan_hejter
Nietzsche twierdził, że gdy porzucimy wartości staniemy się lepszymi ludźmi. Zgodze się z nim bo w myśl jego słów:

 Jeszczeście samych siebie nie szukali: a oto jużeście mnie znaleźli. Tak czynią wszyscy wyznawcy; przeto tak niewiele waży wszelka wiara.

Porzucenie wartości nie musi wiązać się z amoralnym hedonizmem i skupieniem się na sobie. Bardziej postrzegałbym je jako głębokie nad nimi zastanowienie się i porzucenie ich jako aksjomatycznie nałożonych przez boga. Czyli zastonowienie się dlaczego to jest moją wartością, dlaczego to jest tabu lub dlaczego nie powinienem tego robić. I głębokie zastanowienie się nad tym, oraz odrzucenie pewnego aksjomatu "bo tak nie można" a dojście do "tak nie można ponieważ". Co pozwala na bardzuej świadome i lepsze korzystanie z danych wartości lub odrzucenie tych zwyczajnie zbędnych.

Avatar pan_hejter
Litops pisze:
Bardziej bym to przetłumaczył „Bóg nie żyje”, bo jeśli jest martwy, to kiedyś żył.


No o to chodzi w Nietzsche.

"Bóg jest martwy to my go zabiliśmy, na naszych rękach spoczywa krew jego"

Avatar Ether
Jak dla mnie, w obecnym świecie (Europa zachodnia głównie) wartości wyznaczyła szkoła frankfurcka, czyli panowie tacy jak na przykład Erich Fromm.

Avatar CzarnyGoniec
Litops pisze:
Bardziej bym to przetłumaczył „Bóg nie żyje”, bo jeśli jest martwy, to kiedyś żył.
A to nie są synonimy?

Znaczy na pewno niewłaściwe jest tłumaczenie jako "Bóg umarł"

Avatar Litops
Moderator
Jeśli mówimy, że umarł, zgadzamy się, że kiedykolwiek żył, a mówienie, że nie żyje nie jest już sprzeczne z ateizmem, do którego się ta książka odnosi, bo nie musiał istnieć, by teraz nie żyć, bo nie trzeba umierać, by nie żyć np. ja nie żyłem przed narodzinami.

Avatar pan_hejter
Ale Bóg jako symbol żył. W średniowieczu był najwyższą wartością, a jego istnienie było prawem. Dopiero ludzie złagodzili go i zabili.

Avatar
Konto usunięte
CzarnyGoniec pisze:
2. Czy obecnie, 100 lat po Nietschem, społeczeństwo jest na etapie radykalnego odrzucania (odrzucenia) wartości, czy też obrało inny kurs i idziemy raczej w stronę powrotu do nich?

My je zamieniamy, a nie odrzucamy bez niczego innego/zakładamy znowu

Avatar Pitop
Na jakie wartości je zamieniamy?

Avatar Nanook
Tolerancja, prawa człowieka, godność, równouprawnienie, wzajemny szacunek i pomoc

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Wydaje mi się, że to wszystko zmierza w taki lekki kosmopolityzm i progrezywizm.

Coraz więcej ludzi stoi po stronie nauki i zaczyna myśleć w kategorii "ludzkość" zamiast "narodowość".

Avatar
Konto usunięte
No i to jest logiczne bo obecnie odległość z jedne końca świata na drugi jest porównywalna z dawną odległością jednego końca państwa na drugi

Świat maleje, dlatego nie możemy mieć ciągle tych samych granic narodowych

Avatar EwangelikReformowany
Wydaje mi się że Nietzsche napisał to tylko po to, żeby to napisać. Twierdzenie jest zupełnie bezsensowne, zalatuje wykorzystywaniem jego dla samej kontrowersyjności.
Miał on w ogóle coś na poparcie tego zdania?

Avatar CzarnyGoniec
EwangelikReformowany pisze:
Miał on w ogóle coś na poparcie tego zdania?
miał i to całkiem sporo.

Koniec XX wieku, feudalizm dogorywa, stary porządek świata upada. Reguły społeczne działające przez ostatnie 1000 lat stają się nieaktualne.
Kapitalizm i indywidualizm rozwija się promując indywidualizm.
W ogóle panuje atmosfera "upadku cywilizacji" rozwijają się dekadenci i nihiliści (Nietzsche z tego co się orientuję nie przepadał za żadnym z tych ruchów).
Pod wpływem oświecenia i pozytywizmu rozwija się prężnie ateizm, filozofie relatywistyczne i odrzucające wszelką metafizykę (Comte, Russell)

Avatar pan_hejter
CzarnyGoniec pisze:
(Nietzsche z tego co się orientuję nie przepadał za żadnym z tych ruchów).


To się zgadza.

Avatar CzarnyGoniec
pan_hejter pisze:
To się zgadza.
Czyli można w sumie powiedzieć, że "Gott ist tot" nie jest wyrazem poglądów Nietzschego tylko jego smutną diagnozą, jaką stawia dla świata.
?

Avatar pan_hejter
Można powiedzieć że obydwa. Bo śmierć boga jest mu zarazem na ręke, ponieważ dąży do znieważenia boskich przykazów. Gott is tot. Ma uświadomić społeczeństwo o śmierci boga i by przy jego trupie zbędnie nie obstawali.

Ale i skierować społeczeństwo na nowe tory. A nie przywrócenie boga do życia.

Avatar EwangelikReformowany
CzarnyGoniec pisze:
miał i to całkiem sporo.

Koniec XX wieku, feudalizm dogorywa, stary porządek świata upada. Reguły społeczne działające przez ostatnie 1000 lat stają się nieaktualne.
Kapitalizm i indywidualizm rozwija się promując indywidualizm.
W ogóle panuje atmosfera "upadku cywilizacji" rozwijają się dekadenci i nihiliści (Nietzsche z tego co się orientuję nie przepadał za żadnym z tych ruchów).
Pod wpływem oświecenia i pozytywizmu rozwija się prężnie ateizm, filozofie relatywistyczne i odrzucające wszelką metafizykę (Comte, Russell)


Aha, czyli jednak zdanie jest tanią kontrowersją i clickbaitem na miarę XIX wieku (xD).

I nawet to jest źle sformułowane, bo idea Boga w żadnym razie nawet nie potknęła się w żadnym momencie ludzkości. W filozofii nigdy nie był zbędny. Wszędzie jest go pełno - znaczy tej idei. Po prostu w jego czasach zmieniło się jego postrzeganie na tyle, że posłużył się clickbaitem, czy coś. I teraz ludzie interpretują to po swojemu, jakby zdanie miało o wiele większe znaczenie niż jest.

I w ogóle nie lubię Nickiego za sztuczny język, podobny do poetyckiego. Sokrates kiedyś powiedział coś w stylu, że wydaje mu się że jeśli ktoś tworzy coś niejasnym językiem wymagającym mocnej interpretacji to chce po prostu uwagi i zgrywać inteligentniejszego, że tworzy dzieło bardziej dla samego dzieła, a nie żeby coś przekazać. Wziął trochę filozofii starożytno-średniowieczno-nowożytnej, przerobił i cyk "Tako rzecze Zaratustra".

Avatar pan_hejter
To był zabieg artystyczny. Celowo wzorował się na bibli by wskazać, że ta książka ma być nową biblią.

Avatar Mijak
Właściciel
EwangelikReformowany pisze:
Sokrates kiedyś powiedział coś w stylu, że wydaje mu się że jeśli ktoś tworzy coś niejasnym językiem wymagającym mocnej interpretacji to chce po prostu uwagi i zgrywać inteligentniejszego, że tworzy dzieło bardziej dla samego dzieła, a nie żeby coś przekazać.

Zaskakujące, jak dobrze ten opis pasuje do Pisma Świętego.

Avatar CzarnyGoniec
EwangelikReformowany pisze:
W filozofii nigdy nie był zbędny. [Bóg - przyp. Goniec]
Ależ skąd. Końcówka XIX wieku to rozkwit pozytywizmu, filozofii, która zdecydowanie odrzuca nie tylko Boga, ale i całą metafizykę.
A pozytywizm nie był niczym niszowym, to jeden z najważniejszych nurtów filozoficznych w historii. On stworzył współczesną naukę

Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że w filozofii końca XIX wieku i w XX Boga było tyle samo, co w filozofii średniowiecza i renesansu (gdzie notabene chyba nie było żadnego filozofa-ateisty)

Avatar EwangelikReformowany
W sumie Mijak, wydawało mi się że rzuciłeś ad personam w stosunku do mnie, ale i tak odpowiem.

W przypadku Pisma Świętego jest to uzasadnione. To księga religijna, ma na celu dotrzeć do ludzi i wyrobić w nich własny światopogląd na temat Boga. To pod jego wpływem mamy poznać Boga, a nie z niego samego.

Nietzsche to filozof. Zarzuca swoje poglądy, rzuca argumentami - dzieło określa się jako kompilacja jego jasnych poglądów.

pan_hejter pisze:
by wskazać, że ta książka ma być nową biblią.


I to jest podejście o którym pośrednio mówił Sokrates.

Avatar pan_hejter
W przypadku Pisma Świętego jest to uzasadnione. To księga religijna, ma na celu dotrzeć do ludzi i wyrobić w nich własny światopogląd na temat Boga. To pod jego wpływem mamy poznać Boga, a nie z niego samego.


Czyli robić prawie to samo co filozofia. Czyli Biblia okej, ale Nietzsche, no nie okej.

Avatar EwangelikReformowany
CzarnyGoniec pisze:
Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że w filozofii końca XIX wieku i w XX Boga było tyle samo, co w filozofii średniowiecza i renesansu (gdzie notabene chyba nie było żadnego filozofa-ateisty)


Postawię odważną tezę, że teizm wciąż dominował - a jeśli nie dominował, to był na tyle liczącą się siłą, aby zdanie wypowiedziane przez Nietzschego nie powinno być traktowane zbyt poważnie. Poczytaj chociażby artykuły na Wikipedii o filozofach końca XIX wieku i ile z nich to teiści.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ateiści mają zje**ne życie. Czujesz się trochę jakbyś w państwie, gdzie wszyscy są naćpani i nagle wytrzeźwiał.

"Ale jak to nie widzisz tego smoka? Przecież jest o tam!"

Aż rzygać mi się chcę od tej gatki w stylu "Bóg jest wszędzie. Wystarczy go poszukać". Przepraszam, że tak ekstremalnie, ale to dla mnie nic więcej niż urojenie człowieka który tak długo szukał dowodów, że w głowie stworzył sobie własne. Człowieka który nie chcę przyznać, że jest małym, nic nie znaczącym pyłkiem w morzu bezsensu i losowości.

A tak po wylaniu całego kwasu nie namawiam do eksterminacji religii niczym ZSRR. Po prostu jej nie propagujmy. W końcu sama wymrze.

Avatar pan_hejter
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:

. W końcu sama wymrze.


Marzyciel.

Avatar Wormy
Miałem to już dodać 2 dni temu, ale czekałem na przyjęcie do grupy więc wybaczcie odwołanie do początku tematu.

Ciężko jednoznacznie zinterpretować autora takiego jak Nietzsche, częściowo przez jego wyjątkową słabość do literackiego bawienia się słowem, ale głównie bo sama jego filozofia miała mieć szeroki zakres interpretacji. Dlatego uważam że nie ma głupich odpowiedzi na zadane pytanie, choć mogą być bardzo głupie pseudo-odpowiedzi stworzone na podstawie kilku linijek Wikipedii i tego co wujek powiedział.

W zasadzie nie jestem pewien czy Nietzsche był ateistą. Znaczy - jego filozofia trochę mi pod to pasuje, ale jeszcze nie natknąłem się na jaki fakt, może dlatego że skupiał się on raczej na obserwacji świata, a nie siebie. Mówię o tym bo widziałem coś o tym gdzieś powyżej.

Filozofia Niezschego jest filozofią bardziej społeczną niż teistyczną u właśnie z tym założeniem trzeba podejść do tematu. W kilku słowach: Gott ist tot nie znaczy że Bóg, jako byt umarł, ani nawet że nigdy nie żył. Oznacza to ni więcej ni mniej że zabiliśmy Boga w naszych sercach (tzn. zabiliśmy cały system moralno-światopoglądowy). W szerszym kontekście, powoli pozbywamy się chrześcijaństwa (co Nietzsche uznał za dobre) ale nie dajemy nic w zamian i tworzymy w ten sposób nihilizm - oznakę śmiertelnie znudzonej duszy. Rozwiązaniem tej zagadki miało być, wg niego, dążenie do nadczłowieka czyli ulepszanie samego siebie, dążenie do doskonałości.

Avatar EwangelikReformowany
Filozofia Niezschego jest filozofią bardziej społeczną niż teistyczną u właśnie z tym założeniem trzeba podejść do tematu. W kilku słowach: Gott ist tot nie znaczy że Bóg, jako byt umarł, ani nawet że nigdy nie żył. Oznacza to ni więcej ni mniej że zabiliśmy Boga w naszych sercach (tzn. zabiliśmy cały system moralno-światopoglądowy). W szerszym kontekście, powoli pozbywamy się chrześcijaństwa (co Nietzsche uznał za dobre) ale nie dajemy nic w zamian i tworzymy w ten sposób nihilizm - oznakę śmiertelnie znudzonej duszy. Rozwiązaniem tej zagadki miało być, wg niego, dążenie do nadczłowieka czyli ulepszanie samego siebie, dążenie do doskonałości.

To nie zmienia postaci rzeczy. To wciąż clickbait. Nihilizm istniał już dużo dawniej. Nihilistą był na przykład Gorgiasz, a tendencje nihilistyczne miał Epikur i jego poplecznicy.

Avatar Mijak
Właściciel
CzarnyGoniec pisze:
sam Nietsche był przeciwny temu upadkowi wartości, bo wyznawał, że człowiek posiada wewnątrz pewne głęboko zakorzenione wartości. Zakorzenione głębiej od religii.

Ja to widzę tak - w zdrowym ludzkim umyśle są głęboko zakorzenione pewne instynkty na temat tego, co jest "przyzwoite", a co "obrzydliwe". We wczesnej fazie rozwoju cywilizacji te instynkty przybrały formę religijnych nakazów i zakazów. Później ludzkość coraz bardziej odchodziła od religii, odchodząc też od tych instynktów. I Nietsche uważa, że to źle, bo o ile religie były głupie, to człowiek chcący dążyć do ideału nadczłowieka powinien trzymać się swojego instynktownego wrażenia "to jest obrzydliwe i niegodne człowieka", nie potrzebując do tego religii.
A moim zdaniem prawdziwy nadczłowiek powinien kwestionować nie tylko wyuczone i narzucone przez innych wartości, ale także te głęboko zakorzenione. Bo one także mogą być irracjonalne i szkodliwe.

Avatar Angel_Kubixarius
Najśmieszniejszy jest fakt, że świat, jego filozofia, pojmowanie, nauka, scentralizowanie i rozwój przez wszystkie wieki zataczał koło pomiędzy wartościami poznania świata jako bytu racjonalnego ( zwłaszcza widać to po oświeceniu i dalszych epokach), a odrzuceniem tego co racjonalne i stawianie na anomalie wymykające się z ram nauki oraz irracjonalne kierowanie się ku wierze w to co nieudowadnialne, duchowe ( dla przykładu romantyzm) oba nurty mają swoje patologie ( dla antopocentryzmu często było to zatracenie we własnych przyjemnościach oraz wszelkie przywary wymieniane przez wiernych jako grzech główne dla przykładu oświeceniowi libertyni, a dla jednostkowego wręcz doprecyzowania powiedzmy Markiz De'Sade i podobni mu. Dla teocentryzmu i wiary w dualizm świata zaś jest to zacofanie w rozwoju naukowym oraz hierarchia kościelna uznająca wszystko jak leci, a czego ona nie wymyśliła z miejsca za herezję) i wszystkie mają swe pozytywny ( antro. To oczywiście skoki naukowe oraz filozofie; teo. Zaś to wybitne kulturotwórcze dzieła i powrót do konserwatywnych wartości) obie również prowadzą do swoich antyutopii ( antropo. ~ nadmiar wolności prowadzi do anarchii lub też społecznych patologii jak np komunizm, czy też rozprzestrzenianie się terroryzmu i zaraz na skalę światową; teo. Teokracja w której hipokryci gdzieś wysoko nadaja nieludzkie prawa sami będąc ich całkoeitym zspezeczeniem i gniazdem dekadencji) co ciekawe jednak to fakt iż powinny one coraz szybciej się zmieniać, gdyż zgodnie z rytmem dualizmu epok ( nie chodzi o duchowe i materialne lecz antropocentryczne i teocentryczne) kolejne epoki są coraz krótsze i dynamiczniej sie zmieniają ostatecznie kierując sie ku temu by zlać się w jeden neutralizujący się i zbalansowany ład społeczny, w którym każdy wierzy bądź niewierzy w co chce, gdzie nikt nikomu nic nie narzuca, a rasa ludzka nie zaś wojujące ze sobą politycznie lub militarnie frakcje razem dąży powolnym lecz miarowym tempem do dominacji nad kosmosem. Co jest do tego potrzebne ? Równowaga obu nurtów, do której dążyli w swym rozumowaniu przedstawiciele poprzednich epok, a która na nowo została zdestabilizowana po nastaniu UE, które jak wszystkim wiadomo promuje liberalne lewicowe wzorce tak mocno iż druga siła tj kościół ... cóż sypie się ?
Najciekawszy jest fakt, że z każdym momentem kiedy ten słabnie, ta marna garstka fanatycznych wiernych wierze,a nie hierarchii coraz bardziej myśli o powrocie do korzeni - jak za czasów do upaństwowienia chrześcijaństwa przez Rzym, zaś liberalne dotąd państwa zachłystnięte lewicowymi doktrynami ws. Imigrantów widzą, że garstka konserwatystów też ma swoje racje ( przykład - polki które uratowały niedawno niemke przed gw**cicielem z Afryki) co za tym idzie liberałowie ciągle prą mocniej i mocniej w lewo, zaś społeczeństwa... cóż powoli kierują się w sprzężeniu zwrotnym ku prawej stronie politycznych poglądów i staremu systemowi wartości... ba im dłużej będzie to trwać tym dprzężenie zwrotnie stanie się bardziej niebezpieczne dla świata bowiem przy zbyt mocno narodowych nastrojach w krajach może dojść do patologii kolejnej tj powrotu nacjonalizmu i początku 3 światowej... w sumie z której nie spojrzeć i tak przysłowiowa dupa z tyłu. Co więc robić ? Kierować się ku środkowi, nie przeginać ani w prawo, ani w lewo, kierować się zdrowym rozsądkiem i zasadą 'moja wolność konczy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby' i tępieniu nie przeciwnej politycznej strony, ale hejterów wystepujących po obu stronach i podburzających strony do walki. Potrzeba nam szarego łady w równowadze obu nurtów by spokojnie móc uznać, że Nietsche nie zabił ani Boga, ani boga lecz ostrzegł nas przed naszym dążeniem do autodestrukcji.

Oto moja opinia i chętnie wysłucham odpowiedzi co o niej sądzicie, tylko na litość nie hejty tylko własne przemyślenia, nie obrażanie lecz wytknięcie nieścisłości i braków racji jeżeli takie nastąpiły, a także nie lizydupstwa tylko wasze koncepcje jeśli są podobne lecz nice inne, wszak każdy ma swój mózg i nie ma dwóch takich samych poglądowo ludzi.
~Kubix

Avatar EwangelikReformowany
W zasadzie to wydaje mi się, że takie wielkie kulturowe skoki na linii rozum-uczucia były tylko dwa, z czego to pierwsze (czyli kontrast starożytności i średniowiecza) było bardziej niejednoznaczne. Drugie to oczywiście oświecenie-romantyzm, chociaż po epoce romantyzmu możemy jeszcze dawać pozytywizm, czyli swoistą kontrreakcję na kontrreakcję. Starożytność nie była tak bardzo zbliżona, jak mi się wydaje - w formie jednomyślności co do potęgi rozumu - jak oświecenie. Średniowiecze i romantyzm bardziej ze sobą kolidują. Państwa zachłyśnięte swoimi lewicowymi doktrynami wobec imigrantów, jak ty to nazywasz, nigdy nie były państwami zamkniętymi na konserwatywne tradycje. Nie, w Europie Zachodniej rządzący nie są stereotypowymi lewicowcami forsowanymi przez skrajnie prawicową propagandę. Nie, Papież Franciszek nie jest stereotypowym lewicowcem. Jeśli tak to interpretujesz, to Nietzsche spoglądając w przyszłość nie zrobił nic nowatorskiego. Rewolucjoniści francuscy robili chociażby to samo.

Avatar pan_hejter
EwangelikReformowany pisze:
Filozofia Niezschego jest filozofią bardziej społeczną niż teistyczną u właśnie z tym założeniem trzeba podejść do tematu. W kilku słowach: Gott ist tot nie znaczy że Bóg, jako byt umarł, ani nawet że nigdy nie żył. Oznacza to ni więcej ni mniej że zabiliśmy Boga w naszych sercach (tzn. zabiliśmy cały system moralno-światopoglądowy). W szerszym kontekście, powoli pozbywamy się chrześcijaństwa (co Nietzsche uznał za dobre) ale nie dajemy nic w zamian i tworzymy w ten sposób nihilizm - oznakę śmiertelnie znudzonej duszy. Rozwiązaniem tej zagadki miało być, wg niego, dążenie do nadczłowieka czyli ulepszanie samego siebie, dążenie do doskonałości.


Nie do końca. Czytałeś jego dzieła bo co typowe dla ludzi strasznie spłycasz jego dzieła.

Nietzsche nawet napisał że jezus był w sumie mądrym człowiekiem, ale zbyt młpdym by w pełni pojąć błędy jego nauk. I ubolewa nad tym, że zginął zbyt wcześnie. Zresztą jest to twórca rewolucyjny z wielu powodów choćby tem fragment:

Pierzchacie ku bliźnim przed samymi sobą i pragniecie cnotę z tego uczynić: przezieram nawskróś tę bezlicowość waszą

Co jest nawet problemem w nowoczesnej filozofii, Nietzsche w kilku względach wyprzedził swoje czasy.

Avatar Ether
Co jak co, ale nowoczesna filozofia ma ten problem, że jest w niej cholerny zastój. :v

Avatar CzarnyGoniec
Ether pisze:
Co jak co, ale nowoczesna filozofia ma ten problem, że jest w niej cholerny zastój. :v
Bo ja wiem...
Hanna Arend't miała nowatorskie koncepcje dotyczące zła i jego banalności. Popper był bardzo ważnym filozofem nauki, Foccault też miał nowatorskie koncepcje na temat relacji między jednostką, instytucją i wspólnotą. Wittgenstein to w ogóle wywrócił całe ostatnie 2000 lat filozofii do góry nogami i jest jednym z najlepszych filozofów ever. A skoro już jesteśmy przy filozofii języka to Noam Chomski to uberRiGCZ ze swoją psycholingwistyką.
Jeszcze oczywiście Erich Fromm z koncepcją ucieczki od wolności i koncepcją miłości jako celu życia.
Podobno ważnym filozofem jest Derrida, ale go nie znam to można go pominąć (chyba, że ktoś zna coś więcej na jego temat i go obroni)
Oni wszyscy działali między 1920 a 2000 i byli bardzo ważnymi filozofami.

Do Poppera można dodać Khuna i Imre Lakatosha - dwóch innych filozofów nauki. Khun głosił stanowisko przeciwne do falsyfikacjonizmu, a Lakatosh próbował te stanowiska pogodzić. Na Lakatoshu opiera się w dużej mierze współczesna nauka (bo czystego falsyfikacjonizmu niestety nie ma tam aż tak dużo).
I jak już jesteśmy przy filozofii nauki - to mamy cały konflikt pozytywizmu z resztą filozofii (zwłaszcza z naukami humanistycznymi) w wyniku którego wyklarowała się współczesna nauka.
Mamy masę filozofii powiązanych z sensem egzystencji oraz z istotą zła, związaną z doświadczeniami II Wojny światowej. Masę filozofii związanych ze świadomością i sztuczną inteligencją. Sporo tego.

I na 100% ktoś dorzuci tu jeszcze jakiś innych wybitnych i nowatorskich filozofów.

Mi się właśnie wydaje, że w filozofii, podobnie jak w wielu innych naukach, rozkwit jest na tyle wielki, że nie da się ogarnąć wszystkich ważnych myślicieli i nowych, ważnych ruchów.

Avatar CzarnyGoniec
Nie pamiętam jak on się nazywał (ale jeśli bardzo potrzebujecie to mogę sprawdzić w notatkach), ale w 20-leciu międzywojennym ktoś udowodnił jeszcze, że matematyki nie da się wywieść z logiki

Avatar Wormy
pan_hejter pisze:
Nie do końca. Czytałeś jego dzieła bo co typowe dla ludzi strasznie spłycasz jego dzieła.

Nietzsche nawet napisał że jezus był w sumie mądrym człowiekiem, ale zbyt młpdym by w pełni pojąć błędy jego nauk. I ubolewa nad tym, że zginął zbyt wcześnie. Zresztą jest to twórca rewolucyjny z wielu powodów choćby tem fragment:

Pierzchacie ku bliźnim przed samymi sobą i pragniecie cnotę z tego uczynić: przezieram nawskróś tę bezlicowość waszą

Co jest nawet problemem w nowoczesnej filozofii, Nietzsche w kilku względach wyprzedził swoje czasy.


Nietzsche swoją filozofię opisał w kilkunastu książkach, a ja poświęciłem na to kilka zdań komentarza. Oczywistym jest to, że nie przedstawię tu wszystkiego, że będzie to "nie do końca".

Nic nie mówiłem o Jezusie, tylko powiedziałem że nie uważał on chrześcijaństwa za coś pozytywnego, raczej za pośrodek i coś, z czego powinniśmy wyrosnąć. No chyba, że to nie było do mnie, tak tylko luźno rzucona uwaga.

Avatar pan_hejter
I dlatego cytowałem ewangelika. Bo pisałem do ciebie.

Avatar Wormy
Cytowałeś ewangelika który cytował mój tekst. Zrobiłeś więc albo odpowiedź nie do tekstu źródłowego albo odpowiedź do kogoś kto tego nie napisał i sam raczej odpowiadał. Tak czy tak ty i ewangelik wprowadzacie niepotrzebny chaos.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów