Tutaj możecie opisać waszych ulubionych nauczycieli. Jak ich wspominacie, za co tak ich lubiliście i wasze przeżycia z nimi związane.
U mnie będzie ich trzech:
Warto przed tym nadmienić, że łącznie nauczało mnie już 9 polonistów i polonistek.
1)Pani od polskiego z klas IV-VI podstawówki. Ze mnie; dyslektyka, który pod koniec V klasy miał 2 z polskiego zrobiła człowieka, który napisał ten łatwy test 6-klasisty z polskiego na 98% i który nie popełnił później żadnego błędu ortograficznego, czy też interpunkcyjnego aż przez 3 lata (obecnie trochę się to zmieniło). Nauczyła mnie też wyrażać własną opinię. Dodała nam godzinę lekcyjną, poza
2)Pan on polskiego z III klasy gim. Mało go obchodzi system nauczania, ale jak on to mówi może sobie na to pozwolić , bo jest wicedyrektorem, ale co się dziwić, skoro nauczał go nauczyciel opisany w punkcie trzecim. Każdemu pozwala przedstawić swoją opinię na dany temat np. z lektury którą czytaliśmy. Jego metody naprawdę sprzyjają nauce. Robi tak: mówi, że za tydzień piszemy jakąś pracę np. rozprawkę i jedyne co każe nam zrobić to nie zaglądać do internetu, bo przez to będziemy przepisywać cudzą pracę, zamiast wysilić nasz mózg i zrobić coś samemu. Podczas pisania takich prac możemy korzystać ze wszystkiego, co sobie przygotowaliśmy czy to lektury czy jakichś przykładów, a nawet możemy napisać całą pracę w domu i na lekcji tylko ją przepisać.
3)Pan od fizyki z klas II - III gim. Ten gościu jest po prostu je**ięty, ale pozytywnie. Przez pół lekcji gada po Rosyjsku i pomimo, że nikt nie zna rosyjskiego to rozumiemy więcej niż z innych przedmiotów po na których mówią po polsku. Ma kilka "pomocy naukowych", którymi posługuje się na lekcji. Należą do nich między innymi cegły, stalowe szyszki, rozgrzane pręty, czy też papierosy. Cegieł często używa do wywoływania strachu, rzucając nimi przez całą klasę. A jak działa zjawisko konwekcji pokazał nam paląc peta przy oknie. Przez całe lekcje puszcza muzykę ze swojego dzieciństwa. To jest najskuteczniejszy nauczyciel, jakiego znam.