Fragment "Biesów" Dostojewskiego.
www.comporecordeyros.cba.pl/lektury/Fiodor%20Dostojewski%20-%20BiesyLagodnaSobowtor.pdf
Strona 362 gdyby ktoś uznał, że wrzuciłem za krótki fragment.
- To są chyba przechwałki, że pan się zastrzeli. Kiriłłow nie dosłyszał nawet tej uwagi.
- Dziwiło mnie zawsze, że wszyscy obstają przy życiu.
- Hm! W tym tkwi jakaś myśl, lecz...
- Powtarzasz za mną jak małpa, byle mnie zdobyć. Milcz, nic nie rozumiesz. Jeżeli nie ma Boga, to
ja jestem bogiem.
- Nigdy właśnie nie mogłem zrozumieć tego pańskiego punktu widzenia: dlaczego pan jest
bogiem?
- Jeżeli Bóg jest, to cała wola należy do Niego i wyjść poza tę wolę nie mogę. Jeżeli Go nie ma, to
wola jest moja i mam obowiązek ją wypełnić.
- Wypełnić? Dlaczego?
- Bo cała wola jest moja. Czyż nikt na ziemi, skończywszy z Bogiem i uwierzywszy w wolność
własnej woli, nie odważy się okazać jej w najistotniejszej sprawie? To tak, jak gdyby nędzarz
otrzymał spadek i przestraszył się, i bał się podejść do worka, uważając, że brak mu sił, by
zawładnąć spadkiem. Pragnę okazać wolną wolę. Choćbym tylko był jeden, ale uczynię to.
- Proszę bardzo.
- Muszę się zastrzelić, bo najwyższe osiągnięcie mojej wolnej woli to zabić samego siebie.
- Ależ nie tylko pan to robi: tylu jest samobójców.
- Ci mają powody. A bez żadnego powodu, jedynie dla spełnienia własnej wolnej woli - tylko ja.
Piotr Stiepanowicz znowu pomyślał: „Nie zastrzeli się.”
- Wie pan - powiedział rozdrażniony - na pańskim miejscu, chcąc spełnić akt wolnej woli,
zabiłbym kogo innego, nie siebie. Mógłby pan stać się użyteczny. Wskazałbym panu, kogo należy
zabić, o ile pan nie stchórzy. Jeżeli tak, mógłby pan nawet nie odbierać sobie dziś życia.
Moglibyśmy dojść do porozumienia.
- Zabicie kogo innego byłoby najniższą formą ziszczenia mojej woli. Całego ciebie widzę w tej
propozycji. Nie jestem tobą: szukam najwyższej formy i zabiję siebie.
„Doszedł wreszcie do tego” - złowrogo mruknął Piotr Stiepanowicz.
Kiriłłow wciąż chodził po pokoju.
- Mam obowiązek złożyć świadectwo niewierze. Nie ma dla mnie wyższej idei jak to, że Boga nie
ma. Opieram się na całej historii ludzkości. Człowiek nic innego nie robił, tylko wciąż wymyślał
Boga, aby żyć nie pozbawiając się życia. W tym są zawarte dotychczasowe dzieje ludzkości. Ja
pierwszy w historii świata nie chciałem wymyślić Boga. Niech się wszyscy dowiedzą o tym raz na
zawsze.
„Nie zastrzeli się” - myślał z trwogą Piotr Stiepanowicz.
- Kto ma się o tym dowiedzieć? -drażnił Kiriłłowa. - Tu nie ma nikogo oprócz nas dwóch. Może
Liputin ma się dowiedzieć ?
- Wszyscy powinni się dowiedzieć, wszyscy się dowiedzą. Nie ma przecież nic ukrytego, co by
nieśmiało być wyjawione. Tak powiedział On.
Z gorączkowym zachwytem wskazał obraz Zbawiciela, przed którym paliła się lampka. Piotr
Stiepanowicz zirytował się już do reszty.
- Więc w Niego nie przestał pan wierzyć? Nawet lampka się pali. Może to „na wszelki wypadek”?
Kiriłłow nie odpowiedział.
- Wie pan? Mam wrażenie, że wierzy pan głębiej od niejednego popa.
- W kogo? W Niego? Posłuchaj! - zawołał Kiriłłow zatrzymując się i wpatrując w przestrzeń
fanatycznym, obłąkanym wzrokiem. - Posłuchaj wielkiej myśli. Był jeden taki dzień, że pośrodku
ziemi stały trzy krzyże. A jeden z ukrzyżowanych tak wierzył, że rzekł do drugiego: „Dziś będziesz
ze mną w raju.” Dzień ów się skończył, umarli obaj, odeszli i nie znaleźli ani raju, ani
zmartwychwstania. Nie wypełniło się to, co było powiedziane. Słuchaj! Ów człowiek był
największy na świecie. Stwarzał to, dla czego ludzie mieli żyć. Cała nasza planeta, że wszystkim,
co na niej jest, bez tego człowieka byłaby czymś obłąkańczym. Ani przedtem, ani potem nie było
nikogo, kto by mu dorównał - nigdy, aż to wygląda na cud. W tym jest cud, że nigdy nie było i nie będzie równego Jemu. Jeśli zaś tak, jeśli prawa przyrody nie oszczędziły nawet i Jego, jeśli nie pożałowały nawet własnego cudu, a zmusiły i Jego, by żył wśród kłamstwa i umarł z powodu kłamstwa - widocznie cała nasza planeta jest kłamstwem, na kłamstwie się opiera i na głupim szyderstwie. To znaczy, że prawa naszej planety są kłamstwem i szatańską farsą. Po cóż więc żyć? Powiedz, jeżeli jesteś człowiekiem.
- To zupełnie inne postawienie kwestii. Mam wrażenie, że plącze pan dwie odrębne przyczyny. A
to nie wzbudza zaufania. Lecz niech pan pozwoli. A jeżeli pan jest bogiem? A jeżeli skończyło się
kłamstwo i domyślił się pan, że całe kłamstwo pochodziło od dawnego Boga?
- Zrozumiałeś wreszcie! - zawołał Kiriłłow z zachwytem. - A więc można było zrozumieć, jeżeli
zrozumiał nawet taki człowiek jak ty! Czy rozumiesz teraz, że zbawienie wszystkich jest w
zrozumieniu tej myśli? Kto ją wyjaśni? Ja! Nie rozumiem, jak mogli dotychczas ateiści wiedzieć,
że nie ma Boga i żyć dalej! Uświadomić sobie, że nie ma Boga, i nie uświadomić sobie
jednocześnie, że się samemu jest bogiem - to nonsens. Inaczej bowiem trzeba koniecznie zabić
siebie. Gdy to już będzie uświadomione, samobójstwa staną się niepotrzebne, gdyż zacznie się
życie w największej chwale. Lecz ten jeden, ten pierwszy, musi koniecznie zabić siebie. Któż
bowiem zacznie? Kto złoży dowód? To ja właśnie zabiję się, zabiję koniecznie, aby zacząć i
udowodnić. Jestem tymczasem bogiem pomimo woli i jestem nieszczęśliwy, gdyż mam obowiązek
okazać wolną wolę. Wszyscy są nieszczęśliwi dlatego, że boją się okazać wolną wolę. Człowiek
dlatego był dotychczas tak biedny, tak nieszczęśliwy, że bał się okazać wolę jako rzecz
najważniejszą; okazywał ją w sprawach nieważnych, jak sztubak. Jestem bardzo nieszczęśliwy,
gdyż bardzo się boję. Strach jest klątwą człowieka... Lecz okażę moją wolę. Muszę uwierzyć, że
nie wierzę. Zacznę i skończę, i otworzę wrota. I zbawię. To jedno zbawi wszystkich ludzi i w
przyszłym pokoleniu przerodzi ich fizycznie. Bo w dzisiejszym kształcie fizycznym, o ile się
przekonałem, człowiek nie może żadną miarą obejść się bez dawnego Boga. Trzy lata szukałem
atrybutu mojej boskości i znalazłem. Jest nim - wolna wola! Bo dzięki niej mogę w najważniejszej
rzeczy zaprzeczyć pokorze i wykazać nową, straszną moją wolność. Ona jest straszna. Zabijam siebie, aby
się zaprzeć pokory i wykazać straszną moją wolność.