Bądźmy przez chwilę poważni, panie i panowie. Kiedy Ash nie wyrzuca Pikachu do walki przeciwko Rhydonowi Blaine'a albo nie mówi otwarcie przy wszystkich, że jego Pidgeotto nie ma szans przeciwko typom trawiastym Eriki (a konkretniej, jej głupiemu Gloomowi), każe swojemu biednemu Heracrossowi używać niczego innego oprócz ataków walczących przeciwko Scizorowi, kiedy jeden wymierzony atak typu walczącego położyłby go na jedno uderzenie...
...co prowadzi nas do jednego pytania:
Czy Ash jest głupi, czy on autentycznie chce przepuszczać swoje Pokémony przez jak najwięcej agonii kiedy wysuwa je do niemożliwych do wygrania walk? (Pikachu vs. Onix...)
Ash wygrywa swoje walki przez zwykłego farta, albo poprzez niesamowicie wysoki poziom swoich Pokémonów. Wygrywa on tylko przez to, że Thunderbolt Pikachu jest jakimś cudem magicznym multi-elementalnym atakiem który kładzie typy ziemne na jedno trafienie - oprócz kilku magicznych przypadków, ale wtedy i tak "użyje rogu Rhydona jako przyciągacza błyskawic" by zniszczyć go jednym uderzeniem...
Skoro zostało udowodnione, że Rhydon jest odporny na ataki elektryczne, jaki sens ma to, jakim przewodnikiem prądu jest jego róg?!
Całkowita ignorancja Asha na efektywności typów oraz jego kompletny brak sensu walki (używanie Pokémona typu walczącego przeciwko Pokémonowi słabemu na ten typ, ALE kazanie mu używać TYLKO ataków typu normalnego) sprawia, że sądzę, że Ash wygrał wszystkie swoje dotychczasowe walki jedynie dzięki niesamowitemu fartowi i tajemniczym zakrętom losu.
Ash Ketchum jest najgorszym trenerem Pokémonów w historii. Spróbujcie udowodnić mi, że się mylę.