Jako że zdaję sobie sprawę, iż moje wielokrotne polecenia tej książki w normalnych dyskusjach mogą nie wystarczyć, by ktokolwiek zdecydował się wydać te 30 zł, więc zdecydowałem się zamieścić tutaj, zgodnie z prawem cytatu, niektóre fragmenty, które najbardziej przypadły mi do gustu (gdybym miał zamieścić wszystkie, to byłoby to 90% całej książki). Robię to z nadzieją, że zmotywuję do kupna chociaż jedną osobę, która dzięki temu odkryje cudowny sposób logicznej, świadomej obserwacji świata.
Zanim to zrobię, chcę zaznaczyć: to nie jest fanowska książka typu "po przeczytaniu będziesz myślał jak Holmes i rozwiązywał zagadki kryminalne". Mimo, że tytuł może być dla niektórych mylący, jest to książka o świadomym i logicznym myśleniu i postrzeganiu w ten sposób całego świata, a wiedza w niej jest poparta badaniami i wiedzą neurologiczną i psychologiczną.
Powiem prosto: Maria Konnikova wyjaśnia nam wprost wszystko to, co do tej pory słyszeliśmy, ale w zawoalowany sposób i pojedynczo na internecie bądź w innych książkach (np. "Dobrze dla mózgu jest, kiedy zmieniamy coś w naszych codziennych nawykach" - no dobra, ale po co i jak to działa?!) i jeszcze drugie tyle, czego nie słyszeliśmy.
Jeśli spodobał Ci się filmik SciFuna o Prawdzie i Fałszu, to uznaj tę książkę za "Krótki film 2.0 o naukowej metodzie myślenia", zawierający większość tego, co powiedział SciFun, plus 5 razy tyle nowych, istotnych informacji.
To może najpierw opis z tyłu okładki:
Najczęściej uważamy kreatywność za właściwość umysłu, którą się ma lub której się nie ma. To nieprawda! Kreatywności można się nauczyć! I Ty możesz myśleć jak Sherlock Holmes!
Jedynym człowiekiem na świecie, na którym wyczyny Sherlocka Holmesa nie robiły większego wrażenia był on sam. To, co dla nas jest dowodem jego geniuszu, dla niego było efektem pracy nad własnym umysłem. Czy w związku z tym my wszyscy skazani jesteśmy na rolę doktorów Watsonów zdumionych świadków wyczynów geniusza z Baker Street?
Odpowiedź znajdziesz w książce Myśl jak Sherlock Holmes, która jest przewodnikiem po naszych mózgach, ale również narzędziem, dzięki któremu odkrywamy jego niewykorzystane dotąd możliwości. Łącząc najnowszą wiedzę na temat psychologii człowieka i działania układu nerwowego Maria Konnikova pokazuje, w jaki sposób każdy z nas przy odrobinie cierpliwości i konsekwencji może wyostrzyć swoją percepcję, pogłębić świadomość i wyćwiczyć szare komórki. Tak, by nasz umysł stał się potężnym i błyskotliwym narzędziem dedukcji. Nie po to, byśmy jak Holmes rozwiązywali kryminalne zagadki, ale by nasz mózg lepiej służył nam na co dzień.
Prolog
Jako dzieci jesteśmy nadzwyczaj spostrzegawczy. Wchłaniamy i przetwarzamy informacje z szybkością, do jakiej nigdy później nie będzie nam dane się nawet zbliżyć. Nowe widoki, nowe dźwięki, nowe zapachy, nowi ludzie, nowe emocje, nowe doświadczenia - tak uczymy się świata i jego możliwości. (...)I ze względu na tą wpisaną w nasze otoczenie "nowość" jesteśmy w najwyższym stopniu czujni, zaabsorbowani, pochłaniamy wszystko. Co więcej, zapamiętujemy - bo jesteśmy zmotywowani i zaangażowani (do obu tych cech będziemy niejednokrotnie powracać). Nie tylko więc przyswajamy świat w całej pełni, lecz także magazynujemy przyswojone informacje na przyszłość. (...)
Z wiekiem czynnik zblazowania gwałtownie rośnie. Tam byłem, to robiłem, na to nie muszę zwracać uwagi, bo niby kiedy miałbym to wykorzystać i po co? Nim się zorientujesz, wyzbywasz się wrodzonej uważności, zaangażowania i ciekawości na rzecz nawyków bierności i bezrefleksyjności. I nawet kiedy chcesz się zaangażować, nie masz już luksusu dzieciństwa.
Nie jest to mechanizm z gruntu zły (...) - ale niebezpiecznie zbliża nas on do bezrefleksyjności. Granica między wydajnością a bezmyślnością jest bardzo cienka i powinniśmy się bardzo starać, aby jej nie przekraczać.
Każdy z nas pewnie doświadczył tego, że kiedy trzeba było odejść od codziennej rutyny, by coś załatwić, nagle okazywało się, że wypadło nam to z głowy. [Tutaj autorka opisuje klasyczny przykład, kiedy chcemy po drodze do domu wstąpić do apteki. Powtarzamy to sobie w głowie milion razy, ale kilka godzin później nagle orientujemy się, że stoimy pod progiem naszego domu i zapomnieliśmy po drodze wstąpić tam, gdzie chcieliśmy].
To zdarza się ciągle. Jesteśmy tak wpisani w określoną konfigurację zachowań, że niemal całe dnie spędzamy w bezmyślnym zamroczeniu.
Ale to (...) tylko niewielka część o wiele szerszego zjawiska. Jak wielu myślom pozwalamy przepłynąć przez naszą głowę bez zatrzymania, choćby na krótko, by je rozpoznać? Jak wiele pomysłów i przeczuć nam uciekło, bo zapomnieliśmy poświęcić im trochę uwagi [mi się to akurat ostatnio zdarza nad wyraz często. -Bat.]?
Rozdział Pierwszy - Naukowa metoda myślenia
Co prawda Sherlock Holmes był wymyślony, ale jego podejście do myślenia było jak najbardziej realne. Jego metody, jeśli odpowiednio je zastosujemy, nie ograniczą się do opowieści i przyniosą namacalne, pozytywne zmiany.
Wystarczy wypowiedzieć nazwisko Holmesa, a zaraz staną nam przed oczami nieodłączne obrazy (...). Jakiekolwiek skojarzenia przyjdą wam do głowy, idę o zakład, że nie będzie wśród nich słowa "psycholog".
Już czas, by się pojawiło.
Holmes był detektywem nie do zastąpienia. Ale jego obserwacje ludzkiego umysłu były równe jego najwybitniejszym osiągnięciom w sądownictwie karnym. To, co nam oferuje, (...) to sposób myślenia, podejście umysłu, które może być stosowane w licznych zadaniach niemających nic wspólnego z mglistymi ulicami londyńskiego podziemia. Ta postawa wywodzi się z metody naukowej, ale wykracza zarówno poza naukę, jak i zbrodnię. I dziś może się stać modelem myślenia, a nawet sposobem bycia.
A.C. Doyle chciał, by Sherlock Holmes stał się ucieleśnieniem naukowości, ideałem, do którego możemy aspirować, ale nigdy nie osiągniemy jego poziomu.
Rozdziały w tej książce są w luj długie, dlatego pomyślałem, że będę zamieszczał te interesujące fragmenty w odstępach czasowych, żebyście mogli się na ich temat wypowiedzieć i żeby ogólnie było wygodniej, i dla mnie, i dla Was.
Następny fragment będzie o tym, czym jest naukowa metoda myślenia.