No więc główna rzecz:
Rhobar pisze:
Ale Biblia po dogłębnej analizie daje nam raczej pesymistyczny obraz tego świata - naszą powinnością jest cierpieć, męczyć się, zmagać się z grzechem i być niepewnym zbawienia.
I tak mamy żyć.
Cierpmy i smućmy się, ale niech to cierpienie i smutek będzie źródłem naszej satysfakcji.
Nie. Z tego, co mówisz, wynika, że
musimy podchodzić do cierpienia ze smutkiem i pokutą. Przyjmować je i się w nim hartować. To tylko częściowo prawda.
Prawdą jest, że cierpienie jest na stałe wpisane w nasze życie.
Prawdą jest, że powinniśmy akceptować cierpienie i ofiarować je Chrystusowi.
Ale nieprawdą jest to, do czego doszedłeś idąc za daleko w interpretacje słów Boga: że "powinniśmy się męczyć i smucić się, kiedy dotyka nas cierpienie". To nieprawda, Bóg nic takiego nie powiedział. Mówił to w konkretnych, ściśle określonych momentach, np. kiedy jakieś miasto musiało odpokutować za swoje czyny, bo inaczej miałoby zostać zniszczone. Wtedy Bóg kazał się smucić i chodzić w workach pokutnych. Ale nigdy nie powiedział, że nasze całe życie ma takie być.
Dowód? Dowodem jest nawet fragment, jaki sam przytoczyłeś (taki trochę strzał w stopę):
J 15, 18-27 pisze:
Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. 19 Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. 20 Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. 21 Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał. 22 Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. 23 Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. 24 Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego. 25 Ale to się stało, aby się wypełniło słowo zapisane w ich Prawie: Nienawidzili Mnie bez powodu.
26 Gdy jednak przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. 27 Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
Nigdzie w tym fragmencie nie znajdziesz słówka o tym, jak powinniśmy
traktować cierpienie, jakie nas spotyka. A tym bardziej stwierdzenia, że powinniśmy się wtedy smucić czy odczuwać trwogę. Natomiast fragmenty, które podkreśliłem mówią jedynie o tym, co
się dzieje i będzie się działo, czyli o faktach. To proroctwo od Boga dla ludzi.
I dodatkowo fragment ten jest z rodzaju tych dających nadzieję prawdziwie wierzącym, a ostrzegających ludzi gardzących nauką Jezusa. Ale nie ma ani słowa o podchodzeniu do cierpienia. W Nowym Testamencie także nie znajdziesz słów Jezusa czy apostołów mówiących, że należy się zawsze smucić, kiedy cierpimy. Wręcz przeciwnie - św. Piotr mówi, że powinniśmy się cieszyć z tego, że Bóg daje nam możliwość zbawienia.
Smucić się powinniśmy wtedy, gdy zgrzeszymy, gdy sami upadniemy pod ciężarem pokus (mimo, że zawsze mogliśmy pod nim wytrwać), gdy obrazimy Boga, gdy ktoś z naszych bliźnich to robi. Ale nie cały czas.
Nawet inni święci, nie tylko święty Filip, wręcz żartowali sobie z Bogiem. Jak już mówiłem - świadectwa i fakty świadczą o tym, że stan niemal nieustannej radości jest stanem błogosławionym i dającym spokój ducha, dającym możliwość poznania Boga. Odpierającym pokusy. To są same dobre owoce. I nie ma żadnego złego (o ile taki ktoś ten stan radości przeżywa w odpowiedni sposób, jak np. święty Filip).
Na przykład św. Teresa z Avilla:
"Szeroko cytuje się jej zdanie, z którym wyjechała do Pana Jezusa tłumaczącego jej w objawieniu, że pozwala, by cierpiała, bo tak traktuje przyjaciół: „Nie dziwię się więc Panie, że masz ich tak niewielu…”. Podobno umiała zmienić koło u wozu, a gdy kiedyś jedna ze współsióstr przyłapała ją w kuchni na mistycznej ekstazie, dostrzegła, że Teresa jednocześnie nie przestaje trzymać patelni i normalnie smażyć na niej rybę (gotowała zaś podobno całkiem, całkiem)."
Zażartowała do Pana Jezusa podczas objawienia. Objawienia o cierpieniu. Rozumiesz? Gdyby to było złe, raczej nikt nie cytowałby tego tak szeroko, w tym księża i zakonnice. Ludzie bardzo blisko Boga.
Tak więc proszę: przeczytaj to wszystko, co napisałem jeszcze raz i przemyśl swoje stanowisko.