Mała, surowo urządzona kawalerka usytuowana w jednym z podłużnych bloków mieszkalnych, położonych na przedmieściach. Poza łazienką, aneksem kuchennym i skromną sypialnią nie ma tu wiele.
Właścicielka
Radio:
Trafiłaś do domu bez problemu, zaparkowałaś motorower zaraz przy klatce.
Korzystając z wolnej chwili, miała zamiar pogrzebać przy pojeździe. Wzięła narzędzia, jakie mogła znaleźć w mieszkaniu, a był to klucz francuski, śrubokręt i oliwierka, po czym zaczęła oglądać pojazd w celu zlokalizowania źródła problemów z zapłonem.
Właścicielka
Najprawdopodobniej była to uszkodzona cewka zapłonowa.
Hmm... Postukała kluczem w brodę. Była w stanie naprawić to przy obecnych narzędziach?
Właścicielka
Owszem. Po kilkunastu minutach naprawiłaś ową cewkę, teraz wystarczyło spróbować odpalić motorower.
No, teraz już powinno być dobrze. Wytarła dłonie z smaru, przekręciła kluczyk i nacisnęła na kopkę.
Właścicielka
Pojazd od razu odpalił, możesz być z siebie zadowolona.
Bum! Była z siebie zadowolona, wycisnęła z tego grata jeszcze trochę życia. Ile czasu zostało do transakcji?
Właścicielka
Około trzech, czterech godzin. Spędziłaś ten czas na odpoczywaniu w mieszkaniu po czym dobiła 21:50. Mogłaś iść spotkać się z bratem.
Sprawdziła, czy wszystko co potrzebne ma w przy sobie. Pistolet przełożyła do prawej kieszeni spodni, kastet do lewej w kurtce. Nóż też miała pod ręką. Pojechała na spotkanie.
Właścicielka
Radio:
Po dwudziestu minutach zmęczona trafiłaś do mieszkania.
Więc nie zwlekając, zjadła kolację z odgrzewanej chinszczyzny, po czym wzięła prysznic, przeszła przez resztę wieczornej higieny i położyła się spać.
Właścicielka
Obudziłaś się parę godzin później, dokładniej o dziewiątej.
Zjadła szybkie śniadanie, ubrała się i wzięła też nożyk motylkowy, jaki zdobyła na trupach. Pojechała do slumsów.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Radio:
Po dziesięciu minutach zaparkowałaś przed blokiem.
Zadowolona z nowego nabytku, poszła do mieszkania, wzięła prysznic i sprawdziła stan lodówki.
Właścicielka
W lodówce jeszcze było nawet co zjeść, choćby mogłaś sobie zrobić kanapki z serem, szynką czy czymś jeszcze.
Fajno, nie musiała się wybierać do sklepu. Zrobiła sobie kanapki i zjadła. W międzyczasie poczytała gazetę, która jakimś trafem znalazła się w jej mieszkaniu.
Właścicielka
Z ciekawszych rzeczy dowiedziałaś się o napadzie na jubilera ''Angelico''. Odbył się w nocy a złodzieje obrabowali całą biżuterię. A jutro mają odbyć się wybory na burmistrza Miami.
Ciekawe ike kasy poszło z tego jubilera...Kto startuje na burmistrza?
Właścicielka
Harvey Baker, radny miasta, spokojny człowiek chcący pozbyć się przestępczości z miasta jak tylko się da, Paul McCready, porywczy radny miasta. Chce rozwinąć gospodarkę miasta i dobrobyt. Jest też Mario Taroni, syn Salvatore'a Taroniego, który ma plany, jak powyższa dwójka.
Oho, ciekawe kto rozdawał łapówki...Znaczy się, ciekawe kto wygra. Poczytała jeszcze przez moment i udała się do snu.
Właścicielka
Obudziłaś się kilkanaście godzin później, o szóstej rano.
Przyciągnęła się na łóżku. Teraz już trzeba będzie się ruszyć do sklepu, bo lodówka świeci pustkami. Ale jak jej się nie chciało wstawać... Niemniej, po godzinie leniwego leżenia pod kocem, ubrała się i wsiadła do samochodu, po czym pojechała do sklepu.
Właścicielka
// pomińmy to.//
Po godzinie wróciłaś do domu z zakupami.
//Łeee//
Wypakowała zakupy to szafek i lodówki, po czym przyrządziła szybkie śniadanie - miska płatków z dogryzaną w międzyczasie bułką. Po tym, udała się do.sklepu z bronią.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Radio:
Po kilku minutach dojechałaś do swojego domu, zaparkowałaś obok.
Odgrzała sobie jakąś chińszczyznę i jedząc ją, przez jakiś czas oglądała telewizję i drzemała, mniej więcej do zapadnięcia zmroku.
Właścicielka
Tak też oglądałaś jakiś film kryminalny do dwudziestej.
Więc gdy już mrok zapadł, poszła do South Beach.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Radio:
Po kilkunastu minutach spaceru bezpiecznie dotarłaś do swojego domu.
No i zarąbiście. Jutro będzie musiała odszukać zwerbowanego dilera i dać mu towar, by ten go spieniężył. Spokojnie weszła do mieszkania.
Właścicielka
Wszystko było tak jak zostawiłaś, było spokojnie, tak samo jak weszłaś do środka.
Odłożyła towar pod poduszki kanapy i zrzuciła z siebie kurtkę. Po tym, podeszła do lodówki, chcąc sprawdzić, czy jeszcze coś zostało z wczorajszej chińszczyzny.
Właścicielka
Coś tam było, raczej się najesz na dzisiaj.
Wyciągnęła ją i zjadła na zimno, zapijając piwem. Po tym, usiadła i wyciągnęła pistolet, który zabrała martwemu. Zaczęła go oglądać.
Właścicielka
Ot, zwyczajny Colt 1911. W środku amunicja była pełna, zabrałaś jej też trochę od gangstera.
Oh, lepiej niż się spodziewała. Zostawiła pistolet pod łóżkiem i zabrała się za wieczorną higienę. Po tym, udała się do snu.
Właścicielka
Zasnęłaś po kilkunastu minutach. Obudziłaś się jakiś czas później, długo spałaś gdyż za oknem widziałaś wschód słońca.
Dobry sen nie jest zły. Wstała, przeszła przez poranną higienę i spojrzała do lodówki, z szczerą nadzieją, że nie będzie ona pusta.
Właścicielka
Wiele z tego nie zdziałasz, najwyżej jakieś biedne kanapki, bo trzeba przyznać że chleb też już trochę czerstwy...
Cholera... Eh, dzisiaj po prostu pojedzie do fast-fooda i skorzysta z oferty śniadaniowej. Zabrała broń, zamknęła mieszkanie i poszła do samochodu.
Właścicielka
Dotarłaś do swojego pojazdu bez problemów.
Odpaliła silnik i udała się do restauracji szybkiej obsługi.
Właścicielka
Bez zbędnego przedłużania dojechałaś do fast-fooda, zjadłaś śniadanie i wydałaś dziesięć dolców. Po wszystkim pojechałaś do slumsów.