Właścicielka
Potrzebujesz szybkiej gotówki? Daj coś w zastaw a kasa będzie twoja. Pamiętaj jednak że pożyczkę trzeba kiedyś spłacić... Właścicielami lombardu są Żmije więc z dłużnikami się nie cackają. A co do budynku, jest dosyć mały i obskurny ale i tak ma dużo klientów.
Właścicielka
Lutherek:
Po paru minutach dojechaliście do slumsów, zaparkowaliście w jakiejś uliczce.
- Dobra, słuchajcie. Wchodzimy do tego lombardu naprzeciwko. - Wskazał ręką na budynek po drugiej stronie ulicy. - A potem strzelamy do wszystkiego się rusza. Nie martwcie, najpewniej będą to tylko czarnuchy. Gdy już się ich pozbędziemy to bierzemy cenne rzeczy i pieniądze. Potem wracamy do auta i jedziemy do willi Dona. A, jednego bym zapomniał. Jak masz na imię, młody? - Zadał ci dziwne pytanie po czym wyszedł z samochodu i podszedł do bagażnika. Reszta waszej grupy również opuściła wóz i odbezpieczyła swoje peemy.
Lutherek
//Żmije, tak myślałem :D//
-Nazywam się Giovanni, syn sycylijskiego faszysty - odpowiada.
Zaciskam mocniej rękę na broni i czekam na ruch reszty grupy.
Właścicielka
- Antonio. Ten olbrzym to Pablo, a ten chuderlak to Giuseppe. - Przedstawił ci resztę ziomków po czym wyjął z bagażnika pokaźną strzelbę, Remingtona 870. - Idziemy! - Wszyscy mając bronie w rękach przeszliście przez ulicę jakby nigdy nic. Cywile zaczęli się odsuwać od lombardu, a Żmije obok wejścia spojrzeli na was zdziwieni. Już sięgali po spluwy w kieszeniach...
Lutherek
Giovanni
Jak najszybciej celuje w najbliższego mu przeciwnika i strzela, dopóki nie ma pewności, że padł martwy lub nieprzytomny.
Właścicielka
Wystrzeliłeś trzy razy w przeciwnika, trafiłeś dwa razy w klatkę piersiową, padł martwy. Twoi towarzysze z łatwością zestrzelili resztę gangsterów. Pablo kopniakiem wyważył drzwi do Lombardu i zastrzelił jednego z siedzących tam Żmii. Antonio asekurował go strzelając zza okna do sprzedawcy za ladą a ty mogłeś mu pomóc eliminując pozostałego przy życiu gangstera, ukrywającego się za ladą. Mógłbyś go jakoś stamtąd wywabić.
Lutherek
Giovanni
Powoli się zbliża do lady, ciągle celując w miejsce lady, w której mogłaby pojawić się głowa jednej ze Żmii, by w razie jakiegos ruchu, odrazu pociągnąć za spust.
Właścicielka
Miałeś szczęście, bo oprych właśnie wychylił głowę i wystrzelił obok twojej nogi, prawie cię trafił. Nie dałeś mu jednak okazji do powtórzenia tego, natychmiast go zabiłeś.
- To chyba wszyscy. - Stwierdził Antonio. - Przeszukajcie kasę, szuflady, wszystko. Ja stanę na czatach. - Pablo i Giuseppe zabrali się do pracy, ty też powinieneś.
Lutherek
Giovanni
Chowa Colta do kieszeni, po czym udaje się do ciał, by najpierw je przeszukać, gdy przeszuka je wszystkie, dołączy do sprawdzania kasy przy ladzie.
Właścicielka
Z ciał uzyskałeś około pięć tysięcy dolarów i zapasową amunicję do twojego Colta. W kasie znalazłeś na oko dziesięć tysięcy.
Lutherek
Giovanni
Ile może, chowa po kieszeniach, resztę zabiera i stawia w widocznym miejscu, by ktoś inny to zgarnął. Sprawdza, czy w lombardzie jest magazyn, jeśli tak, to przeszukuje go.
Właścicielka
Zarobiłeś około siedem tysięcy dolarów, resztę dałeś na ladę. Dotarłeś do magazynu gdzie leżało pełno rzeczy, z najbardziej wartościowych widziałeś kilka zegarków i pierścionków. Resztę trudno byłoby unieść.
Lutherek
Giovanni
Zabiera i wpycha do i tak już bardzo zapchanych kieszeń tyle zegarków i pierścionków, ile może, resztę kładzie na ladę.
-Macie tutaj biżuterię i zegarki - krzyczy.
Właścicielka
Udało ci się zgarnąć dwa zegarki i trzy pierścienie, reszta by cię zdecydowanie przeciążyła i spowolniła w dodatku rzeczy mogłyby zacząć wypadać z kieszeni. Inne łupy pozostawiłeś na ladzie, które Carlo i Pablo wzięli zaraz po tym.
- Dobra, powinniśmy się zbierać! O cholera! - Wrzasnął Antonio gdy parę pocisków przeleciało mu koło nóg. - Chować się! - Pobiegł do lady i wskoczył za nią. Była to dobra kryjówka dopóki kucał. Pablo i Carlo również schowali się obok niego. Ty też powinieneś, ewentualnie możesz schronić się za ścianą w magazynie. Będziesz miał widok na cały sklep jeśli wyjrzysz za drzwi.
Lutherek
Giovanni
Jak najszybciej wraca do magazynu, schylając głowę, by nie zostać postrzelonym, po czym chowa się za ścianą w magazynie, przygotując się do możliwego oddania strzału.
Właścicielka
Lekko się wychylając zauważyłeś jak na ulicę wyszło około piętnastu Żmii, uzbrojonych po zęby. Wszyscy celowali swoimi karabinami w miejsce, gdzie ukrywali się twoi towarzysze. Jeden z napastników wystąpił na przód trzymając w ręku karabin Steyr AUG. Ubrany był w szary garnitur, w przeciwieństwie do reszty zgrai, gdzie każdy był ubrany jak na ulicę przystało. Czarnoskóry mężczyzna, prawie łysy również wymierzył bronią w ladę.
- To moje miasto, do cholery i nie pozwolę żadnym makaroniarzom tego podważać! Ja, Sean Jackson, zaraz wystrzelam was jak kaczki, wy włoskie szmaty! Rzucajcie! - Krzyknął na koniec do swojej grupy. Przygotowywali granaty... Twoi towarzysze jeszcze nic nie wiedzieli, choć byli niepewni co robić...
Lutherek
Giovanni
Skupia się. Jeśli nic nie zrobi, zapewnie zginie on, Carlo, Pablo i Antonio. Jeśli ucieknie, prędzej czy później dopadną go Włosi lub Żmije...Jeśli zaryzykuje...i strzeli w granat, jak już nie będzie miał zawleczki i odleci gdzieś obok, po czym wybuchnie i da jakąkolwiek szansę przeżycia.
Jak najmocniej trzyma pistolet, żeby czasem nie strzelił gdzieś obok. Szybkim ruchem dłoni, przeżegna się i wychyla się z Coltem zza magazynu, po czym celuje i strzela, w najbliższego przeciwnika, który trzyma odbezpieczony granat...
Właścicielka
Było to dosyć daleko, trafiłeś jednak w ramię Żmii, który właśnie wyjął zawleczkę z granatu i puścił go, gdy dostał kulkę.
- Ku*wa, granat! - Wrzasnął Jackson, odsuwając się błyskawicznie od materiału wybuchowego. Reszta też tak zrobiła, lecz trzem się nie udało i zginęli w wybuchu. - Chcesz się bawić ostro? To będziesz się bawił ostro! Strzelać! - Schował się za autem niedaleko wraz z dwójką przybocznych. Dziesiątka wystąpiła na środek ulicy i zaczęła ostrzeliwać ściany i meble lombardu.
Lutherek
Giovanni
-Ku*wa! Dzwońcie po posiłki - krzyczy w kierunku mafiosów
Samemu, czeka aż będą przeładowywać i wtedy odda kolejny strzał.
Właścicielka
- Nie mamy telefonów, do cholery! - Odkrzyknął. Podczas gdy Żmije przeładowywali broń ty wychyliłeś się i strzeliłeś kilkakrotnie w dwóch gangsterów, kładąc ich na ziemię.
- Idioci, jesteście jak tarcze na strzelnicy! Schowajcie się do cholery! - Wrzasnął wściekły Jackson zza samochodu. Pozostała ósemka żołnierzy schroniła się za zaparkowanymi autami lub ścianami budynków.
- Giovanni, udaj że chcesz strzelać, niech stracą magazynki a my wtedy odpowiemy ogniem! - Szepnął do ciebie Antonio.
Lutherek
Giovanni
Powtarza to, co robił, jednak nie oddając strzałów, chyba, że był pewien, że trafi. Próbuje również przebić strzałami po jedną oponę w każdym aucie, by uniemożliwić, lub przeszkodzić w możliwej ucieczce Żmij.
Właścicielka
Przebiłeś parę opon samochodów, przy których stały Żmije. Sam prawie oberwałeś, kula trafiła w podłogę obok twojej nogi. Ale udało ci się, teraz wasi przeciwnicy stracili amunicję a trójka twoich towarzyszy wstała zza osłony i zaczęła strzelać w samochody i innych gangsterów. Teraz oni byli pod ostrzałem, dwóch padło trupem. Usłyszeliście syreny policyjne. Lider Żmii i pozostała garstka jego żołnierzy wycofała się do uliczki. Pablo udało się jeszcze trafić jednego, lecz przeżył.
- Dobra robota, młody. Teraz musimy stąd wiać. Bierzcie łupy i spadamy! - Wszyscy wzięli swoje rzeczy i drobiazgi, które zostawiłeś na ladzie. Wybiegliście z lombardu i pognaliście uliczką w stronę waszego samochodu. Wszyscy weszliście do środka i pojechaliście siną w dal.
// Zmiana tematu na Rezydencja Taroni. Zacznę. //