Temat będzie dotyczył typu "katolików", którego przedstawicieli jest w dzisiejszym społeczeństwie ludzi wierzących (tych, co myślą, że wierzą) najwięcej. O kogo chodzi? Otóż na przykład:
"Ja to ogólnie wierzę w Boga. Chodzę do kościoła co niedzielę, przestrzegam 10-u Przykazań, no, może w sposób, w jaki ja je rozumiem. Nie jem mięsa w piątek, spowiadam się. ALE i tak co drugi dzień chodzę do łóżka ze swoim partnerem, bo WEDŁUG MNIE to nie jest złe, przecież go nie zdradzam, robię to tylko z nim, a to jest przecież dowód miłości".
Pierwsza rzecz: to nie jest bezpośredni dowód miłości, chyba każdy rozsądny (czytaj: niezaślepiony zakochaniem bądź pożądaniem) człowiek to wie. A tylko bezpośrednie dowody się liczą. Natomiast według Kościoła Katolickiego, do którego przecież uważają, że należą, jest tak, że seks jest bezpośrednim dowodem, a raczej wypełnieniem miłości dopiero po ślubie, kiedy oboje małżonków przysięga sobie przed Bogiem i udziela sobie ślubu (tak, to małżonkowie udzielają sobie nawzajem ślubu, nie ksiądz. On jest tylko świadkiem przed Bogiem i udziela w Jego imieniu pełnomocnictwa), że założą rodzinę i wychowają dzieci (tak, po ślubie należy wychować dzieci. Małżeństwo bezdzietne, oczywiście mowa tu o dobrowolnym, jest grzechem. Zawsze można wziąć z adopcji). Dopiero wtedy seks staje się owocem ich miłości (OWOCEM, nie przyczyną, co jest często mylone. Ludzie mylą głębokie pożądanie seksualne do drugiej osoby z miłością. Między innymi z tego się to wszystko bierze).
Dotknijmy ważnego tematu: Kto to jest katolik? Czy jest to osoba wierząca w to, że Chrystus przyszedł na ziemię, zmartwychwstał i rządzi światem, a potem zejdzie z powrotem podczas paruzji? Wierząca też, że Chrystus jest jedną z Osób Trójcy Świętej, Jedynego Boga? Otóż nie. Nie tylko. To jest definicja chrześcijanina, nie katolika. Definicja katolika jest taka, jak mówi Credo oraz Wyznanie Wiary, czyli osoba wierząca w to, co wszyscy chrześcijanie, plus jeszcze w Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski Kościół, na który składają się wszyscy wierni katolicy, łącznie ze zwierzchnictwem Kościoła (papieżem, biskupami etc.), które wielu ludzi nazywa skrótowo właśnie Kościołem. Mówiąc prościej, chrześcijanin to osoba postępująca zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego, który to właśnie jest bezpośrednim wyznacznikiem naszej wiary. Tak, to KKK jest bezpośrednim wyznacznikiem katolicyzmu, tak jak Pismo Święte jest bezpośrednim wyznacznikiem chrześcijaństwa.
Więc niech ci, którzy "przecież robią wszystko, co trzeba", ale oprócz tego, że potem przychodzą do domu i śpią ze swoim partnerem, niech nie mówią, że są katolikami. Skoro KKK wyraźnie mówi: Katolik nie może uprawiać stosunku seksualnego z kimś innym, niż partner w uświęconym przez Boga związku małżeńskim. Nie może. Bo inaczej nie przestrzega KKK, więc nie jest katolikiem. No, chyba że wynika to z jego słabości, to wtedy po prostu popełnia grzech i powinien po prostu pójść do spowiedzi i więcej tego nie robić. Ja jednak mówię tutaj o tych, którzy uważają, że "to przecież jest absolutnie dobre, moralne i normalne".
Nie.