Imię: Evan.
Nazwisko: Selwyn.
Wiek: Trzydzieści dziewięć lat.
Płeć: Taka jak w dosłownie każdym innym PBF'ie: Mężczyzna.
Życiorys: Evan urodził się w Walii, w nadmorskim miasteczku, jako syn średniozamożnego kupca. Oczywiście ojciec pragnął, aby syn poszedł w jego ślady, jednakże dzieciństwo spędził na beztroskiej zabawie, nauce liczenia, czytania i pisania (bo na takie wykształcenie pozwalała mu majętność rodziny) oraz na łowieniu ryb, z brzegu lub łodzi. Jako nastolatek zaciągnął się na statek handlowy ojca, z którym podróżował do różnych portów w Europie, Azji, Afryce, obu Amerykach, ogółem zwiedził solidny kawał świata. Niestety, mimo tego, że złota era piractwa dobiegła końca, ci wciąż działali na wielu akwenach, a statek ojca Selwyna miał to nieszczęście, aby na nich trafić. Po pościgu i krótkiej walce, która przerodziła się w rzeź, piraci schwytali nielicznych ocalałych, w tym Evana, obrabowali statek i zatopili go, wraz z licznymi trupami, w tym ojcem chłopaka. Schwytanych załogantów albo zabito dla zabawy, albo sprzedano w niewolę. Jednakże kapitanowi bandytów spodobał się hard ducha Evana, toteż został on jego ordynansem i chłopcem okrętowym. Z czasem polubił tę bandę wykolejeńców, a oni jego, więc po osiągnięciu pełnoletności wstąpił do załogi i piął się po szczeblach drabiny dowodzenia, zostając w końcu kapitanem. Jego samodzielna kariera trwała kilka lat, w tym czasie łupił, palił, rabował, gw**cił i mordował, a więc robił to, co każdy szanujący się pirat. Niestety, dobra passa znów się skończyła, gdy podczas napadu an statki handlowe doścignął ich okręt wojenny Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, któremu nie byli w stanie uciec, więc spróbowali walki. To był błąd, okręt nawet nie spróbował abordażu, on ich zwyczajnie wystrzelał z dział i zatopił, utrzymując dystans. Przeżyli nieliczni załoganci, w tym Evan, których wyłowili później rybacy, gdyż Brytyjczycy uznali, że i tak są martwi, a jeśli nie, to zajmą się nimi rekiny i odpłyną. Piraci dość szybko doszli do siebie, zamordowali swoich wybawców i pożeglowali do najbliższego portu. Tam, podczas wyzwisk i rękoczynów, doszło do rozpadu grupy, nikt nie chciał służyć już pod rozkazami kapitana Selwyna. Evan błąkał się kilka lat po portach całego świata, imając się różnych zajęć, aż w końcu natrafił na załogę piracką, która rekrutowała marynarzy do rejsu po skarb. Jemu właściwie było to wszystko jedno, mogli płynąć nawet na koniec świata, aby ubić Krakena, grunt, że mógł znów pływać na pirackim okręcie. Zaciągnął się, a po jakimś czasie kapitan docenił jego zdolności i doświadczenie, więc z miejsca awansował go ze zwykłego marynarza na swą prawą rękę, której to urząd piastuje do dziś.
Zalety: Doskonale pływa, zna się na grze na skrzypcach, wlał w siebie tyle alkoholu, że ciężko go upić.
Wady: Walka jakąkolwiek inną bronią niż ta podana niżej, co tyczy się i broni białej, i palnej, stoi u niego na zerowym poziomie. Należy dodać do tego walkę wręcz, bo o ile z pistoletem czy szablą w łapie jest mocny, to z gołymi pięściami na żadnego przeciwnika nie pójdzie.
Umiejętności: Świetnie zna się na strzelaniu z pistoletów oraz walką taką bronią jak właśnie kordelasy, noże, sztylety, szable i tym podobne. Ponadto świetnie zna się na wszystkim, co związane z nawigacją i innymi pierdołami, czyli obliczanie odległości, nanoszenie wszystkiego na mapę, ustalanie kursu i tak dalej.
Statystyki:
Siła: 7.
Ruch: 6.
Rozum: 7.
Walka:
-Dystans: 4 .
-Wręcz: 6.
Ekwipunek: Typowo piracki, a więc szabla, kordelas, sztylet, nóż myśliwski, dwa pistolety skałkowe, rzecz jasna nabite, bandolier przewieszony przez pas, gdzie ma szczelnie skrytą całą amunicję, proch, przybitki i wszystko inne, co potrzebne do ponownego naładowania swoich pistolecików. Do tego strój widoczny niżej, kompas, luneta, dziennik, kałamarz pełen atramentu, dwa gęsie pióra, dziesięciometrowy zwój liny, piersiówka pełna rumu, dwie butelki, również z owym trunkiem, skrzypce, smyczek.
Wygląd:
Jestem Hardkorem? A w jakimkolwiek Twoim PBF'ie wybrałem taką opcję? Nie? No właśnie.