Właściciel
Jeden z wielu garnizonów na terenie Portugalii. Składa się z około 80 ludzi
Siedział w swoim pokoju,podenerwowany i z dłonią na pistolecie,spodziewając się nagłego ataku dobrze zorganizowanej grupy bandytów bądź zdenerwowanego plebsu. Mimo straży stojącej przed drzwiami był niespokojny
Właściciel
Żadnego motłochu nigdzie widać nie było
Spojrzał na zegar i postanowił zarządzić przerwę na obiad,otworzył drzwi i odezwał się do 2 strażników
-Idźcie powiedzieć,że jest czas na posiłek,potem powiedzcie,że potrzebuję 10 ochotników na zwiad po obiedzie,wróćcie i zameldujcie czy są jacyś ochotnicy,potem możecie zjeść.
Właściciel
- Tak jest!
I zostałeś sam
-Porra,mogłem im powiedzieć by przynieśli mi jedzenie,trudno,będę musiał się ruszyć i zjeść z pozostałymi.
Wyszedł z pokoju i udał się w stronę stołówki zastanawiając się co dziś jest na obiad
Właściciel
Bacalhau á gomes de sá (dorsz z cienko pokrojonymi ziemniakami i cebulą, na koniec ozdobiony jajami na twardo i czarnymi oliwkami) był już gotowy
Przywitał się ze wszystkimi,usiadł na swoim miejscu i zjadł posiłek. Postanowił poczekać aż wszyscy skończą.
Właściciel
Po kilku chwilach, wszystkie talerze były puste
-No dobrze,teraz wszyscy słuchajcie mnie.Potrzebuję 10 ochotników na zwiad,są jacyś?
-No cóż w takim razie wezmę 15.Chyba nic się nie stanie pod naszą nieobecność.
Wybrał 15 żołnierzy i wsiadł na swojego konia
-Nie martwcie się,jeśli ktoś z was dziś nie został wybrany pewnie jutro zostanie.
Spojrzał w stronę 15 wybranych
-Wszyscy gotowi?
-No to ruszajmy
Wyjechał z garnizonu
-Pamiętajcie nie zapuszczamy się w las,łatwo tam zrobić zasadzkę
Rozglądał się w około wypatrując jakiegokolwiek zagrożenia
Właściciel
Na szczęście nigdzie nie było żadnych buntowników
-No dobrze,myślę,że jest bezpiecznie.Chyba możemy wracać do garnizonu mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Zawrócił w stronę garnizonu.
Właściciel
W garnizonie niewele się zmieniło
Udał się do stołówki i zapytał się najbliższego żołnierza
-Wiesz ile mamy zapasów żywności?
//z dupy się pyta o zapasy żywności. Grubas jeden :3
Właściciel
- Ło panie, dużo tego mamy
-Bardzo dobrze,jeden problem z głowy. Teraz muszę tylko napisać raport dowódcy garnizonu w mieście i mogę zarządzić kolację.
Udał się do swojego pokoju napisał raport w którym oświadczył,że nic niepokojącego się nie działo oraz podał stan garnizonu,oraz ilość zapasów żywności zawołał chłopca na posyłki i wysłał go do miasta.
Spojrzał na zegar.
//która godzina
-Porra,ja mu mówiłem,że zaraz kolacja
Otworzył okno i krzyknął do żołnierza przy stołówce
-Jednak jeszcze nie ma kolacji!
Zamknął okno i otworzył drzwi. Zwrócił się do strażników
-Powiedzcie mi kiedy chłopiec na posyłki wróci.
Zamknął drzwi i postanowił poczytać książkę by czas mu szybciej płynął
Czytanko.Przeczytał już 25%.
-na dziś wystarczy...muszę się napić.
wyszedł z pokoju i udał się do stołówki.
-Co macie do picia?
Właściciel
- A chce Pan zwykłe czy z alkoholem?
-Niech będzie z alkoholem.
Wypił
-O kurde,dobre to jest,aż mi się po polsku mówić zachciało.Dobre dobre.
Zataczając się wraca do pokoju
Właściciel
Pokój wydawał się falować
-Ło panie.gdzie ja jestem.czuję się jak na morzu.oj,będę rzygał.
Próbuje szybko znaleźć miejsce gdzie może zwymiotować
Właściciel
Roślina przy oknie była doskonała
zwymiotował tam po czym ledwo doszedł do łóżka rozwalając przy tym wszystko dookoła ,położył się na łóżku i zasnął.
Właściciel
Obudziłeś się w środku nocy
-Co się dzieje,ale boli mnie głowa.Czemu jest tak ciemno
Powoli sobie przypomniał.Wyszedł z pokoju i krzyknął.
-Zbiórka!macie 2 minuty.Macie zdać mi raport z tego co się działo gdy spałem
Zaczekał aż wszyscy się zbiorą.
-No dobrze,to co się działo,podczas mojej drzemki?
-No dobrze,jestem śpiący więc możecie się rozejść.
Odszedł do pokoju mówiąc do siebie
-Ciekawe czy ktoś wdepnie w moje żygi,byłoby śmiesznie.
Wszedł do pokoju ,położył się na łóżku i spróbował zasnąć.
Właściciel
Tym razem nikt Cię nie obudził. Słońce zaczęło już wstawać
-To była dziwna noc,chyba już czas na poranne ćwiczenia
Wyszedł z pokoju.
-Zbiórka! czas na ćwiczenia,macie 3 minuty na przygotowanie się!
-Dobrze,dziś ćwiczymy pokonywanie przeszkód konna i bieganie 4000 metrów gdyby wasz koń zginął.tylko nie krzyczcie bo mnie coś głowa boli. Wszyscy zrozumieli?
Właściciel
- Ta jest! - krzyknęli wszyscy
- Puta merda.Co ja mówiłem?,no ale skoro już krzyczymy to:NA CO JESZCZE CZEKACIE,ZAPIEPRZAĆ NA ĆWICZENIA.
Złapał się za głowę i udał się na poszukiwania szklanki wody.