CzarnyGoniec pisze:
Dawanie jednemu człowiekowi dużo władzy w większości przypadków skończy się nadużyciami.
Uważam, że dobra władza powinna sama siebie ograniczać.
Jedną z bardziej znanych koncepcji powyższego jest "trójpodział władzy", ale są też inne przypadki.
Dyktatura nie dość, że może prowadzić do nadużyć to jeszcze sprawia, że rządy nad krajem zależą od nastroju i zdrowia jednej osoby. Im mniej władzy ma dyktator, a więcej jego doradcy tym lepsza dyktatura. I tak dojdziemy w pewnym momencie do miejsca w którym najlepsza dyktatura to jej brak.
Największym problemem związanym z demokracją jest właśnie to, że przez populistów i manipulatorów zostanie przekształcona w dyktaturę i otrzyma wszystkie wady tego ustroju.
RhobarIII pisze:
No sorry, Niemcy zeszmacone traktatem wersalskim jakby były źródłem wszelkiego zła na tym świecie to nie sytuacja wyjątkowa?
RhobarIII pisze:Taaa...
Sytuacja wyjątkowa trwała ćwierć wieku, ale cały czas się zmieniała, w związku z czym nie była to jedna sytuacja, a zestaw następujących po sobie wielu sytuacji.
CzarnyGoniec pisze:
Taaa...
Wg. "Korzeni totalitaryzmu" Hanny Arend't jedną z istotnych cech totalitaryzmu jest nieustanne wmawianie ludziom, że sytuacja jest wyjątkowa i wymaga od władzy przejęcia większej władzy, by tę sytuację uspokoić.
Działania Hitlera i Stalina, połączone z nagminnym szukaniem wymyślonych wrogów z zewnątrz były tego żywym przykładem. Cały czas coś musiało się dziać, albo Żydzi spiskowali, albo Polacy, albo Ukraińcy, albo 300 rodzin, albo trockiści... albo zgniły i postępowy zachód...
To sum up - myślę, że to gadanie o koniecznej sytuacji wyjątkowej to tylko pretekst do odebrania ludziom wolności. A na pewno jeśli mówimy o Hitlerze, czy Stalinie (nawiasem mówiąc nie wiem czemu nie dałeś ich do jednej kategorii, bo przecież wg. Stalina też co chwilę był stan wyjątkowy)
CzarnyGoniec pisze:
Taaa...
Wg. "Korzeni totalitaryzmu" Hanny Arend't jedną z istotnych cech totalitaryzmu jest nieustanne wmawianie ludziom, że sytuacja jest wyjątkowa i wymaga od władzy przejęcia większej władzy, by tę sytuację uspokoić.
Działania Hitlera i Stalina, połączone z nagminnym szukaniem wymyślonych wrogów z zewnątrz były tego żywym przykładem. Cały czas coś musiało się dziać, albo Żydzi spiskowali, albo Polacy, albo Ukraińcy, albo 300 rodzin, albo trockiści... albo zgniły i postępowy zachód...
To sum up - myślę, że to gadanie o koniecznej sytuacji wyjątkowej to tylko pretekst do odebrania ludziom wolności. A na pewno jeśli mówimy o Hitlerze, czy Stalinie (nawiasem mówiąc nie wiem czemu nie dałeś ich do jednej kategorii, bo przecież wg. Stalina też co chwilę był stan wyjątkowy)
RhobarIII pisze:Biorąc pod uwagę, że w Twoich ustach "stan wyjątkowy" może znaczyć cokolwiek, bo masz te swoje definicje.
Za Hitlera stan był naprawdę wyjątkowy. Za Stalina nie.
RhobarIII pisze:Nie czytam Ci w myślach i obawiam się, że nie świadczy to o mojej głupocie tylko o Twojej nieefektywnej metodzie porozumiewania się pod tytułem "to co mówię może znaczyć to co chcę, bo jestem wolny".
Stan wyjątkowy to anomalia. Wytłumaczyłem to, więc nie udawaj głupiego.
Arend't