Poszarpana Grań

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jedno z licznych miast Pirkhów, położone na górzystym płaskowyżu, otoczone pułapkami, fosą i dwoma liniami grubych murów. Nic dziwnego, to miejsce ważne i dla nich, i dla innych.
Dzieje się tak, ponieważ przybywają tu niemalże wszyscy, poza ludźmi, rzecz jasna, chcąc poprosić o wynajęcie Golemów lub Żywiołaków do jakiejś bitwy, szukając zleceń od niezbyt wojowniczych Phirków, chcąc sprzedać swoje towary bądź zakupić te, które są tu oferowane, zwłaszcza pierwszej klasy broń, która niewiele różni się od tej, jaką dysponują ludzie, mimo iż jest to broń biała i miotająca.
Miasto zdobyć bardzo ciężko, mimo informacji o nim, ludzie spróbowali tylko raz, aby Armia Oczyszczenia musiała uznać wyższość Phirków, ich Żywiołaków, Golemów, żołnierzy, najemników i fortyfikacji. W ten sposób, mimo iż nie mieli takich zamiarów, mali wynalazcy dali reszcie tubylców nadzieję i symbol oraz dowód na to, że nawet ludzi można pokonać.
Poza kompleksem nadziemnym, w którym poza targowiskiem, zbrojowniami, karczmami i tym podobnymi budynkami, wykonanymi oczywiście z kamienia, istnieje też część podziemna połączona siecią tuneli z innymi miastami Phirków, acz zarówno do nich, jak i do podziemi, mają dostęp przedstawiciele tylko i wyłącznie tej rasy, zaś wejście tam kogokolwiek innego bez odgórnej zgody karane jest zwykle śmiercią na miejscu, bez możliwości wytłumaczenia się.

Avatar Ether
Tavar
Obudziłem się. Z cholernie bolącą głową. Mimo wszystko uniosłem ją i starałem się rozejrzeć po pokoju/otaczającej mnie okolicy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jak an razie widziałeś tylko ostre skały w dole oraz ścieżkę przed sobą, którą niósł Cię Twój wierny Golem.

Avatar Ether
Mimo braku bohaterstwa trzeba mieć swoją godność - starałem się iść samemu. Tylko... po co iść? I, cholera, gdzie?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dobre pytanie. Bardzo dobre. Golem posłusznie wykonał Twój rozkaz, więc mogłeś iść dalej sam. Po niespełna pięciu minutach wędrówki zauważyłeś cel Waszej podróży, czyli wielkie mur otaczające najpewniej jakieś miasto... Mimo wszystko, czułeś, że znasz to miejsce...

Avatar Ether
Podszedłem więc bliżej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Golem rzecz jasna kroczył za Tobą, więc razem dotarliście aż do murów miasta, o dziwo pozbawionych bramy.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? - usłyszałeś wołanie jednego z Twoich pobratymców stojących na górze, który pewnie był tu strażnikiem czy kimś takim.

Avatar Ether
- Szukam pomocy. Chyba jestem ranny...

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Chyba? Zresztą, odpowiadaj na pytanie: Ktoś Ty?

Avatar Ether
- Jestem ranny. Nie pamiętam, dostałem w łeb. Nie pozwolisz mi wejść? Chcesz, abym zdechnął Ci pod murem? Przez takich jak Ty nasza rasa wymiera!

Avatar Kuba1001
Właściciel
Argument trafił w punkt i po chwili w gładkiej dotąd ścianie muru pojawiła się brama, akurat na tyle wysoka i szeroka, abyś mógł się w niej swobodnie zmieścić... Chociaż nie, była większa, bo robiona pod gabaryty Twojego Golema.

Avatar Ether
Wszedłem więc.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Golem oczywiście za Tobą, a magiczna brama zniknęła. W środku znalazłeś typowe miasto Pirhków na powierzchni, a więc bastion handlowy: Grube mury i liczne umocnienia w ich okolicy, strażnicy, żołnierze i Golemy, a w centrum wielkie targowisko. Uzupełniało to towarzystwo przedstawicieli wielu ras, a także karczmy, budynki mieszkalne, magazyny, kuźnie i tym podobne.

Avatar Ether
Przyjrzałem się poszczególnym budynkom dokładniej - być może wspomnienia powrócą?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niezbyt, gdyż były to typowe budynki Pirkhów, mogłeś je spotkać w każdym mieście swojej rasy, niezależnie od tego, czy pod powierzchnią ziemi, czy nad poziomem gruntu.

Avatar Ether
Zakląłem w duchu i przypomniałem sobie o czymś ważnym.
Podszedłem do Golema (dlaczego to nazwa własna?), aby wyciągnąć paczkę z tytoniem i bletkami. Nasypałem na bletkę tytoń, zwilżyłem językiem i zacząłem skręcać. Po odpaleniu i paru zaciągnięciach uśmiechnąłem się.
Ach... szlugasek...

Avatar Kuba1001
Właściciel
//A dlaczego by nie?//
Nikt Ci bynajmniej nie przeszkadzał w paleniu, które najwidoczniej nie było tu zakazane. Właściwie to wątpliwe, żeby ktokolwiek zwrócił na Ciebie uwagę, każdy był chyba zajęty własnymi sprawami.

Avatar Ether
Palenie zakazane gdziekolwiek? Szaleństwo!

Nie mając innego pomysłu, ruszyłem w stronę karczmy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Karczma jak karczma, a przed wejściem widoczny był jakiś zakaz w formie piktogramu. Na szczęście nie dotyczył on palenia, ale musiałeś zostawić Golema na zewnątrz. Niby to oczywiste, bo nawet przy wielkich chęciach lub czyjejkolwiek pomocy, nie zmieściłby tam nic poza głową, ale są też i mniejsze Golemy, a do tego nie każdy jest tak inteligentny, żeby wpaść na to, o czym informował zakaz.

Avatar Ether
Zostawiłem Golema i wszedłem. Wiedziałem i bez piktogramu, że służba nie jada z panem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Karczma, jak to karczma, odznaczała się surowością, ale równie dobrze mógłbyś uznać ją też za przytulną. Była niewielka, a podłoga, sufit, ściany i meble w postaci szafek, stołów, krzeseł i kontuaru wykonane zostały z tego samego minerału, co cały budynek, a więc ze skały. Poza Tobą i barmanem w środku było tylko trzech innych Twych krajanów i, oczywiście, żadnego przedstawiciela innej rasy.

Avatar Ether
Podszedłem do nich i dosiadłem się.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Było to o tyle trudne, że musiałbyś wybrać jednego z nich, bowiem siedzieli samotnie, każdy we własnym stoliku, jakby nie biorąc pod uwagę myśli, że mogliby zasiąść razem do jednego.

Avatar Ether
Wybrałem siedzącego najbliżej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zignorował on Twoje przybycie, jak zachowałby się każdy inny Pirkh na jego miejscu, jedynie w dalszym ciągu żuł swoją potrawę, złożoną z mięsa i jakichś ciemnych grzybów, przy okazji popijając korzenne piwo. Poza tym okiem na Ciebie nie rzucił. Owszem, okiem, bo miał jedno, drugie zasłaniała czarna, skórzana przepaska.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku