Karawanseraj Dunoe

Avatar Ether
Dawniejsza Oaza Dunoe z czasem zaczęła zmniejszać swój obszar. Tak, jak przedtem mieszkańcy mogli ze spokojem zajmować się uprawą, a nawet nawadniać okoliczne tereny, tak teraz przestawili się na handel i w większości opuścili to miejsce.

Karawanseraj otacza serce dawnej oazy - głęboką i ocembrowaną studnię. Dostępu do niego broni masywna, wzmocniona brama prowadząca na szlach. W dalszej części znajduje się Dwór z przyległościami, a wszystko otacza mur z piaskowca.

Budynek główny był dwupiętrowy, co już stanowiło rzadki widok na tych ziemiach. Zbudowano go z szarego piaskowca. Jego mury miały przeszło trzy stopy grubości i straszyły szczelinami okien, wysokich, ale tak wąskich, że nawet dziecko nie wślizgnęłoby się do środka, a na dodatek zamykanych solidnymi, okutymi metalem okiennicami. Także drzwi nie sprawiały sympatycznego wrażenia: grube na trzy cale, niskie, nabijane żelaznymi ćwiekami i osadzone na zawiasach szerszych niż męska dłoń, pasowały bardziej do zamkowej furty niż do gościnnego zajazdu. Łatwo można było sobie wyobrazić, jak w kilka chwil cały budynek zamienia się z przyjaznego wędrowcom miejsca odpoczynku w szyjącą na wszystkie strony strzałami fortecę. I chyba dzięki temu świetnie pasował do nadgranicznego miasteczka i tych niespokojnych czasów.

Zdjęcie użytkownika Ether w temacie Karawanseraj Dunoe

Avatar Ether
Vathkath
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Chciałem opłukać twarz, lecz w misie nie było wody. Szybo ubrałem się i gniewnie ruszyłem w stronę zajazdu z misą w dłoni szukając czy to niewolników, czy to ich zarządcy.

//Nie wiedziałem jak zacząć, darcie mordy z rana na niewolników wydaje się lepszą opcją niż kontemplacja piasku,//

Avatar Kuba1001
Właściciel
O tak wczesnej porze grzechem byłoby budzić nawet niewolnika, więc wszyscy pewnie jeszcze spali, ewentualnie siedzieli w budynkach, choć można się spodziewać, że w ciągu kilkunastu minut wyjdą do swoich zajęć, aby zrobić jak najwięcej przed stosunkowo dużym upałem w okolicach południa.

Avatar Ether
Poruszony głosem sumienia, wszedłem do głównego pomieszczenia i usiadłem przy stole oczekując, aż wstaną.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Po około kwadransie oczekiwania usłyszałeś dźwięki typowe dla krzątaniny służby, niewolników i innych mieszkańców Dunoe.

Avatar Ether
Zapewne nie były to dźwięki typowe jedynie dla mieszkańców Dunoe, ale także dla wszystkich mieszkańców całego budzącego się świata.
Czekałem dalej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tylko na co, skoro wcześniej czekałeś aż się obudzą, a obecnie wszyscy są już na nogach?

Avatar Ether
Racja, dlatego też ruszyłem w ich kierunku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nadzorca właśnie majstrował coś ze swoim batem, niewolnicy zaś byli zajęci oporządzaniem koni i innymi pracami w obrębie karawanseraju.

Avatar Ether
//Nie zauważyłem!
Zabawne, że nie poganiasz mnie w "porzuconych" wątkach. No, ale ten jest Specjalny, więc wyjaśnione.//

Wybrałem nadzorcę, tak jak należy szukać przyczyny problemu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Skoro są porzucone, to po co tracić czas? I tak do nich nie wrócisz.//
Nadzorca nie miał pojęcia, co było przyczyną problemu, ponieważ zapewniał, iż wodę dostarczono Ci wieczorem, tak jak zawsze.

Avatar Ether
//Logiczne, ale po prostu zdziwiłem się poganianiem w wątku, o którym zapomniałem przez trzy dni, a nie... tydzień/miesiąc. Nieważne, i tak sobie odpowiedziałem. c://

Oku, niech mu będzie... wróciłem do karawanseraju, aby coś zjeść.
//M8, miałeś mnie stąd zabrać od razu!//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jak od razu? W taki upał? Pogrzało Cię?//
Posiłki serwowano nieco później, ale jako panu na włościach nigdy nie odmawiano Ci niczego, więc otrzymałeś swoje ulubione danie. Niestety, nie dane Ci go było skonsumować, bowiem jeden z wartowników doniósł Ci, że pod bramą czeka karawana kupiecka, która żąda wpuszczenia do środka.

Avatar Ether
//No właśnie podobno ranek jest i musiałem czekać, aż się obudzą, więc powinno być jeszcze w miarę chłodno.//
Skoro teoretycznie dopiero zaczął się dzień, to skąd oni do cholery przyszli?
- Wpuście więc - powiedziałem lekko zdziwiony, bo jak mają zarabiać bez wpuszczania karawan?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najpewniej jechali w ciągu nocy, a obozowali we dnie, więc trafili tu tak wcześnie. Biorąc pod uwagę mniejszy ruch nocą i rankami oraz panujące wtedy chłody, mimo wszystko milsze od upałów, była to częsta praktyka pośród kupców.
Karawana nie była wielka, to ledwie osiem wozów wypełnionych towarami na handel oraz cztery służące transportowi wody i pożywienia, z czego zawartość połowy już się wyczerpała i najpewniej handlarze będą chcieli je tutaj uzupełnić. Poza tym w karawanie doliczyłeś się dwudziestu czterech koni ciągnących wozy, ośmiu wielbłądów, dwóch dla przewodników i sześciu dla obstawy, oraz owych sześciu najemników, dwóch przewodników i sześciu kupców.

Avatar Ether
Wyszedłem, obserwując ich wjazd.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tak właściwie to już wjechali, bo bez tego nijak mógłbyś dostrzec to wszystko... Jednakże usłyszałeś, jak jeden z mężczyzn z karawany zagadnął któregoś z niewolników, chcąc widzieć się z panem tego karawanseraju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Był to kupiec odziany w żółte szarawary, turban, pelerynę i resztę odziania typowego dla tych klimatów i ludzi.
- Jestem Hett, przywódca tej karawany. Chciałbym dowiedzieć się czegoś o stawkach w tym karawanseraju, muszę uzupełnić zapasy jedzenia, wody i paszy, a także odpocząć kilka dni.

Avatar Ether
//Aż musiałem sobie przypomnieć imię mojej postaci, cholerne generatory...//

- Witaj Hett'cie w moim karawanseraju. Nazywam się Vathkath i zapewniam Cię, że stawki nie odbiegają od innych zajazdów. Wiedz, że póki masz pieniądze, mój dom będzie Twoim domem, czuj się ugoszczony.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Skinął głową i bez większych ceregieli rzucił Ci pokaźnych rozmiarów mieszek pełen złota.
- Sądzę, że wystarczy na opłacenie wszystkiego z nawiązką. - powiedział, po chwili wracając do swojej karawany, aby wydać rozkazy wszystkim jej członkom.

Avatar Ether
Przywiesiłem sobie mieszek do paska. Nie było potrzeby przeliczać akurat w tej chwili.
Przyglądałem im się, bo co lepszego miałem do zrobienia?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ano, najpewniej ruszyć na mury lub wyjść poza bramę, gdyż słyszałeś, jak ktoś nawoływał stamtąd Twoje imię. O dziwo, kojarzyłeś chyba nawet głos... Do tego jeden z niewolników podszedł do Ciebie i powiadomił Cię o tym, a więc raczej nie masz żadnych omamów słuchowych.

Avatar Ether
Ruszyłem na mury.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zastałeś tam pięciu konnych jeźdźców, z czego każdy odziany był w skórzany kaftan podbity metalowymi płytkami oraz płaszcz i prosty strój podróżny, wszyscy dysponowali też sporymi tarczami, zakrzywionymi mieczami i włóczniami. Właściwie nie mógłbyś wiedzieć, kim są, gdyby nie proporce z godłem Gez powiewającymi na drzewcach ich długich broni. Skoro kawalerii zwykle mieliście jak na lekarstwo, to musiałeś mieć do czynienia ze zwiadowcami, posłami lub gońcami.
- Vathkath! - krzyknął jeden, stojący na czele grupy, a później podwinął rękaw swojej szaty, ukazując Ci charakterystyczny tatuaż w kształcie włóczni, jaką oplatały dwie pustynne kobry. - Pamiętasz?
Początkowo mógłbyś zaprzeczyć z czystym sercem, bo nie pamiętałeś, ale po chwili jak grom z jasnego nieba uderzyły w Ciebie wspomnienia wielu bitw, czysty śmiech i pędzona na boku, pod czujnym okiem oficerów, gorzałka. Czyżby to był ten sam Marbund, Twój stary towarzyszy broni z czasów służby w armii?

Avatar Ether
//Z powiadomieniami coś się sypie...//

- PAMIĘTAM! - odkrzyknąłem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dość wymownym gestem wskazał na bramę, licząc że teraz wpuścisz go wraz z jego kompanami i należycie ugościsz, choć pewnie nie tylko to go tu ściągnęło...

Avatar Ether
Nakazałem to zrobić. Zzedłem, czekając, aż wjadą

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wszyscy znaleźli się w piaskowcowych murach karawanseraju, ale o ile większość ograniczyła się do zejścia ze swych wierzchowców, to Marbund podszedł i od razu serdecznie Cię uściskał.
- Ile to czasu minęło, stary druhu?

Avatar Kuba1001
Właściciel
.

Avatar Ether
Na tyle długo, że Cię zapomniałem...
- I Ty witaj, przyjacielu! - odwzajemniłem uścisk.

//No to wstawię tutaj:
Ludzie od ludzi przejmują doświadczenia,
sami budują atomowe schrony,
w górze, tak że ledwo go dostrzegam
szybuje ostatni żywy jastrząb.
Chciałbym być z nim
tam jest moja kultura,
tam się rozstrzyga to co mnie dotyka,
tutaj mój słuch umiera
przestraszony ciężkim, szybkim rytmem.

Wiesz, myślę - tak, upadła moja kultura
myślę, że może nigdy jej nie było,
że wszystko jest jednym wielkim snem
napędzanym wódką i amfetaminą...

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Niemiłosierny skwar, prawda? Pozwolisz, że moi kompani napoją nasze konie, a my pogadamy o starych dziejach przy czymś chłodnym, najlepiej w cieniu?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku