Właściciel
Podczas swoich rozważań filozoficznych dość szybko wpadłem w "pułapkę" skrajnego sceptycyzmu, z której po latach częściowo wyciągnąć mógł mnie tylko platoński idealizm.
Dlaczego nazywam to pułapką?
Bo sprawiło to, że opornie szło mi uczenie się nowych rzeczy, bo za bardzo skupiałem się na kwestionowaniu wszystkich źródeł.
A skoro informacje pochodzą z niepewnego źródła, to nie są warte zapamiętania.
Jak to się zaczęło?
We wczesnym dzieciństwie uczyłem się mnóstwa rzeczy, bardzo szybko, głównie z książek i artykułów popularnonaukowych.
Jedną rzeczą, która mnie zniechęciła do nauki, był sposób, w jaki niektórzy ludzie wywierali na mnie presję, żeby się uczyć.
Częściowo chodzi o obowiązek szkolny, częściowo o coś zupełnie innego.
Ale akurat ta część nie ma nic wspólnego ze sceptycyzmem.
Początkowo chłonąłem wiedzę jak gąbka na sterydach, bo sądziłem, że każda przeczytana informacja jest prawdziwa i czyni mnie mądrzejszym.
Lecz gdy wchłonąłem tej wiedzy dostatecznie dużo, stało się jasne, że nie cała może być prawdziwa. Że różne źródła są wzajemnie sprzeczne.
A w jaki sposób platoński idealizm pozwolił mi to przezwyciężyć?
Zagłębiałem się coraz bardziej w rozmyślanie o tym, co jest prawdziwe, a co nie.
I szybko doszedłem do wniosku, że mogę być pewien istnienia samego siebie, zgodnie z zasadą "myślę więc jestem", to cała reszta równie dobrze może być iluzją, snem, symulacją albo czymś w tym rodzaju.
A w takim razie czemu miałbym traktować rzeczywistość poważniej niż fantazje?
No i znalazłem sposób, by traktować życie poważnie. Mianowicie, zacząć traktować poważnie także fikcyjne historie w fikcyjnych światach. Grając w gry RPG starałem się jak najbardziej skupić na zachowywaniu się tak, jak chciałbym się zachować naprawdę, a nie żeby było jak najbardziej efektywnie ("power gaming") albo "zabawnie".
Traktuję gry i opowieści nie jak prostą rozrywkę, a sposób ukazania innych rzeczywistości, nie mniej prawdziwych od tej naszej.
Sposób, niestety, bardzo ograniczony i często wykorzystywany w sposób rujnujący wiarygodność.
Ale no, traktowanie każdego świata jako prawdziwej idei, niezależnie od tego, czy jest rzeczywisty w sensie materialnym, pozwoliło mi traktować ten świat i rządzące nim prawa jako coś wystarczająco prawdziwego, by traktować to poważnie.
I nie czuć się głupio, gdyby okazał się "nieprawdziwy", bo sam fakt, że go doświadczam, czyni go prawdziwym w tym najważniejszym sensie.
A to, że doświadczam go bardziej bezpośrednio i intensywnie, niż jakiekolwiek wyobrażenia i mam więcej możliwości wyboru, niż w jakiejkolwiek grze - to daje mi powody, by skupiać się na tym świecie bardziej, niż jakiejkolwiek fikcji.
Nawet jeśli wiele elementów tego świata bardzo mi się nie podoba.
Sceptycyzm nadal jest we mnie silny.
Nie jestem pewien, czy moja wizja rzeczywistości jest poprawna.
Ale już nie jest to dla mnie powodem, żeby całkiem zrezygnować z budowania tej wizji.
Mam nadzieję że ten post nie wyszedł mi zbyt zagmatwany.