Temat edytowany przez MisielGeddon64 - 19 maja 2018, 23:08
WladcaAwarow pisze:
Dla mnie trochę to ironiczne że niektórzy używają tej książki jako krytyki socjalizmu, a sam Orwell nim był.
A książka mi się podobała, choć bardziej wole "Rok 1984"
epicworms pisze:
Wydaje mi się ze to raczej krytyka komunizmu, a nie socjalizmu. Więc albo oni nie rozumieją różnicy między tymi pojęciami, albo nie rozumiesz ich ty pisząc to.
WladcaAwarow pisze:
Dla mnie trochę to ironiczne że niektórzy używają tej książki jako krytyki socjalizmu, a sam Orwell nim był.
Nanook pisze:
Nie był, był socjalistą demokratycznym (chociaż wspierał też hiszpańskich marksistów). Socjalizm demokratyczny i socjaldemokracja dwie zupełnie różne od siebie ideologie.
CzarnyGoniec pisze:
Przedstawienie dziecięcego myślenia.
Czystego, nieskażonego pragmatyzmem i konwencjami oczywistości (to jest - występują tam wątki związane z na pozornie oczywistym rzeczami typu "po co ludziom władza?")
Mały Książę nie jest też ani intelektualnie zbyt nadęty, ani nie jest prostacki. Jest ciekawsko-naiwny. A do tego jest uroczy i rozczulający. Tego ostatniego nie ma np. Dostojewski, ani Bulhakow (których też uwielbiam)
To_masz___Problem pisze:
Podobno jestem bardzo dziecinny a jednak jakoś nienawidzę tej książki .-.
RhobarIII pisze:Wtedy straciłoby swoją magię. "Porządnych powieści" cokolwiek to znaczy jest pewnie masa.
\Czyż tego wszystkiego i jeszcze więcej nie dałoby się umieścić w porządnej powieści?
CzarnyGoniec pisze:
Wtedy straciłoby swoją magię. "Porządnych powieści" cokolwiek to znaczy jest pewnie masa.
Mi się właśnie mega podobało, że to była taka książeczka, która nie siliła się na bycie poważną.
CzarnyGoniec pisze:
Nie każda książka musi być napisana w tym samym typie grubego tomiszcza.
Jasne, skoro wolisz czytać takie książki to nic w tym złego, ale mi się podoba, że oprócz cegieł Dostojewskiego mogę sobie przeczytać też coś leciutkiego i uroczego typu "Małego Księcia".
Tak samo spoko są książki bez przekazu, czytane tylko dla funu typu "wiedźmina", czy "gry o tron" (choć osobiście nie czytałem takiej od paru lat, ale dobrze je wspominam).
Gdyby każda książka była - jak opisujesz - majstersztykiem w grubym tomiszczu - to nie mielibyśmy do czytania nic poza literaturą piękną.
A nie każdy lubi literaturę piękną
i nie na każde okazje literatura piękna się nadaje.
I ostatecznie - jak mówiłem - w Małym Księciu podoba mi się to, że nie jest przesadnie intelektualizowany, a jednocześnie (moim zdaniem) nie jest ani trochę banalny w złym znaczeniu tego słowa
AdvBioSys pisze:
"Folwark Zwierzęcy" + Jejokracja = "Mały Książę"