Kosmopolityzm

Avatar Hefcom
Co o nim uważacie? Czy kosmopolityzm to rak czy RiGCz? Może lepsza anarchia? Ma prawo kiedykolwiek wypalić czy nie? Wyobrażacie go sobie na drodze dymplomacji, rewolucji, wojny? Czy powinno porzucić się ducha narodowego i religijnego czy zachować swoją odrębność?

Avatar Nanook
"RiGCz" xDDD

To jest dopiero rak

Avatar Nanook
Ale tak w sumie to nie rozumiem co masz na myśli przez "czy ma prawo kiedykolwiek wypalić?".

Kosmopolityzm to jedynie postawa uważania świata za ojczyznę, a nie kraj. Nie wiem czy postawa może w jakiś sposób wypalić. Inna kwestia co ona za sobą niesie, czy internacjonalizm czy globalizm czy też anarchię, ale to już wówczas powinniśmy oceniać te pojęcia zamiast kosmopolityzmu.

Avatar
Konto usunięte
Kosmopolityzm to RiGCz, jest on piękną ideą ale niestety utopijną wizją świata. Jedynie gdzie widzę szanse na jego wprowadzenie to gdy ludzkość będzie musiała uciec z Ziemi, bo wątpliwym jest aby większość w takiej chwili przejmowała się kwestiami narodowościowymi. Jednak taka sytuacja nie zaistnieje przez kilkaset lat.

Avatar
RhobarIII
Kosmopolityzm i to co się z nim wiąże, ma szansę wypalić. Niestety dużą. Trochę wcześniej, a może później, nastąpi taki moment, że dla całej ludzkości jakakolwiek wiara to będzie przeżytek, zabobon, głupstwo. Potem ludzkość obierze jedną drogę - drogę rozwoju i postępu. Zapewne za wszelką cenę. Cóż nas wtedy czynić będzie ludźmi? Przypomina mi się jedno opowiadanie Stanisława Lema ze zbioru „Dzienniki Gwiazdowe". Chodziło tam o to, że różne kosmiczne rasy uważają Ziemian za rasę zgubioną, skupioną na sobie, nie potrafiącą dorównać obcym cywilizacjom, nielogicznie dzielących się w obrębie jednej planety. Jeden z Ziemian bronił dobrego imienia swych rodaków, został jednak zakrzyczany. Oto podobna sytuacja dzieje się teraz - gdy kosmopolici i antyteiści starają się ze wszystkich sił wyśmiać i przedstawić w złym świetle to, co ważne jest dla patriotów, nacjonalistów, osób religijnych i głęboko wierzących. W świecie „Dzienników Gwiazdowych" kosmici są jednak przedstawieni z punktu widzenia ziemskiego jako istoty niekoniecznie ciekawe, niekoniecznie o rozwiniętej kulturze, raczej nastawione na jakieś konkretne cele, często w sposób podobny do robotów. Szarych robotów, bez idei i bez marzeń, jeno ze smutnym i zawiłym kodem, którego nie sposób pojąć. Czy ludzkość powinna się stać właśnie takimi kosmitami, robotami? Czy naprawdę to co piękne, musi zginąć w imię jakiegoś postępu? Postępu który może równie dobrze przynieść nam zagładę? Postępu, który jest niczym gęsty i dziki las, gdzie nie ma ścieżek i zagubionemu wędrowcowi pozostaje brnąć w nieznanym kierunku przez polany, bagna i skupiska drzew, powoli tracąc nadzieję że ratunek może nadejść? Bo któż nas wybawi, jeśli ten postęp zacznie nam szkodzić? W Boga wszak nie wierzycie?

Avatar Hefcom
Nanook pisze:
Ale tak w sumie to nie rozumiem co masz na myśli przez "czy ma prawo kiedykolwiek wypalić?".

Kosmopolityzm to jedynie postawa uważania świata za ojczyznę, a nie kraj. Nie wiem czy postawa może w jakiś sposób wypalić. Inna kwestia co ona za sobą niesie, czy internacjonalizm czy globalizm czy też anarchię, ale to już wówczas powinniśmy oceniać te pojęcia zamiast kosmopolityzmu.

Mogłem lepiej to ubrać w słowa, prawda. Ale chodzi mi o to, czy kosmopolityzm mógłby trafić do większości społeczeństwa. Czy ludzkość podążając za ta idea mogłaby współpracować ze sobą zapominając o wspólnych utarczkach narodów itp. Poza tym czy lepszą drogą dla tej ideologii byłby internacjonalizm,
globalizm czy anarchizm?
Myślę, że pod tym tematem chyba można na spokojnie porozmawiać i o tym. Wszak jest to ze sobą związane w większym lub mniejszym stopniu.

Avatar
Konto usunięte
RhobarIII pisze:
Kosmopolityzm i to co się z nim wiąże, ma szansę wypalić. Niestety dużą. Trochę wcześniej, a może później, nastąpi taki moment, że dla całej ludzkości jakakolwiek wiara to będzie przeżytek, zabobon, głupstwo. Potem ludzkość obierze jedną drogę - drogę rozwoju i postępu. Zapewne za wszelką cenę. Cóż nas wtedy czynić będzie ludźmi? Przypomina mi się jedno opowiadanie Stanisława Lema ze zbioru „Dzienniki Gwiazdowe". Chodziło tam o to, że różne kosmiczne rasy uważają Ziemian za rasę zgubioną, skupioną na sobie, nie potrafiącą dorównać obcym cywilizacjom, nielogicznie dzielących się w obrębie jednej planety. Jeden z Ziemian bronił dobrego imienia swych rodaków, został jednak zakrzyczany. Oto podobna sytuacja dzieje się teraz - gdy kosmopolici i antyteiści starają się ze wszystkich sił wyśmiać i przedstawić w złym świetle to, co ważne jest dla patriotów, nacjonalistów, osób religijnych i głęboko wierzących. W świecie „Dzienników Gwiazdowych" kosmici są jednak przedstawieni z punktu widzenia ziemskiego jako istoty niekoniecznie ciekawe, niekoniecznie o rozwiniętej kulturze, raczej nastawione na jakieś konkretne cele, często w sposób podobny do robotów. Szarych robotów, bez idei i bez marzeń, jeno ze smutnym i zawiłym kodem, którego nie sposób pojąć. Czy ludzkość powinna się stać właśnie takimi kosmitami, robotami? Czy naprawdę to co piękne, musi zginąć w imię jakiegoś postępu? Postępu który może równie dobrze przynieść nam zagładę? Postępu, który jest niczym gęsty i dziki las, gdzie nie ma ścieżek i zagubionemu wędrowcowi pozostaje brnąć w nieznanym kierunku przez polany, bagna i skupiska drzew, powoli tracąc nadzieję że ratunek może nadejść? Bo któż nas wybawi, jeśli ten postęp zacznie nam szkodzić? W Boga wszak nie wierzycie?

Ludzkość już dawno obrała drogę rozwoju i postępu i jak na razie wyszło jej to na dobre. Obranie tej ścieżki nie spowodowało utarty idei, marzeń czy człowieczeństwa, więc zastąpienie obecnych państw jednym na cały glob ziemski raczej aż tak dużo w tej materii by nie zmieniło. Nawet więcej będzie to bardziej korzystne dla narodów i kultur bo będą bardziej się starły zachować i kultywować swoje tradycje itp. Także nie łączył bym kosmopolityzmu z antyteizem gdyż to dwie inne rzeczy bo kosmopolita może być głęboko wierzący a patriota może walczyć z religiami.

Avatar
Konto usunięte
Hefcom pisze:
Wyobrażacie go sobie na drodze dymplomacji, rewolucji, wojny?

Co XDDDDD
To tak jakby się spytać czy należy wprowadzić wiarę w Boga ustawowo.

Avatar
Konto usunięte
Hefcom pisze:
Mogłem lepiej to ubrać w słowa, prawda. Ale chodzi mi o to, czy kosmopolityzm mógłby trafić do większości społeczeństwa. Czy ludzkość podążając za ta idea mogłaby współpracować ze sobą zapominając o wspólnych utarczkach narodów itp. Poza tym czy lepszą drogą dla tej ideologii byłby internacjonalizm,
globalizm czy anarchizm?
Myślę, że pod tym tematem chyba można na spokojnie porozmawiać i o tym. Wszak jest to ze sobą związane w większym lub mniejszym stopniu.

Dopóki dzieci będą wychowywane w duchu patriotyzmu, dopóty kosmopolityzm ma małą szansę do zaistnienia.

Najlepszą drogą wydaje mi się Internacjonalizm. Globalizacja obok zalet ma też wady. Internacjonalizm mógłby skupić się na zaletach a ominąć wady. Co do anarchii, to faktycznie anarchiści potępiają patriotyzm, ale nie rozumiem czemu, bo to nie jest postawa umiłowania państwa jako instytucji, a jako swojego domu, co się rozumie poprzez sentyment i uczucie przywiązania do miejsca, w którym się dorastało itp.

To teraz zadam pytanie. Korzystniejszy jest patriotyzm czy kosmopolityzm? A może żadne z tych?

Avatar CzarnyGoniec
Kosmopolityzm to jedna z najlepszych idei jakie znam.
#teamsokrates
#teamjezus
#teammiłośćponadpodziałami

RiGCZ bardzo

Avatar CzarnyGoniec
RhobarIII pisze:
Kosmopolityzm i to co się z nim wiąże [...] wiara to będzie przeżytek, zabobon, głupstwo.
Nie mam najmniejszego pomysłu dlaczego postawiłeś tu reakcje przyczynowo-skutkową.
Co ma kosmopolityzm do wiary? Zwłaszcza, że właśnie osoby bardzo religijne zwykle są kosmopolitami.
Religia jest ponadnarodowa i uniwersalna, tak samo Bóg i wartości etyczne.

RhobarIII pisze:
Potem ludzkość obierze jedną drogę - drogę rozwoju i postępu. Zapewne za wszelką cenę.
Wydaje mi się, że pomyliłeś "kosmopolityzm" z jakimś innym nurtem. Równie dobrze można napisać, że kosmopolityzm dąży do zaniechania postępu i będzie to miało tyle samo sensu

Avatar
Konto usunięte
Moim zdaniem to utworzenie jednego wielkiego państwa jest złym pomysłem, bo myślę że ludzie nigdy się nie zjednoczą to takiego poziomu, gdyż właśnie wtedy widać dlaczego ludzie się podzielili.
Czyli po prostu chodzi mi o to że europejczycy a przynajmniej np. słowianie byliby w stanie żyć w zgodzie ale już europejczycy, Arabowie i Azjaci już nie

Avatar
Konto usunięte
No i gdyby było jedno państwo to np. gdyby do władzy doszedł taki Putin to od razu cały świat ma przeje**ne, a tak to można wyemigrować

Avatar
RhobarIII
CzarnyGoniec pisze:
Nie mam najmniejszego pomysłu dlaczego postawiłeś tu reakcje przyczynowo-skutkową.
Co ma kosmopolityzm do wiary? Zwłaszcza, że właśnie osoby bardzo religijne zwykle są kosmopolitami.
Religia jest ponadnarodowa i uniwersalna, tak samo Bóg i wartości etyczne.

Wydaje mi się, że pomyliłeś "kosmopolityzm" z jakimś innym nurtem. Równie dobrze można napisać, że kosmopolityzm dąży do zaniechania postępu i będzie to miało tyle samo sensu


To nie jest reakcja przyczynowo-skutkowa tylko dwie powiązane zjawiska, które jednak nie wynikają jedno z drugiego. Zakładam że nastąpią one w podobnym czasie - wszak obecnie popularyzuje się zarówno kosmopolityzm i globalizm, jak i antyteizm.

Kosmopolityzmu z niczym nie pomyliłem. Po prostu snuję to jak widzę możliwą przyszłość ludzkości.

Avatar Hartio
Co ma kosmopolityzm wspólnego z anarchia? Przecież osoby wyznające tą ideologię, uważają, że ich ojczyzna to cała Ziemia i że wszyscy ludzie powinni znaleść się pod jednymi, wspólnymi rządami.O ile światowa jedność jest moim, że tak powiem mokrym snem, to jednak istnieje ogromny, niepodważalny plus faktu rywalizacji krajów miedzy sobą. A jest to postęp technologiczny. Chęć bycia lepszym od rywala, poprzez własnie technologie napedziła cały postęp świata w XIX i XX wieku, (Obecnie jest to strategia na przykład Izraelu) co prawda robiła to też wczesniej, aczkolwiek dopiero w tych latach wszyscy masowo uświadomili sobie, jaką potęgą jest nauka. Szkoda jednak, że to nienawiść musi potęgować postęp, już taka jest ludzka natura.

Avatar Mijak
Właściciel
Zacznijmy od tego, że ludzie nie "podzielili się" na narody.
Pierwotnie byli dużo bardziej podzieleni i stopniowo łączyli się w coraz większe grupy.

Poza tym trzeba się zastanowić, czym tak naprawdę są narody.
Chodzi o mieszkanie na terenie tego samego kraju?
No nie, bo są przecież mniejszości narodowe.
Chodzi o religię?
No nie, bo w jednym narodzie mogą istnieć różne religie.
Chodzi o wspólną historię i dziedzictwo kulturowe?
To już miałoby sens, gdyby nie fakt, że przeciętny Kowalski ma te rzeczy w głębokim poważaniu i nie zależy mu na nich.
Polak i Brazylijczyk interesujący się fantastyką i anime będą pod tym względem bliżsi sobie nawzajem, niż swoim rodakom.
To może chodzi o pochodzenie etniczne?
To już trochę zalatuje rasizmem i też raczej niewiele w tym prawdy.

Ja skłaniam się ku twierdzeniu, że najważniejszym elementem przynależności do narodu jest język ojczysty.
Dopóki istnieją różne języki, dopóty istnieć będzie podział na narody.
I choć niektórzy są w stanie przeskakiwać tą barierę, ucząc się różnych języków, to dla większości ludzi nadal jest to zbyt wymagające zadanie.

Avatar CzarnyGoniec
Do języka dodałbym świadomość narodową.
W sensie - gdyby dzieciom w szkole pani nie powiedziała, że są Polakami i mają być z tego dumni to by nimi nie byli.
I dopóki taki model będzie promowany w szkołach podział też będzie istniał.

Choć język też uważam za jedną z trzech najważniejszych rzeczy

Avatar
RhobarIII
Żeby był naród, to musi być język, świadomość przynależności do określonego terytorium, wspólna historia i dziedzictwo, wspólna ojczyzna. Osoba która po prostu mówi po Polsku nie musi być koniecznie członkiem narodu polskiego. Może być za to członkiem ludu.

Avatar Mijak
Właściciel
RhobarIII pisze:
Żeby był naród, to musi być język, świadomość przynależności do określonego terytorium, wspólna historia i dziedzictwo, wspólna ojczyzna. Osoba która po prostu mówi po Polsku nie musi być koniecznie członkiem narodu polskiego. Może być za to członkiem ludu.

Takie podejście też ma sens, ale z tego wynika, że większość ludzi nie należy do żadnego narodu.

Avatar
RhobarIII
Czy większość, czy połowa, czy mniejszość - nie wiem, danych nie mam. Ale w każdym razie nie każda osoba którą nazwiemy Polakiem będzie członkiem narodu polskiego.

Avatar
Konto usunięte
[do Mijaka] To czemu, Australia, USA, i UK to trzy państwa a nie jedno, jeśli wszyscy tam mówią po angielsku?

Avatar Mijak
Właściciel
To_masz___Problem pisze:
[do Mijaka] To czemu, Australia, USA, i UK to trzy państwa a nie jedno, jeśli wszyscy tam mówią po angielsku?

W sumie racja, czasem inne czynniki mogą czasem być równie ważne, co język.
O ile jednak zdarza się, że kilka narodów ma niemal identyczny język, to czy ktoś zna jakiś przykład sytuacji odwrotnej - że różni przedstawiciele tego samego narodu mówią innymi językami?
Jest coś takiego, jak lokalna gwara, ale to też zwykle łączy się z poczuciem pewnej odrębności od reszty narodu.

Avatar
Konto usunięte
To_masz___Problem pisze:
[do Mijaka] To czemu, Australia, USA, i UK to trzy państwa a nie jedno, jeśli wszyscy tam mówią po angielsku?


Bo głównie geografia oraz różnice kulturowe

Avatar Mijak
Właściciel
Ale już pomijając to, czym jest samo pojęcie narodu i skąd wziął się ten podział - co sądzę o współpracy międzynarodowej i łączeniu się narodów?

Jest to zjawisko jak najbardziej pozytywne i potrzebne. Łatwiejszy kontakt z osobami z całego świata służy rozwojowi gospodarczemu, technologicznemu, filozoficznemu i ogólnie zwiększa wolność każdego człowieka.

Co więc powinny robić władze państwowe, by promować współpracę międzynarodową?
Albo żeby chronić swój naród przed napływem obcych kultur, a lokalnych przedsiębiorców przed koniecznością konkurowania z zagranicznymi gigantami?
Najlepiej nic.
Jeśli wśród ludzi istnieje tożsamość narodowa i jest to dla nich ważna sprawa, to sami będą o nią dbać i na przykład kupować tylko polskie produkty, mimo że zagraniczne będą tańsze i lepsze, byle tylko poczuć dumę narodową.
A jeśli jednak wybiorą zagraniczne rzeczy, to nie ma sensu chronić ich przed czymś, co jest dla nich po prostu lepsze.
Jeśli ludziom bardziej opłaca się sprowadzać towary z zagranicy, niż od lokalnych przedsiębiorców, to znaczy, że ci przedsiębiorcy są zwyczajnie niepotrzebni.

No... Jestem w stanie dostrzec jeden sensowny powód, dla którego warto w ogóle rozważać protekcjonizm państwa wobec lokalnych przedsiębiorców.
Gdyby doszło do wojny, lepiej jest być niezależnym od zagranicznych dostaw i mieć możliwość wytwarzania na miejscu wszystkiego, co jest potrzebne do funkcjonowania państwa i jego obywateli.
Myślę jednak, że takie obniżanie jakości życia i hamowanie rozwoju gospodarczego nie jest tego warte.
Lepiej budować pokój poprzez pozwolenie na maksymalny rozwój tych gałęzi gospodarki, które są w danym kraju najbardziej opłacalne - i uzależnienie gospodarek innych krajów od takich dostaw.
Połączyć wszystkie kraje siecią handlowych powiązań i gospodarczo uzależnić je od siebie nawzajem w taki sposób, żeby regularna wojna między państwami po prostu się nie opłacała żadnemu z nich.

A co z wymieraniem kultur i języków?
Jeśli komuś chce się podejmować wysiłek utrzymywania tego dziedzictwa i jest w stanie to robić - to niech to robi.
A jeśli mu się nie uda - to niech sobie takie niepotrzebne kultury wymierają, co to komu szkodzi? To nie jest ekosystem, gdzie zniknięcie jednego, pozornie nieistotnego elementu może doprowadzić do zawalenia się całości, tylko ludzka zachcianka, którą ktoś może uznać za ciekawą lub nie.
Wiele kultur, zwłaszcza tych bardziej prymitywnych, moim zdaniem wręcz powinno wymrzeć, bo są zwyczajnie krzywdzące dla wielu należących do nich osób.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów