Moderatorka
Um_ok:
Feliss zamrugał zaskoczony, patrząc na Louisa tak, jakby ten właśnie mu oznajmił, że pochodzi z innej planety, jednak po stosunkowo krótkiej chwili na jego twarz powrócił subtelny, tajemniczy uśmiech, przez który ciężko było stwierdzić, co też takiego może siedzieć w głowie mężczyzny. - Ahh tak... Podróżniczka nam się trafiła? Dawno nie widziałem kogoś z... tego drugiego świata - oznajmił, po czym roześmiał się krótko, opierając się wygodniej o wysłaną miękkim materiałem ścianę pojazdu, nadal uśmiechając się w typowy dlań sposób. - Niegdysiejszy 'markiz Carabas' też pochodził z innej rzeczywistości, choć z pewnością wiele brakowało mu do pięknej damy zagubionej gdzieś wśród Głuchych Dolin. Przede wszystkim, on jak tylko mnie zobaczył, próbował mnie zabić widłami, jakie znalazł tuż obok siebie, obudziwszy się w starej stodole. Stąd sądziłem, że osoby pochodzące z tej drugiej rzeczywistości są... Nieco bardziej impulsywne - jego źrenice zwężyły się nieznacznie, kiedy uważnie otaksował Louisa spojrzeniem. - Jak widać potrafią być też całkiem przyjaznymi dziewczętami o anielskiej twarzyczce. To dość... Miła odmiana - Feliss nachylił się nieco ku Louisowi, jakby miał zamiar zdradzić mu jakiś sekret. Odległość między ich twarzami wynosiła niecałe pięć centymetrów (powóz w swym wnętrzu nie był zbyt przestronny, przez co nawet kiedy rozmówca siedział wyprostowany, stykali się nieznacznie kolanami). - Opowiem najprościej jak to tylko możliwe, mademoiselle, bo nie chcę kłopotać twojej ślicznej główki zbyt drastycznymi bądź szokującymi szczegółami. W wielkim skrócie, znajdujesz się teraz w innej rzeczywistości - miejscu, które możesz znać z książek z baśniami. Pewnie brzmię jak wariat, mówiąc ci o tym, ale kogokolwiek innego zapytasz - powie ci to samo. Z tym jednak, że nie przed wszystkimi powinnaś chwalić się swoim... 'Egzotycznym' pochodzeniem. Zalecałbym raczej dyskretne pytania w stylu 'Jak daleko stąd do pałacu Kopciuszka?' Gwarantuję, że nikt nie weźmie cię za wariatkę i większość osób bez problemu wskazałaby ci w odpowiedzi drogę - Feliss uśmiechnął się nieco szerzej, po czym wyprostował się na powrót, zakładając ręce za głową i opierając się w ten sposób o znajdującą się tuż za nim ścianę powozu. - Możesz wierzyć mi lub nie, decyzję pozostawiam tobie. Powiedz tylko słowo, a każę woźnicy się zatrzymać i pozwolę ci wysiąść z powozu, a następnie bezpiecznie odejść. Możesz czuć się niekomfortowo rozmawiając ze mną, jeśli nie wierzysz w moje słowa i w pełni to rozumiem. Wolę zatem raczej pozwolić ci odejść, jeśli tego pragniesz, niż otrzymać czymś ciężkim po głowie za bycie wariatem, porywaczem i nie wiadomo jeszcze kim. Właśnie od takich wyzwał mnie chłopak z waszego świata, kiedy to jemu zaproponowałem pomoc... A potem i tak mi zaufał, bo po prostu nie widział innego wyjścia. Wszyscy pozostali mieszkańcy tej krainy to albo psychopaci albo kompletne świry.
BudowniczyMakaronu:
Ciało dawno już zaliczyło etap stężenia pośmiertnego, więc napięcie w mięśniach całkowicie ustąpiło, dzięki czemu zsunięcie sukienki z rozmiękłego trupa było zajęciem nader łatwym (choć niezbyt przyjemnym, zważywszy na ów paskudny odór rozkładu unoszący się w powietrzu). Nicole udało się uporać z tym dość szybko i wkrótce miała w rękach elegancką, niegdyś zapewne piękną suknię (do momentu, w którym jej właścicielka zaczęła się rozkładać i gnić). Ubranie wprawdzie pachniało nie lepiej od ciała, ale przynajmniej teraz Nicole mogła z materiału zrobić użytek.