Czy wojne mozna wygrac?

Avatar MorsZDidgeridoo
Czy wg was istnieje cos takiego jak "wygrana wojna" i dlaczego.

Avatar CzarnyGoniec
Na wojnie jako obywatel można tylko mniej przegrać.
Jako państwo... No da się coś ugrać, ale państwo to taki konstrukt tylko, nie coś wartego wyrzeczeń

Avatar TheHunterMikiPL
Oczywiście że tak.
Wojnę wygrywa ten kto wygrywa. Logiczne chyba?
Ten kto rozje*ie kraj przeciwnika, albo narzuci mu jakiś traktat pokojowy z warunkami albo coś takiego.

Avatar
Konto usunięte
A więc tak. Jeżeli jest bardzo ostry mecz dwóch drużyn np. w euro to jak jak jakaś będzie mieć więcej goli ale w obu połowa zawodników zostanie sfaulowana i na 5 lat nie będą mogli grać i nawet ta wygrana stwierdza że bardziej na tym stracili niż zyskali mimo że wygrali to czy tak na prawdę zremisowali czy przegrali? No, nie przechodzą dalej w elminacjach, bo wszyscy dobrze wiedzą że oni wygrali. Mimo że bardziej na tym stracili to jednak stracili mniej niż przeciwnik. I to się liczy

Avatar
RhobarIII
Wojnę wygrywa to państwo, które mniej straci, a więcej zyska. A straty i zyski z wojen mogą być różne.

Avatar Nanook
RhobarIII pisze:
Wojnę wygrywa to państwo, które mniej straci, a więcej zyska. A straty i zyski z wojen mogą być różne.



To dość zerojedynkowe podejście. Aczkolwiek nie twierdzę, że wojny nie da się wygrać. Dla mnie każdy kto wojnę przeżył, zachował wolność, zdrowie i bliskich jest wygranym. Ale takich osób po wojnie jest bardzo mało, praktycznie każdy coś lub kogoś traci.

Avatar tadeusz999
Tak, można wygrać. Ale moim zdaniem zależy to jeszcze od kontekstu. Gdy kraj walczy o przetrwanie biologiczne swoich obywateli tak jak to było w przypadku niektórych krajów w walce z III Rzeszą podczas II wojny światowej to nawet tracąc chociażby 60% obywateli dając radę w ciężkich warunkach wygrał. Jeśli traci 90% mężczyzn, jak Paragwaj na wojnie w latach 1864-1870 z powodu chorych ambicji swojego dyktatora spowodowanych chęcią zwierzęcego zagarnięcia kawałka Ziemi to już można patrzeć na to zdecydowanie zero-jedynkowo - oczywiście w kontekście negatywnym dla Paragwaju. Dlatego zwycięstwo czy też porażka niekiedy zależą od sensu etycznego, filozoficznego, naukowego czy gospodarczego wojny.

Avatar Mijak
Właściciel
Oczywiście, że wojnę da się wygrać.
Rozumiem, że w tym pytaniu chodzi o to, że wojna to coś okropnego i tak naprawdę nawet zwycięzca więcej na tym traci niż zyskuje i w ogóle po co są wojny, ludzie są jacyś głupi i powinni sprzedać wszystkie czołgi i karabiny i zamiast tego za te pieniądze kupić jedzenie dla biednych dzieci w Afryce, ale no...
To tak nie działa.

Jak już pisał Tadeusz - to zależy, o co walczymy.
Czasem sytuacja jest trudna i choć podczas wojny będą jakieś straty, to bez niej byłyby większe.
I dotyczy to nie tylko bezpośredniej obrony przed psycholami chcącymi nas pozabijać - choć, rzecz jasna, w takim przypadku wojna jest najbardziej usprawiedliwiona moralnie - ale też na przykład walki o dostęp do surowców niezbędnych do przetrwania lub życia na przyzwoitym poziomie.
Jeśli wiele krajów będzie ich chciało, a starczy tylko dla jednego - wojna jest nieunikniona.

A czy da się wygrać wojnę, gdy sytuacja wcale nie jest taka dramatyczna?
A owszem, da się, choć w dzisiejszych czasach jest to trudniejsze przez prawa człowieka i tak dalej - i całe szczęście.
Ale no. Gospodarka rabunkowa - mówi to panu coś, panie Ferdku?
Wiadomo, to sku**ysyństwo. I jakieś straty zawsze się poniesie. Osobiście nie popieram.
Ale jednak ogólny poziom życia mieszkańców zwycięskiego kraju może się mocno podnieść po takiej wojnie.

Pacyfizm to idea piękna, ale utopijna - bo wystarczy, że jeden się nie dostosuje i już wszyscy inni mają totalnie przerąbane.
Osobiście uważam, że najlepszy sposób na utrzymanie pokoju to mieć armię tak silną, żeby nigdy nie trzeba było jej używać - bo nikomu nie będzie się opłacało atakować twojego kraju.

Avatar
Konto usunięte
Mijak pisze:

Osobiście uważam, że najlepszy sposób na utrzymanie pokoju to mieć armię tak silną, żeby nigdy nie trzeba było jej używać - bo nikomu nie będzie się opłacało atakować twojego kraju.

Aka defendyzm

Avatar tadeusz999
Mijak.

"Oczywiście, że wojnę da się wygrać.
Rozumiem, że w tym pytaniu chodzi o to, że wojna to coś okropnego i tak naprawdę nawet zwycięzca więcej na tym traci niż zyskuje i w ogóle po co są wojny, ludzie są jacyś głupi i powinni sprzedać wszystkie czołgi i karabiny i zamiast tego za te pieniądze kupić jedzenie dla biednych dzieci w Afryce, ale no...
To tak nie działa"


Zgadzam się. Gdybyśmy sprzedali wszystkie czołgi, karabiny i ogólnie pozbylibyśmy się całego uzbrojenia nie mielibyśmy narzędzi do ochrony podstawowych wartości a moim zdaniem prawie zawsze może znaleźć się człowiek który będzie tę armię rozwijał w celach złych. Więc Ci dobrzy też powinni na ogień odpowiadać ogniem. Nadstawianie drugiego policzka w takim przypadku to przegrana etyczna ludzkości która nie potrafiłaby obronić podstawowych praw.

"Jak już pisał Tadeusz - to zależy, o co walczymy.
Czasem sytuacja jest trudna i choć podczas wojny będą jakieś straty, to bez niej byłyby większe.
I dotyczy to nie tylko bezpośredniej obrony przed psycholami chcącymi nas pozabijać - choć, rzecz jasna, w takim przypadku wojna jest najbardziej usprawiedliwiona moralnie - ale też na przykład walki o dostęp do surowców niezbędnych do przetrwania lub życia na przyzwoitym poziomie.
Jeśli wiele krajów będzie ich chciało, a starczy tylko dla jednego - wojna jest nieunikniona"


Piszesz o dostępie do surowców mineralnych. Zauważ, proszę, że wojna może być jednym ze skutków sporów o zasoby ale ktoś kiedyś wymyślił handel. W dzisiejszym, etycznym prawie życie jakiejś wielkiej grupy zdrowych, porządnych obywateli jest ważniejsze aniżeli jakiś plik banknotów. Sytuacja nie jest czarno-biała i zawsze znajdzie się jakieś wyjście, niekiedy też kraje które zaczną handlować. Oczywiście, jeśli towar jest deficytowy to kraje winny starać się o jak najbardziej wygórowane jego ceny, ale gdy już kilka krajów ma ten sam towar - co na planecie Ziemia jest wręcz zauważane w niemalże każdym przypadku, to konkurencja i prawa rynku powodują to, że cena maleje celem znalezienia na rodzaj zasobu kupców.

"A czy da się wygrać wojnę, gdy sytuacja wcale nie jest taka dramatyczna?
A owszem, da się, choć w dzisiejszych czasach jest to trudniejsze przez prawa człowieka i tak dalej - i całe szczęście.
Ale no. Gospodarka rabunkowa - mówi to panu coś, panie Ferdku?
Wiadomo, to sku**ysyństwo. I jakieś straty zawsze się poniesie. Osobiście nie popieram.
Ale jednak ogólny poziom życia mieszkańców zwycięskiego kraju może się mocno podnieść po takiej wojnie"


Rabunek jest naturalnym skutkiem wygranej wojny czy zwycięskiego jej epizodu. To wiemy od czasów prehistorycznych gdzie prawdopodobnie gdy jeden z jaskiniowców zatłukł kamieniem drugiego to zabierał jego kamień dla siebie także. Co nie zmienia faktu że ogólny poziom życia jednych zmieni się, a młodzi i starzy wojownicy poświęcą najcenniejszą dla nas rzecz - życie. Czy to jest tego warte?

"Pacyfizm to idea piękna, ale utopijna - bo wystarczy, że jeden się nie dostosuje i już wszyscy inni mają totalnie przerąbane.
Osobiście uważam, że najlepszy sposób na utrzymanie pokoju to mieć armię tak silną, żeby nigdy nie trzeba było jej używać - bo nikomu nie będzie się opłacało atakować twojego kraju"


Albo rozwiniętą technologię obronną dzięki której przeciwnik musiałby się liczyć z gigantycznymi stratami.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów