Mamy silną instytucje finansową, niech będzie jakiś bank. Duży, ale nie największy na świecie, powiedzmy, że ma aktywa kilkanaście razy większe, niż PKB Polski.
Ten bank może upaść w skutek niespłacania kredytów przez wierzycieli (powiedzmy, że bank był przygotowany na to, że 5% wierzycieli nie spłaci długów, a nie spłaca ich na razie 6%). Jego upadek rozpocznie wielki kryzys finansowy, który na dziesięciolecia odbije się na gospodarkach całego świata, miliony ludzi straci swoje oszczędności.
Ale bank sam postawił się w tej sytuacji przez złe oszacowanie ryzyka.
Bank Centralny powinien wesprzeć go publicznymi pieniędzmi, czy nie?