Dość kontrowersyjny temat. Co sądzicie o moralności? Dlaczego według was jest potrzebna SAMA W SOBIE lub nie? Czym jest dla was dobro, a czym zło?
Konto usunięte
Chyba ten temat był tym największym
Wierzę , że moralność jest potrzebna sama w sobie.
Myślę, że moralność przede wszystkim ma wymiar pragmatyczny. Związany z genetyką, altruizmem odwzajemnionym i utylitaryzmem. Przynajmniej ta którą posługujemy się na codzień. Choć myślę, że inne formy moralności też bezpośrednio z tego wynikają
Czym jest dobro, czym jest zło... To trudne pytania.
Myślę, że miłość (z greckiego agape, chodzi mi o ten rodzaj) jest wymiarem najwyższego i absolutnego dobra, które dalece wykracza poza to co narzuca nam moralność ewolucyjna i utylitarna. Uważam też, że agape jest piękne i warte każdego poświęcenia.
Nie sądzę, że istnieje"zło" jako takie. Co nie znaczy, że nie uważam niektórych rzeczy za złe
Zgadzam się z Czarnym Gońcem, że agape jest bardzo piękną dziedziną relacji międzyludzkich i w ogóle.
Ale potrafię to uzasadnić naukowo, a tak mi się przynajmniej wydaje. Myślę, że agape bierze się stąd, że ludzkość ma poczucie jedności samej w sobie i ma z tego korzyść. Żydzi kiedyś powiedzieli "Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat" i taka jest moim zdaniem też niejako idea agape, że jak ktoś czujący agape będzie miał wybór uratować komuś życie wiedząc że nie osiągnie tym żadnych egoistycznych (w psychologicznym tego słowa znaczeniu, nie filozoficznym) korzyści, to i tak to zrobi, ponieważ każdy człowiek to własna świadomość, rzeczywistość. Każde życie i szczęście to piękny dar od rzeczywistości i dla rzeczywistości jednocześnie, a w tym dla ratującego. Oczywiście w sensie filozoficznym. Szczęście jest lepsze niż nieszczęście w kontekście całej moralności, więc dlatego moim zdaniem czujemy agape. Filozofia, psychologia i matematyka. Nie widzę podstaw żeby agape "uduchawiać" jak to próbują robić katolicy.
Właściciel
To, co dla jednego będzie dobrem, dla drugiego będzie złem - i na odwrót.
Piekło much jest rajem pająków.
Raj rozpustników jest piekłem katolików.
Utylitaryzm jest dobry.
Liberalizm jest dobry.
Miłość agape jest dobra.
Ale czasem te rzeczy są ze sobą sprzeczne - i którą wtedy wybrać?
Nawet, gdyby ktoś chciał się kierować czystym utylitaryzmem, szczęście jest wartością niewymierną.
Gdyby ktoś chciał się kierować czystą miłością - nie gwarantuje to, że jego postępowanie naprawdę pomoże tym, których kocha.
A liberalizm często prowadzi do sytuacji, w których pozwalamy ludziom, by sobie szkodzili, choć mogliśmy ich przed tym ochronić.
Każda z tych postaw będzie mieć pewne zalety i wady i dlatego żadnej nie można jednoznacznie uznać za gorszą lub lepszą od innych.
Dlatego uważam, że nie istnieje coś takiego, jak obiektywne dobro.
Ani obiektywne zło.
Ale i tak jestem w stanie dość mocno walczyć w obronie mojego subiektywnego odczucia dobra i przeciw mojemu subiektywnemu odczuciu zła.
RhobarIII
Nie istnieje nic obiektywnego, wszystko jest subiektywne bo nikt nie jest maszyną i nie odbiera świata bez żadnych emocji, bez żadnych odczuć.
Też uważam, że nie ma obiektywnego dobra, ani zła.
Co najwyżej są radykalne przypadki łatwe do oceny, ale to niczego nie dowodzi
Właściciel
Są skrajne przypadki łatwe do oceny dla większości ludzi, ale nawet one nie są jednoznaczne.
Ktoś może wyznawać system wartości pozwalający uznać za coś dobrego ludobójstwo z powodów błahych dla przeciętnego człowieka.
Albo uzasadniać, że łagodząc cierpienia innych, robimy coś złego.
To prawda.
Przypomniał mi się ojciec Jakie Chana który twierdził, że drogą do doskonałości jest cierpienie
Dobro to pojęcie względne, dla każdego co innego. Uniwersalne dobro dla mnie nie istnieje.