Wegetarianizm, weganizm i tym podobne

Avatar tadeusz999
Co sądzicie o wegetarianizmie i weganizmie? Czy ma według was jakiś sens, czy nie? Dlaczego tak lub nie?

Avatar Timix
Wegetarianizm nie jest zły ponieważ ogranicza się tylko do niejedzenia mięsa lub mięsa nie postnego (nie wiem jak to dokładnie nazwać ale chodzi o rodzaj pokarmu pochodzenia zwierzęcego który nie jest w tradycji nazywany mięsem czyli wszystko poza rybami czasem podrobami itp.). Są różne czynniki ale jeśli nie opierają się na jakimś pro zwierzęcym fanatyzmie, i porównywaniu jedzących mięso do morderców to w większości je uznaję i nie są niczym dziwnym lub gorszym. Niektórzy po prostu mogą nie lubić mięsa.

Weganizm to moim zdaniem paranoja nie mająca sensu. Ludzie chcą niby żyć w zgodzie z naturą ale nie interesuje ich to że wszystkie ich substytuty muszą być do nich dostarczane ( i raczej nie w napędzanych energią słoneczną samochodzach) subprodukty z odległych części globu. Chyba że ktoś będzie żył na samym makaronie czy soi lecz jest to głupie z innej przyczyny gdyż osoba ta nie dostarcza do organizmu odpowiednich składników odżywczych.

Avatar MorsZDidgeridoo
I weganizm i wegetarianizm jest sensowny (i potrzebny) o ile bedzie przeoprowadzany z glowa. Na takiej diecie musisz sie dwa razy wiecej nastarac, zaby dostarczyc cialu odpowiednie procedury. Ja tam od bardzo dawna jestem wegetarianinem i dobrze mi sie z tym zyje.

Avatar Mijak
Właściciel
Sam nie jestem weganinem ani wegetarianinem i raczej nigdy nie zostanę, ale muszę przyznać, że popieranie tego ruchu ma całkiem solidne, racjonalne podstawy.

Rzecz jasna, argumenty używane przez większość wegan można bardzo łatwo odeprzeć.

1) "Trzeba zakazać jedzenia mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego, bo biedne zwierzątka cierpią."
Natura jest okrutna. Bardzo, bardzo, bardzo okrutna.
Tak bardzo, że nie sposób jednoznacznie stwierdzić, że zwierzęta hodowane na ubój mają gorsze życie od tych żyjących na wolności.
Ja uważam, że pod wieloma względami mają znacznie lepiej.
Poza tym, te zwierzęta zostały wyhodowane właśnie po to, by służyć ludziom w ten sposób - gdyby nie ten okrutny wyzysk, w ogóle by się nie urodziły.
Co prawda można twierdzić, że lepiej już w ogóle nie istnieć, niż żyć w nędzy i cierpieniu i raz na dobre wytępić wszystkie te hodowlane zwierzęta, ale to baaaardzo kontrowersyjna filozofia. Zaproponuj taką "pomoc" jakiejkolwiek ludzkiej społeczności - odmówią zdecydowanie, niezależnie od tego, w jak wielkiej nędzy i cierpieniu żyją.
Pozostaje też opcja, żeby wypuścić zwierzaczki na wolność, ale większość z nich po prostu tam nie przetrwa.
A gdyby niektórym jakimś cudem udało się przeżyć, odbyłoby się to kosztem gatunków obecnie żyjących na wolności.
Jak już mówiłem, prawa natury są okrutne.

2) "Jedzenie mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego jest dla mnie zwyczajnie obrzydliwe i odpychające."
OK, masz prawo tak odczuwać. Ale zdecydowana większość ludzi odczuwa to zupełnie inaczej i musisz się z tym pogodzić.

3) "Jedzenie mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego jest niezdrowe."
Nie przeczę, że wielu ludzi szkodzi swojemu zdrowiu spożywając za dużo mięsa, a dobrze zbilansowana dieta wegańska może być bardzo zdrowa, ale w większości przypadków całkowite odstawienie mięsa i innych produktów odzwierzęcych jest raczej szkodliwe.
Argument o "toksycznych wyziewach" obłąkanej madki z mema możemy od razu oznaczyć jako pseudonaukę i odrzucić.

Przez te niedorzeczne argumenty wegetarianie są powszechnie znienawidzeni i wyśmiewani.

Ale teraz przejdę do tych argumentów, które faktycznie mają sens.

Jeśli uważasz, że ludzkość powinna dążyć do tego, by jak największa ilość ludzi mogła współistnieć w dostatku, nie obciążając przy tym za bardzo środowiska naturalnego, powinieneś promować weganizm. I modyfikacje genetyczne uprawianych roślin.
A to dlatego, że wyprodukowanie pokarmu zwierzęcego wymaga zużycia od kilku do kilkudziesięciu razy więcej kalorii z roślin.
Więc żarty typu "przez cholernych wegan umierają biedne roślinki" są bez sensu - bo sam, pijąc mleko od krowy i jedząc jej mięso, jesteś odpowiedzialny za śmierć wszystkich roślin, które ta krowa "przerobiła" na twoje jedzenie.
Osobiście uważam, że wolność jest dużo ważniejsza od "optymalnego rozwoju" - choćby dlatego, że nie sposób określić, co należałoby uznać za jego słuszny element, a co odrzucić jako zbędne marnotrawstwo - ale jednak każdy mięsożerca powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak kosztowny jest jego apetyt.

Avatar
Konto usunięte
Popieram Mijaka

Avatar Naczelny
Mijak pisze:
Więc żarty typu "przez cholernych wegan umierają biedne roślinki" są bez sensu - bo sam, pijąc mleko od krowy i jedząc jej mięso, jesteś odpowiedzialny za śmierć wszystkich roślin, które ta krowa "przerobiła" na twoje jedzenie.


Tu chodzi właśnie o to żeby powiedzieć weganom że są jednak też tacy sami jak my i sami popełniają hipokryzję zaglądając nam jednocześnie w talerz (sobie nie).

Avatar CzarnyGoniec
Naczelny pisze:
Tu chodzi właśnie o to żeby powiedzieć weganom że są jednak też tacy sami jak my i sami popełniają hipokryzję zaglądając nam jednocześnie w talerz (sobie nie).
Ej, ale wiesz, że rośliny nie odczuwają bólu?
Więc to żadna hipokryzja

Avatar
Konto usunięte
Mijak pisze:
1) "Trzeba zakazać jedzenia mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego, bo biedne zwierzątka cierpią."
Natura jest okrutna. Bardzo, bardzo, bardzo okrutna.
Tak bardzo, że nie sposób jednoznacznie stwierdzić, że zwierzęta hodowane na ubój mają gorsze życie od tych żyjących na wolności.
Ja uważam, że pod wieloma względami mają znacznie lepiej.
Poza tym, te zwierzęta zostały wyhodowane właśnie po to, by służyć ludziom w ten sposób - gdyby nie ten okrutny wyzysk, w ogóle by się nie urodziły.
Co prawda można twierdzić, że lepiej już w ogóle nie istnieć, niż żyć w nędzy i cierpieniu i raz na dobre wytępić wszystkie te hodowlane zwierzęta, ale to baaaardzo kontrowersyjna filozofia. Zaproponuj taką "pomoc" jakiejkolwiek ludzkiej społeczności - odmówią zdecydowanie, niezależnie od tego, w jak wielkiej nędzy i cierpieniu żyją.
Pozostaje też opcja, żeby wypuścić zwierzaczki na wolność, ale większość z nich po prostu tam nie przetrwa.
A gdyby niektórym jakimś cudem udało się przeżyć, odbyłoby się to kosztem gatunków obecnie żyjących na wolności.
Jak już mówiłem, prawa natury są okrutne


Z mojego doświadczenia to inaczej wygląda. Sam weganem ani wegetarianinem nie jestem, ale oni (ci nawet mądrzy) na tej płaszczyźnie nie twierdzą, że chcą dążyć do pozbycia się cierpienia. Chcą dążyć do ograniczenia cierpienia, a rynek mięsny generuje go bardzo dużo, trzymając zwierzęta w potwornych warunkach i robiąc inne złe rzeczy. A jako iż można bez mięsa przeżyć, to to cierpienie jest jeszcze bezsensowne i wywoływane widzimisie naszego gatunku. Czyli dla nich niemoralne

Avatar Naczelny
CzarnyGoniec pisze:
Ej, ale wiesz, że rośliny nie odczuwają bólu?
Więc to żadna hipokryzja


Oczywiście. Jednak po pierwsze to oficjalna empiryczna nauka wciąż bada, czy rośliny czują ból. Na razie wiemy, że nie czują tego samego cierpienia, co my. Z tego wychodzi wniosek poparty badaniami naukowymi że rośliny jednak coś czują gdyż wykształciły pewne mechanizmy obronne. To oznacza że mają pewnego rodzaju świadomość że ktoś może je zerwać (czy coś) i tego nie chcą.
Badania w języku angielskim
Czy zabiłbyś i zjadłbyś człowieka który cierpi na analgezję wrodzoną? Dlaczego więc (zakładam) robisz to z roślinami?
Poza tym zwierzęta zabijane są w możliwie szybki sposób. Ich układ nerwowy przestaje działać w wyniku przerwania poprzez ścięcię (tutaj podaję przykład kur) w małym punkcie czasu. Gdzie tu miejsce na ból?
Jeśli chodzi Ci o traktowanie tamtejszych zwierząt, dlaczego nie uczepisz się do traktowania roślin?

Avatar gelo1238
Krowa i tak umrze(tak jak my) więc co najwyżej skrócimy jej ewentualne cierpienia.

Avatar
Konto usunięte
Naczelny pisze:
Poza tym zwierzęta zabijane są w możliwie szybki sposób. Ich układ nerwowy przestaje działać w wyniku przerwania poprzez ścięcię (tutaj podaję przykład kur) w małym punkcie czasu. Gdzie tu miejsce na ból?
Jeśli chodzi Ci o traktowanie tamtejszych zwierząt, dlaczego nie uczepisz się do traktowania roślin?


Czasami maszyna nie wyrabia i w pełni świadome kurczaki idą do wrzątku.
Zdarza to się też u innch zwierzą

Avatar
Konto usunięte
Naczelny pisze:
Oczywiście. Jednak po pierwsze to oficjalna empiryczna nauka wciąż bada, czy rośliny czują ból. Na razie wiemy, że nie czują tego samego cierpienia, co my. Z tego wychodzi wniosek poparty badaniami naukowymi że rośliny jednak coś czują gdyż wykształciły pewne mechanizmy obronne. To oznacza że mają pewnego rodzaju świadomość że ktoś może je zerwać (czy coś) i tego nie chcą.
Badania w języku angielskim
Czy zabiłbyś i zjadłbyś człowieka który cierpi na analgezję wrodzoną? Dlaczego więc (zakładam) robisz to z roślinami?
Poza tym zwierzęta zabijane są w możliwie szybki sposób. Ich układ nerwowy przestaje działać w wyniku przerwania poprzez ścięcię (tutaj podaję przykład kur) w małym punkcie czasu. Gdzie tu miejsce na ból?
Jeśli chodzi Ci o traktowanie tamtejszych zwierząt, dlaczego nie uczepisz się do traktowania roślin?

Osobiście jest freetarianinem i jem energię słoneczną. Czuję się jednak źle, gdyż nawet fotony mają świadomość. Czuję się źle z tego powodu. Czy mogę jakoś przestać mordować niewinne fotony?

Avatar Naczelny
WladcaAwarow pisze:
Czasami maszyna nie wyrabia i w pełni świadome kurczaki idą do wrzątku.
Zdarza to się też u innch zwierzą


Jakie masz dane statystyczne że około ile procent czy też promili zdarza się takich wypadków?

Avatar Naczelny
AdvBioSys pisze:
Osobiście jest freetarianinem i jem energię słoneczną. Czuję się jednak źle, gdyż nawet fotony mają świadomość. Czuję się źle z tego powodu. Czy mogę jakoś przestać mordować niewinne fotony?


Nie mordujesz, bo fotony w przyrodzie nie nikną.

Avatar
Konto usunięte
atomy budujące rośliny w sumie chyba też

Avatar gelo1238
No w teorii to nawet jak żywimy się materią to później ją zwracamy, a umierając dajemy życie, np. dla larw much.

Avatar CzarnyGoniec
Naczelny pisze:
Oczywiście. Jednak po pierwsze to oficjalna empiryczna nauka wciąż bada, czy rośliny czują ból. Na razie wiemy, że nie czują tego samego cierpienia, co my.
A zwierzęta owszem.
Naczelny pisze:
Z tego wychodzi wniosek poparty badaniami naukowymi że rośliny jednak coś czują gdyż wykształciły pewne mechanizmy obronne.
Które z bólem nie muszą mieć nic wspólnego, a nawet gdyby miało coś wspólnego to nie jest to ten sam rodzaj bólu, który czują zwierzęta (ssaki i ptaki). Bliżej byłoby roślinom do np. muchy.
Naczelny pisze:
Poza tym zwierzęta zabijane są w możliwie szybki sposób.
Nie zawsze. I często są wcześniej przetrzymywane w straszliwie złych warunkach.
Patrz - mięso na cielęcinę - żeby mięso było delikatne mięśnie muszą być jak najmniej rozrośnięte i rozwinięte, więc cielaka trzyma się w klatce w której ma jak najmniej ruchu, a w skrajnych przypadkach w ogóle nie może się ruszać.

Mniej radykalni ideologiczni wegetarianie pewnie przystaliby na jedzenie mięsa, gdyby było pozyskane w humanitarny dla zwierząt sposób. Ale do tego jeszcze długa droga.
Bardziej radykalni ideologiczni wegetarianie - uogólniają zasady moralne dotyczące człowieka na inne zwierzęta. I tu też jest spora różnica między zwierzętami (ssakami i ptakami), a roślinami. Choćby:
- emocje (choćby strach)
- czucie bólu
- przywiązanie (ale nie zawsze)
- mózg, i układ nerwowy w ogóle

Nie twierdzę, że zawsze słuszne jest uogólniać zasady moralne ludzkie na zwierzęta, ale myślę, że nie ma krztyny hipokryzji w nie traktowaniu roślin analogicznie.

Avatar CzarnyGoniec
Naczelny pisze:
Jakie masz dane statystyczne że około ile procent czy też promili zdarza się takich wypadków?
Kury nie wiem, ale na przykład homary? Zdecydowana większość, choć powoli się od tego odchodzi. Powoli.
A wcześniej są czasem przechowywane w lodzie, przez co nie umierają i dłużej zachowują świeżość. Ale cały czas je to boli, to leżenie w lodzie.

Avatar CzarnyGoniec
gelo1238 pisze:
No w teorii to nawet jak żywimy się materią to później ją zwracamy, a umierając dajemy życie, np. dla larw much.
Tędy idąc dojdziemy w sumie do filozofii buddyjskiej motzno.

Avatar
Konto usunięte
Naczelny pisze:
Jakie masz dane statystyczne że około ile procent czy też promili zdarza się takich wypadków?


Śmiem wątpić że ktoś stoi w rzeźni i liczy kurczaki które świadomie idą do wrzątku

Avatar Mijak
Właściciel
Znaczy się, ja się zgadzam, że wiele zwierząt hodowanych na mięso itp ma życie pełne cierpienia od początku do końca. Ale ciężko mi ocenić, jak powszechne są takie sytuacje.
Od ludzi walczących o prawach zwierząt tyle się słyszy o zwierzaczkach całe życie spędzających w klatkach niewiele większych od ich ciała, nigdy nie widzących słońca i gotowanych żywcem, że można pomyśleć, że to jest reguła i przemysł mięsny bez takich procederów na pewno by upadł.
Z kolei od ludzi pracujących w tej branży słyszę, że nigdy nie spotkali się z aż tak niehumanitarnym traktowaniem zwierząt, co wskazywałoby na to, że wegewojownicy skupiają się tylko na kilku procentach najbardziej skrajnych przypadków.
Żadnych statystyk ani innych konkretniejszych danych na ten temat jeszcze nie widziałem. A może by się przydało.

Avatar Mijak
Właściciel
Naczelny pisze:
Tu chodzi właśnie o to żeby powiedzieć weganom że są jednak też tacy sami jak my i sami popełniają hipokryzję zaglądając nam jednocześnie w talerz (sobie nie).

No właśnie nie popełniają hipokryzji, bo dzięki unikaniu pokarmu odzwierzęcego nie tylko unikają krzywdzenia zwierząt, ale ograniczają do minimum niezbędnego do własnego przetrwania także ilość zabijanych roślin.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Jest jeszcze jeden rodzaj wegana/wegetarianina

Ci którzy dbają o środowisko. Metan to niezbyt fajny gaz dla atmosfery, zwierzęta hodowlane wytwarzają go ogromne ilości. Roślinki jednak są dosyć ekologiczne.

Ja niestety nie mam tak silnej woli, by nie jeść mięsa, ale staram się go nie jeść codziennie :v

Avatar
Konto usunięte
Potrzebujemy masowej produkcji mięsa in vitro

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku